Otwieram oczy, a światło razi mnie do tego stopnia, że oślepłam. Chciałam się ruszyć ale uniemożliwyły mi to dwie ręce, które obejmowały mnie w pasie. Powoli odwróciłam głowę i ujrzałam leżącego we mnie wtulonego Malfoya, dopiero wtedy do mnie doszło, że leżymy w pokoju wspólnym na kanapie.
-Malfoy, obudź się!- poruszyłam nim lekko ale to nic nie dało.
-Draco, wstawaj!- blondi leniwie otworzył oczy i spojrzał na mnie zaspanym wzrokiem. Muszę przyznać, że wyglądał słodko, nawet bardzo.
-Isa? Gdzie ja jestem? Co się dzieje?
-Jesteśmy w pokoju wspólnym, dalej puść mnie zanim ktoś nas tu zauważy.-chłopak bez odpowiedzi wrócił do swojej poprzedniej czynności, czyli spania.
-Nawet jeśli ktoś nas zobaczy to co? Nic się nie stanie przecież, a teraz idź spać.-mruknął.
-Nie chce nic mówić ale miał byś dosyć ciężkie życiu gdyby wszedł tu Snape.- uśmiechnęłam się lekko widząc jak grymas pojawia się na twarzy Malfoya.
-Nawet nie wiesz jak mi wygodnie, z smutkiem muszę przyznać że masz racje.- blondyn puścił mnie dzięki czemu mogłam iść się przebrać.
-Idę do dormitorium, patrząc na to jak bardzo ci się włosy rozczochrały i na twój wczorajszy ubiór też powinieneś isć.
Udałam się do góry by uszykować się do pierwszych zajęć tego roku. Spakowałam torbę i ruszyłam do Wielkiej Sali by zjeść śniadanie, usiadłam przy stole i wzięłam się za owsianke. Czułam na sobie czyiś wzrok, odwróciłam się do stołu nauczycieli i ujrzałam nowego profesora, który patrzył się na mnie ze skupieniem. Nie przejełam się tym jednak i kontynuowałam jedzenie. Po chwili do sali weszli chłopacy, każdy z nich miał na twarzy wielki uśmiech co mnie z lekka zaniepokoiło. Usiedli obok i na przeciwko mnie, nadal się umiechając.
-Braliście coś rano, że tak się uśmiechacie?
-Nie, nic nie braliśmy.- powiedział Theo.
-To nic takiego, nie przejmuj się.- powiedział Blaise.
-Mhmm, nie wiem czy mam wierzyć tym słowom ale niech wam będzie. Skończyłam jeść więc będę się zbierać. Widzimy się na lekcji.
Ruszyłam w stronę chatki Hagrida, gdzie miały być rozpocząć się zajęcia. Niedługo po moim dotarciu przyszli chłopacy. Wszyscy udaliśmy się w głąb lasu, nie mam pojęcia co mamy robić ale nie sądze by było to cokolwiek interesującego.
-No dzieci, otwórzcie książki.- powiedział olbrzym.
-No i jak my to mamy niby zrobić.- powiedział Malfoy, słuszna uwaga.
-Pogłasz księgę po grzbiecie.
Otworzyła się, cóż nie wszystkim udało się chyba zrozumieć polecenia, Longbottom został prawie zjedzony przez nią, z czego oczywiście mieliśmy ubaw. Stanęliśmy przy murku gdy nagle usłyszeliśmy głos Granger.
-Według mnie są śmieszne.
-Oj strasznie śmieszne, nich tylko mój ojciec o tym usłyszy.- powiedział blondi.
-Zamknij się Malfoy.-dołączył się Potter.
-Uuuu- Draco podszedł do niego, po czym spojrzał przerażony w górę, co mnie trochę zdziwiło.- Dementor! Dementor!- otworzyłam szerzej oczy, co prawda nie było tam żadnego ale samo wspomnienie było niezbyt miłe. Reakcja Pottera również mnie ździwiła, odwrócił się przerażony. Draco cofnął się z powrotem i założył kaptur na łeb, razem z nim zrobili to Blaise i Theo. Po czym zaczęli udawać ducha. Spojrzeli się na mnie z jeszcze większym uśmiechem, na co odpowiedziałam im pytającym spojrzeniem. Po chwili Hagrid chrząknął i wszyscy odwrócili się do olbrzyma. To co tam ujrzałam sprawiło, że otworzyła mi się buzia.
-Przywitajcie się z Hardodziobem, czyż nie jest piękny.- piękny? on jest śliczny.- To jest Hipogryf, najważniejszą rzeczą jaką musicie o nim wiedzieć to to, że są to bardzo dumne zwierzęta. Musicie zdobyć ich zaufanie by ich dotknąć, za nic nie radzę wam obrazić tego stworzenia. A więc kto chciałby podejść się przywitać?- Wszyscy prócz Harrego zrobili krok w tył, czego później się dopiero zoriętował.
- Dobra robota Harry! Chodź podejdź, ale powoli.
Potter powolnym krokiem podszedł do zwierzęcia, ukłonił się co po chwili zrobiło i zwierzę. Położył ręke na pysku i można było stwierdzić, że się zaprzyjaźnili. Byłam zbyt zajęta by zauważyć z Draco ruszył się z miejsca, przepchnął się przez resztę i podszedł do hippogryfa.
-On wcala nie jest niebezpieczny!
-Draco wracaj tu!- krzyknęłam.
-Isa daj spokój to coś mi nic nie zrobi!
No i oto w tym momencie Draco wylądował na twardzej ziemi, przerażona pobiegłam do niego.
-Jezu Malfoy, czy ty zawsze musisz robić swoje?! Hagridzie on musi iść do skrzydła szpitalnego!
-Już, już.- olbrzym wziął go na ręce i zaprowadził go do pani Pomfrey. Ta opatrzyłam mu rękę po czym stwierdziła, że to nic poważnego.
-Niech tylko mój ojciec o tym usłyszy, wydale tego olbrzyma i bestie z tej szkoły.- powiedział zły.
-Ani mi się waż Draco, ostrzegałam cię i pomimo tego tam poszłeś.
-Ale Is-
-Nie, jeżeli co kolwiek powiesz to przestanę się do ciebie odzywać.- chłopak westchnął i razem ruszyliśmy do pokoju wspólnego gdzie Malfoy miał odpocząć przez reszte dni, ja teorytycznie musiałam wrócić na zajęcia, ale że nie byłam pilną uczennicą to poprostu z nim zostałam. Poszliśmy do jego dormitorium, gdzie usiedliśmy na łóżku. Po kilku minutach ciszy wkońcu się odezwał...
-Martwiłaś się o mnie...
-Zostałeś uderzony przez zwierzę o 3 razy większe od ciebie, jak mogłabym stać i patrzeć na to obojętnie.- chłopak uśmiechnął się lekko po czym położył się na łóżku.
-Dziękuję.- ździwiły mnie te słowa.
-Nie musisz mi dziękować Draco. Pewnie zrobiłbyś to samo dla mnie.- ułożyłam się obok niego, ten zarzucił swoją zdrową rękę wokół mnie, na co się lekko zarumieniłam.
-Teraz możemy wrócić do naszej porannej czynności.- chłopak zamknął oczy i poprostu poszedł spać, ja po pewnym czasie też do niego dołączyłam...
CZYTASZ
RIDDLE// córka voldemorta...
FanficIsabella Riddle, córka najpotężniejszego czarnoksiężnika trafia do Hogwartu. Poznaje tam grupkę przyjaciół, Dracona Malfoy'a, Blaisa Zabinni oraz Theodora Knott'a. Niedługo po przyjeździe do Hogwartu zaczynają przytrafiać się Isabelli różne dziwne...