IX

1.4K 41 3
                                    

-Witam ponowienie.

-Ehh jak ci tam było?

-Nie pamiętasz?

-Mam krótkotrwałą pamięć...-powiedziałam, a ten usiadł obok mnie na łóżku szpitalnym.

-To ja .....  Tom.

-A więc  jesteś Tom.

-Naprawdę masz krótkotrwałą pamięć...

-No a nie mówiłam. Co ty tu odjaniepawlasz co?

-Może trochę ładniej co?

-Nie. A teraz mów.

-Ehh, no dobra. Mam dla ciebie wiadomość. 

-Jaką?

- Będzie tu chodził mój znajomy, musisz się z nim spotkać i się zaprzyjaźnić.

-Ehh czemu bym miała?

-Przyda ci się to do przyszłości

-Ooo jasnowidz się znalazł!

- Aaa, musisz jeszcze coś dla mnie zrobić. 

-Co znów?

-Musisz odnaleść dla mnie dziennik...

-Co ty ,nastolatka?

-Często to słyszałem. Nie, jak widać jestem MĘŻCZYZNĄ...

-Serio nie zauważyłam.-powiedziałam i się uśmiałam.

-A więc, jest to stary dziennik, prawdopodobnie jest w posiadaniu Malfoyów.

-Malfoyów?! Jak ja to od nich dostanę co?

-Nie zapominaj kim jesteś.-powiedział i wysłał mi oczko.- Na mnie czas! Daję ci 2 tygodnie. żegnaj!-i puf go nie było. Kim on jest? Co to za Tom? Zapytam się Snapa. A teraz chcę mi się spać... I tak ponownie zasnęłam.

Obudziłam się znów tym razem już rano. Pani Pomfrey poinformowała mnie o lekach, które mam "brać", oczywiście tego nie zrobię, ale wyszłam z tamtąd z sztucznym uśmiechem na twarzy. Zabiję cię Tom za budzenie mnie!! Aa on i tak chyba nie żyję... Nieważne. Skierowałam się do WS na śniadanko, odrazu po wejściu poczułam ciężary na sobie, przez które wylądowałam na podłodze.

-Co to za słonie się na mnie rzucają.-zapytałam śmiejąc się.

-Jakie słonie?!-powiedział obrażony Malfoy.

-Oj nie pusz się tak blondyneczko.-powiedziałam, po czym Blaise pomógł mi wstać. Śniadanie minęło nam w świetnych humaorach, ale cały czas czułam na sobie czyiś wzrok. Po posiłku skierowałam się do dormitorium, gdzie się przebrałam i spakowałam. Dziś zaczynamy ONMS, uwielbiam zwierzęta! Są to chyba jedyne stworzenia, które ufają ci w nieskończoność... Udałam się pod hatkę Hagrida gdzie stało już większość uczniów. Podeszłam do dziewczyn z mojego pokoju, ale powoli się wycofałam gdy usłyszałam że rozmawiają o chłopakach. " Co z nich wyrośnie?"pomyślałam i zaczęłam iść w kierunku lasu. Po chwili doszedł Hagrid ze innymi, mieliśmy dziś lekcje z krukami, więc musiałam się przygotować na l\wtrącania mi się w każde możliwe słowo. Tak to już z nimi jest... Po zajęciach skierowałam się na OPCM, ćwiczyliśmy to co ostatnio, nic nadzwyczajnego...

-Wingardium Leviosa!- powiedziałam, po czym piórko pięknie uniosło się do góry. Kontem oka zauważyłam zazdrość na twarzy Granger, na co mały uśmieszek pojawił się na moich ustach. Po zajęciach zaczepiła mnie Szlama.

-Czego chcesz?!-powiedziałam i spojrzałam się na nią spod byka.

-Czy ty musisz być dla mnie taka chamska?!

-A mam mieć  powód by być dla ciebie miła?

-Niczego ci nie zrobiłam! Dlaczego się tak na mnie wyżywasz?-spojrzałam na nią z ździwieniem.

-Słuchaj no, czy kiedykolwiek cię zraniłam?-podeszłam do niej.

-N-nie.

-W takim razie kiedy się na ciebie wyżyłam, co?!

-Mogłabyś mi chociaż pozwolić wykazać się na lekcjach.

-Aaa czyli o to ci chodzi kujonie? Nie możesz przeżyć że jestem lepsza od ciebie?

-Czy musisz mi to robić?-powiedziała prawie płacząc, przysięgam że komuś zaraz przywale.

-Nie będę się powtarzać... Po pierwsze, pogódź się z tym że jestem mądrzejsza, PO DRUGIE, masz kilka sekund by odejść mi z przed oczu bo naprawdę cię skrzywdzę!- ta spojrzała się na mnie z straszem i w szybkim tępie zniknęła mi z pola widzenia. "JPDL co za kujon, szlama głupia"  pomyślałam. Do końca dnia zdążyłam nawiązać nową przyjaźń z Puchonem, dosyć przystojny jest, no nie powiem. Szybko minął ten dzień, jutro na szczęście jest weekend. Razem z Cedrickiem (bo tak nazywa się Puchon) postanowiliśmy się jutro na błoniach spotkać. Udałam się po kolacji do lochów i usiadłam na kanapie w PW(pokój wspólny). Wzięłam książkę i zaczęłam czytać, po jakimś czasie ktoś się do mnie dosiadł, odwróciłam głowę i ujrzałam...

-TOM?!- szepnęłam dosyć głośno.- Co ty tu odpierdzielasz?

-Zawsze pięknie mnie witasz... Naprawdę nie masz manier. Czego Snape cię nauczył, co.

-Czekaj, czekaj. Znasz Snap'a?-zapytałam ździwiona.

-To twój ojciec chrzesny, jak mógłbym go nie znać?

-Czemu, aż tyle o mnie wiesz ,co? Kim jesteś? Stalkerem?

-Stalkerem?-zaśmiał się.- Jestem kimś ważniejszym, pewnie wkrótce sama odkryjesz.

-Czemu tu jesteś, co? Jeszcze ktoś cię zobaczy!- powiedziałam i zaczęłam się rozglądać.

-Nikt prócz ciebie mnie nie widzi, więc się o to nie martw.

- O świetnie, więc teraz uznadzą mnie za wariatkę. 

-Czemu?

-Wcale nie wyglądam jakbym gadała ze samą sobą.-powiedziałam i uśmiechnęłam się sztucznie.

-Oj nie jest źle.-powiedział Tom po czym wysłał mi oczko.

-Znowu masz jakąś informację, misję czy cokolwiek innego?

-Nie.-powiedział i odwrócił głowę w stronę kominka.

-To z tym przybyłeś?

-Z tęsknoty.-powiedział smutno

-Ohh bo się zarumienię.-powiedziałam dla żartu, ale jakoś nie ruszyło to Toma.-Ej nie smuć się! 

-Nie smucę.

-Nie wcale.

-No nie

-No tak

-Niee

-Taak

-Nie.

-To nie ma sensu...

-Masz rację-powiedział i się zaśmiał.-Dobra na mnie już czas! Żegnaj!

Nie zdążyłam mu odpowiedzieć a już go nie było. Poszłam do dormitorium, szybko się umyłam i położyłam się na łóżku. "Kim jest Tom i dlaczego tak za mną tęskni? Muszę zdobyć ten dziennik! Czas zrobić wycieczkę do Malfoyów!" pomyślałam, po czym odpłynęłam do krainy Morfeusza... 

RIDDLE// córka voldemorta...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz