Rozdział 14

199 20 6
                                    

Gdyby powiedzieć, że pobudka po przedawkowaniu alkoholu jest przyjemna, skłamałoby się, o czym większość ludzi wie doskonale. Madara z trudem otworzył oczy po swoim długim śnie. Przeciągnął się leniwie i spróbował się podnieść. Na ten dzień nie miał jakichś szczególnie ważnych planów, więc bez problemu mógłby sobie pozwolić na przeleżenia całego dnia w swoim łóżku, gdyby niejeden problem. Strasznie bolała go głowa. Uchiha był stuprocentowo pewny, że powodem jest ten alkohol, który spożywał poprzedniego dnia. Była to po części prawda, jednakże ten ból był tak silny ze względu na cios, który otrzymał od Orochimaru, o czym on niestety nie pamiętał.

Musiał wstać po tabletki przeciwbólowe, w tym momencie irytował go dźwięk oddychania. Wstał bardzo powoli, spał długo, dlatego zdążył już w dużej mierze wytrzeźwieć, ale wciąż czuł się nieswojo i odnosił wrażenie, że zaraz upadnie.

Szedł chwiejnym krokiem, opierając się o ścianę, Każdy szybszy ruch głową powodował u niego mdłości. Musiał szybko znaleźć kogoś ze służby, kto zapewniłby mu wodę i tabletki, które mogłyby mu pomóc. Na całe szczęście droga nie zajęła mu wiele czasu i po chwili był już w głównych holu, rozglądając się za jakąś służącą, służącym... kimkolwiek, kto zapewni mu potrzebne w tym momencie rzeczy. Na szczęście kogoś takiego zauważył.

-Ej, ty! – zawołał wskazując na kobietę, która akurat niosła średni kosz z praniem, znowu nie wiedział, jak się nazywa, ale szczerze powiedziawszy niezbyt go to interesowało – Powiedz komuś, żeby zaraz mi przyniósł wodę i coś na ból głowy.

Kobieta skinęła głową i przyspieszyła kroku. Zanim zniknęła za drzwiami, Madara zdążył jeszcze zawołać, że to ważne i ma się pospieszyć. Oparł się o ścianę i czekał... na szczęście niezbyt długo i po chwili mógł zaspokoić pragnienie i połknąć kilka różnych tabletek. Powoli skierował się w stronę swojego pokoju, szedł na tyle wolno, że leki zaczęły działać niedaleko drzwi.

Wszedł do środka i uznał, że powinien wziąć prysznic lub chociaż przepłukać twarz. Nie odświeżał się w końcu od poprzedniego dnia i powinien w końcu to zrobić.

Nacisnął klamkę. Zamknięte. Zapukał. Cisza.

Drzwi się zatrzasnęły? Nie, ktoś jest w środku.

Dopiero wtedy Uchiha przypomniał sobie, że poprzedni wieczór spędził z wężookim. To musiał być on.

-Orochimaru? Jesteś w środku? – zapytał, jednak nie otrzymał żadnej odpowiedzi. – Orochimaru? Zatrzasnąłeś się? – wciąż cisza.

Nacisnął klamkę jeszcze kilka razy, ale drzwi ciągle pozostawały zamknięte.

-Spróbuje je wywarzyć, ok? Nie podchodź.

-Nawet nie próbuj! – krzyknął w końcu wężooki. Madara nie mógł uwierzyć, że się odezwał, coś musiało się wydarzyć wieczorem lub w nocy, ale Uchiha nie mógł sobie przypomnieć.

-Dlaczego?

-Przesadziłeś.

Nie miał pojęcia, o co mu chodzi, starał się przypomnieć sobie, do czego doszło, kiedy przesadził z alkoholem, ale nie mógł. Oparł się o drzwi i starał się dowiedzieć więcej rzeczy, aby móc wciągnąć stamtąd Orochimaru bez używania siły.

-Nie rozumiesz, że mężczyźni mnie obrzydzają i przerażają? – Uchiha czuł narastające napięcie w tej rozmowie i nieprzyjemną atmosferę, jaka ich otaczała, ale wciąż ją ciągnął.

-O co ci chodzi?

-Nie pamiętasz? – wężooki odpowiedział normalnym tonem, ale po chwili dodał coś o wiele ciszej. Madarze wydawało się, iż powiedział: „może to i lepiej".

Riders || MadaOroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz