- Chyba nie zdajesz sobie sprawy z kim masz do czynienia - wycedził - A uwierz, jestem ostatnią osobą na tej planecie, której chciałbyś podpaść...
Wade patrzył na wystraszonego i zszokowanego chłopaka, który nie mógł wydusić choćby jednego słowa.
Peter wlepiał wzrok w maskę najemnika. Był zupełnie sparaliżowany, choć chciał rwać się do ucieczki, bo sytuacja wcale mu się nie uśmiechała. Co teraz?- Żartowałem! - prychnął śmiechem Wade, obserwując minę nastolatka - Gdybyś tylko siebie widział! Ha!
Spiderman stał jak wryty nie mogąc uwierzyć temu co się przed chwilą stało. Usiadł tylko na krawężniku i schował twarz w dłoniach. Jęknął niezadowolony gdy dotknął rannego policzka.
- Dobra, leć do domu Spidey - powiedział, ale w duchu dalej śmiał się że swojego żartu.
- Pool... Jesteś niemożliwy, ja prawie zawału dostałem! - Chłopak w końcu się odezwał.
Najemnik tylko prychnął śmiechem i poklepał Petera po głowie.
- No cóż, komu w drogę, temu czas. Ja muszę się zbierać - oznajmił po chwili.
- Taa... Cześć... - mruknął nastolatek, po czym chwycił swoją deskorolkę i odjechał.
Mógł śmiało stwierdzić, że było to najdziwniejsze spotkanie na świecie. Przy okazji teraz naprawdę zaczęło go zastanawiać dlaczego mężczyzna cały czas chodzi w kostiumie.
Wrócił do domu, a tam zastał ciocię, która musiała wrócić pod jego nieobecność.
Zobaczyła jak wchodzi do środka i zdejmuje buty.- Matko, Peter, co ci się stało? - podeszła do niego, gdy tylko zauważyła ranę na twarzy.
- Nic mi nie jest - przewrócił oczami.
- No ty się kiedyś zabijesz dziecko!
- Bez przesady... Za tydzień nie będzie po tym śladu...
May pokręciła głową i wróciła do kuchni.
- Przyjdź później na kolację! - zawołała do wchodzącego po schodach chłopaka.
- Okej! - powiedział i zamknął drzwi.
Spiderman musiał chwilowo odpuścić swoje pajączkowanie, bo egzamin zbliżał się nieubłaganie.
Chwycił stertę książek leżących na łóżku i wziął się za naukę.
Szło mu to niezwykle opornie, ale zależało mu na dobrych wynikach.Najgorzej wchodziła mu historia, teraz zaciął się na dziejach Kanady.
Jedyne z czym kojarzył mu się ten kraj to syrop klonowy... Co swoją drogą narobiło mu ochoty na pancake'i.Siedział z książką, bujając się na fotelu od biurka. Czemu nie mógł mieć mocy super-szybkiej nauki?
Po około godzinie May zawołała go na kolację. Można było uznać to za zbawienie.
- Uczysz się? Chyba wiesz, że niedługo egzaminy? - zamęczała go.
- Taa... Wiem, uczę się, ale to jest nudne! Po co mi to?
- No jak to po co? Chyba ty chcesz mieć dobre wyniki? Jedz - przypomniała o stygnącym na talerzu daniu.
***
W końcu nadszedł wyczekiwany przez Petera dzień. Była sobota rano. Nawet bardzo rano, bo jeszcze nie wybiła 6.
Gdy tylko chłopak otworzył oczy, natychmiast zerwał się z łóżka. Serce podchodziło mu do gardła. Czy wszystko poszło zgodnie z planem? Czy dali radę?Kilka minut później chłopak w swoim stroju zmierzał w kierunku Manhattan'u.
Prawdopodobnie pobił swój rekord w dostaniu się tutaj, mało nie przewrócił się zeskakując pod wejściem do wieży.
Nawet nie pomyślał o tym, że Avengers mogą jeszcze spać, bo po misji prawdopodobnie w głowach mieli jedynie odpoczynek.
Jednak ciekawość pomieszana z niepokojem nie dała czekać na odpowiedniejszą godzinę.
CZYTASZ
Bad rules [Iron Man | Spider-Man | Deadpool] ✔
Fanfiction"- Ten świat jest mały spider-boy - powiedział trochę rozbawiony - Nie wszystko jest tak oczywiste jak mogłoby się wydawać." Peter chce wstąpić do Avengers, dlatego też uczy się u Iron Man'a. Jednak jego życie nigdy nie mogło być proste. Podczas no...