Orochimaru przebywał u niego już kilka dobrych tygodni. Gdyby dłużej zastanowić się, ile czasu już u niego mieszka, to wyszłyby jakieś dwa miesiące, ale nikt nie miał ochoty się nad tym zastanawiać.
Dla Madary mieszkanie tutaj nie różniło się szczególnie od czasu sprzed wprowadzenia tu wężookiego. Tak naprawdę miał tylko trochę mniej miejsca w swojej sypialni, bo nie mógł pozwolić, aby bladoskóry spał gdzieś indziej, za bardzo się o niego martwił.
Mimo tej troski jeździec nie okazywał wdzięczności. Właściwie nie okazywał niczego. Pierwszego dnia Uchiha pokazał mu, gdzie znajduje się kuchnia, gdzie łazienki, gdzie znajdzie wyjście i tym podobne miejsca, dlatego młody jeździec nie mówił mu nigdy o swoich potrzebach, po prostu spokojnie je załatwiał. Madara wiedział, że nie nadużywa jego dobra, z lodówki znikały tylko najtańsze i najmniej potrzebne produkty, rachunek za wodę i prąd nie ukazały większej różnicy w zużyciu... prawie jakby Orochimaru tutaj nie było. Uchiha naprawdę odnosił wrażenie, iż wężooki to tylko jakieś złudzenie. Niewiele rozmawiali, prawie w ogóle.
Przez większość dnia wymijali się w jakiś sposób, kierowca dużo czasu spędzał na rodzinnych torach treningowych, testował swoje nowe pojazdy... czasami, przynajmniej raz na tydzień, wychodził ze znajomymi, aby zapić smutki. Ostatnio przyszło mu ich sporo właśnie ze względu na bladoskórego. Jego ojciec nie dawał mu spokoju w związku z tym. Cały czas powtarzał, że nie godził się tutaj na takiego darmozjada, że powinni zostawić go w jakimś szpitalu. Stosunki Madary z rodziną nigdy nie były tak napięte. Nawet jego młodszy brat, Izuna, który zawsze go popierał i starał się stawać po jego stronie, uznał, iż przy tym mężczyźnie czuje się bardzo nieswojo.
Bardzo tęsknił za dawnymi czasami. Wszystko było wtedy dobrze, z jego życiem, rodziną i Orochimaru. Wraz ze śmiercią Pythona umarła jakaś część szczęścia dookoła niego. Momentami denerwował się na siebie, że zechciał poznać bladoskórego jeźdźca i doprowadził do tego wszystkiego. Po nocach śniły mu się takie obrazy jak widok wężookiego w szpitalu lub chwila, w której nie mówi mu o terenie niezdatnym do jazdy i tym samym zabija jego konia. Chwilami wyrzuty sumienia powodowały u niego myśli samobójcze, ale wciąż powtarzał sobie, że jest silny i nie może się poddać. Nie może. Szczególnie, że nie osiągnął jeszcze swojego celu.
Jeśli chodzi o przeszłość Orochimaru – nie dowiedział się niczego nowego, nie trafił na żaden trop. Pamiętnik ukrył w jednym ze swoich prywatnych sejfów, aby jeździec przypadkowo na niego nie trafił. Miał już zbyt dużo kłopotów z jego strony i nie chciał stać się w jego oczach jeszcze gorszy. Myślał czasami, aby poszukać gdzieś w urzędach informacji o dziadkach wężookiego, o których przeczytał w zapiskach bladoskórego, jednak zrezygnował z tego. Trudno dowiedzieć się o rodzinie kogoś, kto nie posiada tutaj nazwiska. Momentami myślał też, aby spróbować dowiedzieć się czegoś od samego Orochimaru, przykładowo kiedy śpi, jednak i z tego zrezygnował. Wierzył, że niedługo wszystkiego się dowie, że wystarczy tylko jeszcze trochę cierpliwości, której miał w sobie tak mało... ale minęło już zbyt dużo czasu.
Tęsknił za dawnym Orochimaru.
Musiał go jakoś wyciągnąć na zewnątrz, bo był pewny, że ta część mężczyzny, którą uważał za najlepszego przyjaciela wciąż gdzieś tam jest.
A gdyby to się udało, wtedy poznałby także jego historię.
CZYTASZ
Riders || MadaOro
Fanfiction[Zawieszone, soon kontynuuje] /Można czytać nie będąc w fandomie/ [Ostrzeżenia: boyxboy] Madara pochodzi z bogatej rodziny, która utrzymuje się z wygrywania w wyścigach samochodowych i motorowych wysokiej rangi. Jest przyzwyczajony, że dostaje w...