Ile czasu już się znali? Miesiąc, dwa? Pół roku?
Można zostać tak dobrymi przyjaciółmi w tak krótkim czasie? Widocznie tak.
W końcu niektórzy spotykając kogoś są od razu stwierdzić, że jest między nimi chemia, prawda?
W tym przypadku tak nie było, ale powoli, spotkanie za spotkaniem przełamywali lody, rozumieli się coraz bardziej.
Madara dowiedział się na temat Orochimaru wiele rzeczy. Kiedy ma urodziny, czym oprócz koni się interesuje, co lubi jeść…
Zastanawiał się dlaczego tak dobrze się rozumieją. Normalnie uznałby, że ktoś taki jest nudny… Lubił jeździectwo, książki… niezbyt ciekawe, spokojne rzeczy. A jednak mogliby porozumiewać się bez słów.
Dlaczego?
Dlaczego Madarze tak przyjemnie rozmawiało się z nim o ludziach, świecie, wolności… jakby o tym dłużej pomyśleć Orochimaru znał się na bardzo wielu rzeczach. Bez przeszkód mogli rozmawiać o samochodach oraz motorach, czyli głównych zainteresowaniach Uchihy.
-Idziemy gdzieś jutro? – spojrzał na bladoskórego, kiedy wychodzili z baru. Mieli szczęście, że znaleźli jeden lokal, od którego obydwaj mieli blisko do swoich domów. Dzięki temu nie musieli się hamować przy spożywaniu alkoholu.
-Przez ciebie wydaję zbyt wiele pieniędzy – zaśmiał się – wolałbym sobie odpuścić jakiekolwiek zbędne wydatki, bo nie starczy mi na czynsz i utrzymanie Pythona.
Python to koń, z którym Orochimaru tworzył zgrany duet. Przez ich dopasowanie Madara zwrócił uwagę na przejazd wężookiego i tym samym zyskał nowy cel i przyjaciela.
-Okej, okej – zamyślił się. Ma jutro cały dzień wolny… wolałby się nie nudzić. To nie był jego jedyny przyjaciel, ale tylko z nim mógł porozmawiać na każdy temat… - to może po prostu wpadniesz do mnie? Mam w domu różne sprzęty, więc nudzić się nie będziemy.
-Nie będę wnikać w to o jakie sprzęty chodzi – uśmiechnął się wrednie. Madara dopiero teraz wyczuł podtekst.
-No nie chodzi mi o takie rzeczy! – wybuchnęli śmiechem, kilku przechodniów popatrzyło się na nich – miałem na myśli gry, symulatory i pojazdy idioto, nie chce się chwalić, ale w końcu moja rodzina jest znana w całym kraju i stać nas na takie rzeczy– uderzył go przyjaźnie i znowu się zaśmiał. Chyba trochę przesadził z alkoholem.
-Jeśli wytrzeźwiejesz to nie ma sprawy – zamilkł na chwilę – o mnie się nie martw… nie chcę się chwalić, ale mam mocniejszą głowę od ciebie i kac mi jutro nie grozi…
Znowu się zaśmiali.
-No to do jutra, tak?
-Tak…
Nie wiedział jeszcze, że to wystawi ich relacje na próbę.
***
Rano zdążył jeszcze zadzwonić do Orochimaru i zapytać w jaki sposób do niego przyjedzie.
-To jak? Spotykamy się dzisiaj u mnie, nie? – zaczął rozmowę.
-Tak, tak – usłyszał w słuchawce. Widocznie bladoskóry jest czymś zajęty…
-Jak do mnie przyjedziesz?
-Hm? A, tak… może przyjadę autobusem, ale to chwilę zajmie – Madara usłyszał w tle rżenie koni.
Widocznie jego przyjaciel nie próżnuje, często opowiadał mu o jego problemach ze znalezieniem pracy w związku z brakiem studiów, wiedział, że w niektóre dni pracuje jako barman w tym barze, do którego często przychodzili. Dostał tam pracę na pół etatu niedługo po tym jak zostali tam stałymi bywalcami. Dzięki temu Madara mógł czasami liczyć na zniżki. W dni kiedy nie pracował, a było to dość często, gdyż czas jego pracy w tygodniu to były dwa/trzy dni, zatrudniał się jednodniowo jako opiekun dzieci, stajenny czy sprzątający. Uchiha bardzo go podziwiał za to, że mimo tak młodego wieku bladoskóry starał się zarabiać na siebie i swojego konia.

CZYTASZ
Riders || MadaOro
Fiksi Penggemar[Zawieszone, soon kontynuuje] /Można czytać nie będąc w fandomie/ [Ostrzeżenia: boyxboy] Madara pochodzi z bogatej rodziny, która utrzymuje się z wygrywania w wyścigach samochodowych i motorowych wysokiej rangi. Jest przyzwyczajony, że dostaje w...