Rozdział 5

223 24 3
                                    

Podjechał spokojnie pod swój dom. Pain już na niego czekał.

-Mogłem jechać z wami, nie musiałbyś się cofać – powiedział znudzony.

-Sadząc po tym co widziałem, wolałbym, żebyś nie wiedział, gdzie on mieszka – odrzekł stanowczo Madara – jedziemy?

Rudowłosy skinął głową.  Ciekawe, czy wiedział, że Uchiha ma w tej przejażdżce swój interes.

Wyjechali z podjazdu. Motor Madary był lepszy, a co za tym szło – szybszy, dlatego mężczyzna starał się jechać wolniej niż zwykle, aby jego towarzysz mógł dotrzymać mu tempa.

Początkowo droga była spokojna, ale zmierzali oni do jednej z dzielnic Hinokuni, która przez zwykłych cywili była uznawana za niebezpieczną, dlatego mało kto tam mieszkał. Było to miejsce idealne do wyścigów motocyklowych.

Można było wręcz powiedzieć, że jest tam kilka tras do wyboru.

 Najbezpieczniejsza, ciągnęła się przez główną drogę w tej dzielnicy. Nie było w niej wiele zakrętów a ryzyko, że podczas jazdy potrąci się kogoś było niewielkie.

Kolejna trasa była bardziej złożona, ale wciąż nie trzeba było się martwić o bezpieczeństwo przechodniów. Jeździło się węższymi uliczkami, ale przy miejscach takich jak ruiny jakichś budynków.

Ostatnia była bardzo niebezpieczna. Nie chodziło tutaj o zakręty, chociaż ich także było całkiem sporo, głównym niebezpieczeństwem byli ludzie pod wpływem jakichś używek. Alkoholu, narkotyków… Na tej trasie mijało się mnóstwo barów i burdeli. Madara nie przepadał za tą drogą do wyścigów. Nie mógłby znieść myśli, że przez jego działania ktoś zginął.

Na szczęście Pain rzadko proponował trzecią opcję. Zwykle wspólnie decydowali się na drugą, Uchiha uwielbiał prędkość połączoną z zakrętami. Prosta droga nie dawała mu satysfakcji z jazdy.

-Ta co zwykle? – zapytał rudego towarzysza.

-Tak sobie ostatnio o tym myślałem… - zaczął mężczyzna – chciałbym przejechać tą najniebezpieczniejszą. Dawno tego nie robiłem.

-Wolałbym nie…

-Czemu? – tym razem Pain upierał się przy tej opcji, zwykle odpuszczał.

-Nie chcę kogoś potrącić.

-Dodajmy trochę dramatyzmu i adrenaliny, co? – westchnął rudowłosy mężczyzna – Albo załóżmy się o coś!

Uchiha poczuł, że ma teraz okazję, która może się więcej nie powtórzyć. Pain nie był zbyt rozmowny i chętny na zdradzanie jakichkolwiek informacji, dlatego prawdopodobnie wygranie tego wyścigu pomogłoby Madarze w zdobyciu informacji o Orochimaru.

-Więc jeśli wygram to zrobisz co będę chciał?

-I odwrotnie – powiedział Pain, mimo że zwykli ludzie uważali ich za margines społeczny, co oczywiście nie było prawdą, oni jedynie jeździli na motorach, chociaż rudowłosy nie był jednocześnie wzorowym obywatelem, nie używali oni zbyt często slangu podczas swoich rozmów, uważali to za głupie, przecież byli już dorośli.

-No dobra, wyjątkowo się na to zgodzę – uśmiechnął się tajemniczo w stronę Paina. Nie mógł tego przegrać.

Podjechali pod miejsce gdzie zawsze zaczynali wyścig. Pod stary budynek, który kiedyś, według miejskich legend, był szpitalem psychiatrycznym. Teraz nie można było tego sprawdzić, wszystkie wejścia zostały zamurowane.

Nie musieli tłumaczyć sobie przejazdu, obydwaj znali drogę.

Przy miejscu startu były jedyne działające w tej dzielnicy światła drogowe. Dzięki temu mogli wystartować w identycznym czasie.

Riders || MadaOroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz