Rozdział 2

295 27 5
                                        

Spojrzał na zegarek. Spóźniał się. Nie jakoś szczególnie minęło dopiero pięć minut od wybicia godziny, na którą Madara umówił się z Orochimaru. Rozejrzał się. Dookoła  przechodziło wiele osób, nigdzie nie widział bladoskórego.  Miał nadzieję, że nie postanowił on go zignorować. Nie powinien, Madara dzwonił do niego kilka razy, żeby się upewnić, czy wszystko jest uzgodnione. Miał nadzieję, że Orochimaru nie uznał, że jest on dziwny…

Ten jeździec go naprawdę zainteresował…

Wydawał się być zamknięty na wszystkich ludzi, a także posiadać wiele sekretów.

Co prawda ich pierwsza rozmowa nie wypadła zbyt dobrze, ale to nie zniechęciło Madary. Był bardzo zdeterminowany. Naprawdę zależało mu na bliższym poznaniu bladoskórego. Od zawsze dostawał to czego chciał. A teraz chciał poznać wszystkie sekrety Orochimaru. I nie zamierzał odpuścić.

Już miał zamiar do niego dzwonić, jego numer jeszcze powinien być aktywny, ale usłyszał obok siebie głos.

-Już jestem przepraszam – szepnął Orochimaru po chwili skłaniając się lekko – mój autobus się spóźnił.

-Nic się nie stało – uśmiechnął się do niego spokojnie. Nie spodziewał się, że bladoskóry przyjedzie autobusem, chociaż… wyglądał na dość młodą osobę, a przynajmniej z twarzy nie powinien jeszcze mieć prawa jazdy. Madara dopiero teraz zorientował się, że nie wie w jakim wieku jest Orochimaru – chcesz pójść coś zjeść?

-Jeśli ty chcesz to możemy iść – wzruszył ramionami – sam nie mam zbyt wielu pieniędzy na jakieś niepotrzebne wydatki…

-Spokojnie, ja stawiam – ruszył przed siebie, bladoskóry szedł powoli obok niego. Był ciepły, letni dzień, dlatego Madara zdecydował się zabrać nowopoznanego chłopaka na lody.

Szli spokojnie, a między nimi panowała niezręczna cisza. Młody Uchiha nie wiedział o czym mógłby rozmawiać z bladoskórym, zresztą on wydawał się niechętny do jakiejkolwiek konwersacji.

Nie mając co robić, Madara zaczął przyglądać się Orochimaru. Pierwszym na co zwrócił uwagę był jego strój. Chłopak miał na sobie długie, ciemne jeansy i białą koszulę z długim rękawem. Naprawdę było upalnie, a on i tak nie odkrywał nawet ramion. Westchnął… Jego ubranie wyglądem przypomniało trochę to, w którym zawodnicy startują na zawodach jeździeckich. W końcu zdecydował się przerwać ciszę.

-Orochimaru… - zaczął – mogę zapytać ile masz lat?

-Dziewiętnaście – odpowiedział nie podnosząc nawet wzroku.

-Oh… studiujesz? – kontynuował rozmowę, chciał jakoś podtrzymać temat.

-Nie. Nie mam jak – odpowiedział bez namysłu – a ty?

Roześmiał się.

-Nie mam po co, to tylko marnowanie czasu, skoro mam już zapewnioną przyszłość, będę startować w wyścigach motorowych i samochodowych, tak jak każdy w mojej rodzinie…

Orochimaru już mu nie odpowiedział. Dopiero po chwili Madara zorientował się co powiedział. Widać było, że bladoskóry nie ma zbyt wielu pieniędzy i być może nawet chciałby studiować, ale go na to nie stać.  To, co powiedział młody Uchiha musiało go zaboleć.

W końcu stanęli pod niewielką kawiarnią. Na zewnątrz stała budka z lodami.

-Które chcesz? – wskazał na listę smaków.

-Nie chce żadnych, nie mam pieniędzy na nie – odpowiedział chłodno – sam jakieś zjedz…

-Już mówiłem, że ja stawiam – uśmiechnął się – jak dają to bierz…

Riders || MadaOroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz