-Witam ponowienie.
-Ehh jak ci tam było?
-Nie pamiętasz?
-Mam krótkotrwałą pamięć...-powiedziałam, a ten usiadł obok mnie na łóżku szpitalnym.
-To ja ..... Tom.
-A więc jesteś Tom.
-Naprawdę masz krótkotrwałą pamięć...
-No a nie mówiłam. Co ty tu odjaniepawlasz co?
-Może trochę ładniej co?
-Nie. A teraz mów.
-Ehh, no dobra. Mam dla ciebie wiadomość.
-Jaką?
- Będzie tu chodził mój znajomy, musisz się z nim spotkać i się zaprzyjaźnić.
-Ehh czemu bym miała?
-Przyda ci się to do przyszłości
-Ooo jasnowidz się znalazł!
- Aaa, musisz jeszcze coś dla mnie zrobić.
-Co znów?
-Musisz odnaleść dla mnie dziennik...
-Co ty ,nastolatka?
-Często to słyszałem. Nie, jak widać jestem MĘŻCZYZNĄ...
-Serio nie zauważyłam.-powiedziałam i się uśmiałam.
-A więc, jest to stary dziennik, prawdopodobnie jest w posiadaniu Malfoyów.
-Malfoyów?! Jak ja to od nich dostanę co?
-Nie zapominaj kim jesteś.-powiedział i wysłał mi oczko.- Na mnie czas! Daję ci 2 tygodnie. żegnaj!-i puf go nie było. Kim on jest? Co to za Tom? Zapytam się Snapa. A teraz chcę mi się spać... I tak ponownie zasnęłam.
Obudziłam się znów tym razem już rano. Pani Pomfrey poinformowała mnie o lekach, które mam "brać", oczywiście tego nie zrobię, ale wyszłam z tamtąd z sztucznym uśmiechem na twarzy. Zabiję cię Tom za budzenie mnie!! Aa on i tak chyba nie żyję... Nieważne. Skierowałam się do WS na śniadanko, odrazu po wejściu poczułam ciężary na sobie, przez które wylądowałam na podłodze.
-Co to za słonie się na mnie rzucają.-zapytałam śmiejąc się.
-Jakie słonie?!-powiedział obrażony Malfoy.
-Oj nie pusz się tak blondyneczko.-powiedziałam, po czym Blaise pomógł mi wstać. Śniadanie minęło nam w świetnych humaorach, ale cały czas czułam na sobie czyiś wzrok. Po posiłku skierowałam się do dormitorium, gdzie się przebrałam i spakowałam. Dziś zaczynamy ONMS, uwielbiam zwierzęta! Są to chyba jedyne stworzenia, które ufają ci w nieskończoność... Udałam się pod hatkę Hagrida gdzie stało już większość uczniów. Podeszłam do dziewczyn z mojego pokoju, ale powoli się wycofałam gdy usłyszałam że rozmawiają o chłopakach. " Co z nich wyrośnie?"pomyślałam i zaczęłam iść w kierunku lasu. Po chwili doszedł Hagrid ze innymi, mieliśmy dziś lekcje z krukami, więc musiałam się przygotować na l\wtrącania mi się w każde możliwe słowo. Tak to już z nimi jest... Po zajęciach skierowałam się na OPCM, ćwiczyliśmy to co ostatnio, nic nadzwyczajnego...
-Wingardium Leviosa!- powiedziałam, po czym piórko pięknie uniosło się do góry. Kontem oka zauważyłam zazdrość na twarzy Granger, na co mały uśmieszek pojawił się na moich ustach. Po zajęciach zaczepiła mnie Szlama.
-Czego chcesz?!-powiedziałam i spojrzałam się na nią spod byka.
-Czy ty musisz być dla mnie taka chamska?!
-A mam mieć powód by być dla ciebie miła?
-Niczego ci nie zrobiłam! Dlaczego się tak na mnie wyżywasz?-spojrzałam na nią z ździwieniem.
-Słuchaj no, czy kiedykolwiek cię zraniłam?-podeszłam do niej.
-N-nie.
-W takim razie kiedy się na ciebie wyżyłam, co?!
-Mogłabyś mi chociaż pozwolić wykazać się na lekcjach.
-Aaa czyli o to ci chodzi kujonie? Nie możesz przeżyć że jestem lepsza od ciebie?
-Czy musisz mi to robić?-powiedziała prawie płacząc, przysięgam że komuś zaraz przywale.
-Nie będę się powtarzać... Po pierwsze, pogódź się z tym że jestem mądrzejsza, PO DRUGIE, masz kilka sekund by odejść mi z przed oczu bo naprawdę cię skrzywdzę!- ta spojrzała się na mnie z straszem i w szybkim tępie zniknęła mi z pola widzenia. "JPDL co za kujon, szlama głupia" pomyślałam. Do końca dnia zdążyłam nawiązać nową przyjaźń z Puchonem, dosyć przystojny jest, no nie powiem. Szybko minął ten dzień, jutro na szczęście jest weekend. Razem z Cedrickiem (bo tak nazywa się Puchon) postanowiliśmy się jutro na błoniach spotkać. Udałam się po kolacji do lochów i usiadłam na kanapie w PW(pokój wspólny). Wzięłam książkę i zaczęłam czytać, po jakimś czasie ktoś się do mnie dosiadł, odwróciłam głowę i ujrzałam...
-TOM?!- szepnęłam dosyć głośno.- Co ty tu odpierdzielasz?
-Zawsze pięknie mnie witasz... Naprawdę nie masz manier. Czego Snape cię nauczył, co.
-Czekaj, czekaj. Znasz Snap'a?-zapytałam ździwiona.
-To twój ojciec chrzesny, jak mógłbym go nie znać?
-Czemu, aż tyle o mnie wiesz ,co? Kim jesteś? Stalkerem?
-Stalkerem?-zaśmiał się.- Jestem kimś ważniejszym, pewnie wkrótce sama odkryjesz.
-Czemu tu jesteś, co? Jeszcze ktoś cię zobaczy!- powiedziałam i zaczęłam się rozglądać.
-Nikt prócz ciebie mnie nie widzi, więc się o to nie martw.
- O świetnie, więc teraz uznadzą mnie za wariatkę.
-Czemu?
-Wcale nie wyglądam jakbym gadała ze samą sobą.-powiedziałam i uśmiechnęłam się sztucznie.
-Oj nie jest źle.-powiedział Tom po czym wysłał mi oczko.
-Znowu masz jakąś informację, misję czy cokolwiek innego?
-Nie.-powiedział i odwrócił głowę w stronę kominka.
-To z tym przybyłeś?
-Z tęsknoty.-powiedział smutno
-Ohh bo się zarumienię.-powiedziałam dla żartu, ale jakoś nie ruszyło to Toma.-Ej nie smuć się!
-Nie smucę.
-Nie wcale.
-No nie
-No tak
-Niee
-Taak
-Nie.
-To nie ma sensu...
-Masz rację-powiedział i się zaśmiał.-Dobra na mnie już czas! Żegnaj!
Nie zdążyłam mu odpowiedzieć a już go nie było. Poszłam do dormitorium, szybko się umyłam i położyłam się na łóżku. "Kim jest Tom i dlaczego tak za mną tęskni? Muszę zdobyć ten dziennik! Czas zrobić wycieczkę do Malfoyów!" pomyślałam, po czym odpłynęłam do krainy Morfeusza...
CZYTASZ
RIDDLE// córka voldemorta...
FanfictionIsabella Riddle, córka najpotężniejszego czarnoksiężnika trafia do Hogwartu. Poznaje tam grupkę przyjaciół, Dracona Malfoy'a, Blaisa Zabinni oraz Theodora Knott'a. Niedługo po przyjeździe do Hogwartu zaczynają przytrafiać się Isabelli różne dziwne...