~21~

1.2K 72 65
                                    

Peter po skończonych lekcjach udał się odwiedzić Avengers'ów. Nie miał wiele zadane, nauczyciele postanowili dać im czas na przygotowania do matury.

Gdy chłopak wszedł do salonu, przywitała go dziwna cisza. Drzwi wejściowe ktoś musiał otworzyć zdalnie, jednak nikt nie zjawił się, by dać mu jakiś znak życia.

- Halo? Jest tu kto?

- Wybacz Peter, jestem, jestem - Tony odezwał się, schodząc po schodach.

- Dzień dobry Panie Stark. Co tu tak cicho?

- Sami jesteśmy, reszta musiała coś załatwić.

- Coś poważnego?

- Nie specjalnie, ale trochę ich nie będzie. Głównie papierkowa robota, potrzebni byli w planowaniu nowych taktyk... Zresztą nie istotne, zostałem żeby w razie co, pomóc z Nowego Jorku. Mam tu więcej możliwości, rozumiesz?

- Nie bardzo, ale okej.

- No dobra, jak w szkole? Teraz będą egzaminy? - pytał milioner, nalewając sobie kawy.

- Mhm, mało czasu zostało.

- To może odpuść sobie przychodzenie tu przez jakiś czas, lepiej się przygotujesz.

- Już praktycznie wszystko mam opanowane, na pewno zdążę.

- A co ci jeszcze zostało?

- Historia Kanady...

Stark'owi przez myśl na słowo "Kanada", przeleciał obraz najemnika. Ostatnio za mało spał, przez co cały czas nie mógł się skupić.
Kawa to jedyne co trzymało go na nogach.

- Coś się stało? - zapytał nastolatek, nie słysząc przez dłuższy czas żadnego komentarza.

- Nie, nic. Zamyśliłem się. Nie mamy dziś nic do roboty, jak chcesz, mogę Ci pomóc z historią.

- Naprawdę?

- A czemu by nie?

Iron Man zaczął opowiadać o dziejach Kanady. Przypominał sobie przy okazji różne anegdotki związane z tym państwem.
Nie miał w tej chwili zapału do zaczynania jakiegokolwiek nowego projektu, więc dzień wolnego uznał za całkiem przydatny. Zresztą pomoc temu dzieciakowi przynajmniej nie była stratą czasu.

***

2 miesiące wcześniej, Queens

Deadpool siedział w swoim mieszkaniu, oglądając wiadomości w telewizji i przy okazji jedząc, zamówione z pobliskiej knajpy żarcie.

W pewnym momencie ktoś zapukał i wyrwał najemnika z zamyślenia. Kto u diabła mógł mu składać wizytę? To działo się raz na ruski rok i zawsze takowe były zapowiedziane.
Mężczyzna zaczął chować zostawioną na wierzchu broń, ale gość zaczął się coraz mocniej dobijać.

Wade otworzył drzwi, naciągając szybko maskę na twarz.
Widok tego kto wszedł, prawie zwalił go z nóg.

- Co ty tu robisz do kurwy nędzy?! - najemnik nie krył zaskoczenia.

- Miłe powitanie - mruknął jegomość.

Był to zleceniodawca w garniturze, którego nie widział dobre 10 miesięcy. Myślał, że ten już odpuścił sobie śpiewkę z aktami, ale widocznie nie.

- Po co tu przyszedłeś? - warknął.

- Żeby zobaczyć co z moim zleceniem. Cierpliwość mi się kończy. Minęło 10 miesięcy - syczał - Gdzie jest Stark, ja się pytam?!

- Spokojnie, wszystko jest pod kontrolą.

- Już to widzę. Mam serdecznie dość czekania, Deadpool. Chyba będę musiał poradzić sobie sam. Bierzcie go - jegomość rzucił w stronę dwóch, stojących za drzwiami przydupasów.

Mężczyźni przytrzymali wyrywającego się najemnika, sadzając go na krześle.
Wilson czując ich siłę na własnej skórze, od razu odgadł, że nie są zwykłymi ludźmi.

- Kurwa - przeklął pod nosem, gdy jeden z osiłków wykręcił mu rękę.

- Mam nadzieję, że będziesz grzeczny i pójdziesz ze mną. Może razem ze Stark'iem będziecie oglądać wspólną śmierć? Czy to nie piękne? Dawni sojusznicy, a jednocześnie wrogowie, razem w ostatnich chwilach żywota...

- Spieprzaj.

Wade starał się stłumić jęk bólu, gdy zleceniodawca nadepnął ciężkim butem na jego stopę, prawdopodobnie łamiąc palce.

- Spokojnie, przeżyjesz to. Kilka minut i będziesz jak nowy. Niesamowite ile możesz znieść... Mógłbyś się na coś przydać i zostać moim obiektem badań przed śmiercią w agonii... To byłoby cudowne, nieprawdaż?

- Czego chcesz?

- Dobrze wiesz czego. Tego, czego do tej pory nie zdążyłeś mi dostarczyć.

- Daj mi jeszcze trochę czasu. Zajmę się tym. Przysięgam.

- Miałeś się tym zająć już dawno. Nie sądzisz, że nad użyłeś mojej cierpliwości? - skinął głową w kierunku swoich ochroniarzy, którzy w tym momencie zmiażdżyli dłoń przetrzymywanego najemnika.

- Proszę - wydusił.

- Oh, tego jeszcze nie było. Deadpool o coś prosi? Chyba jednak z tobą nie da się inaczej niż siłą. Spokojnie, jeśli nie uda Ci się wykonać zlecenia, to tak cię wytresuję, że będziesz mi na kolanach buty całował.

- Zamknij się. Jesteś potworem.

- I kto to mówi? Czyżby nie najemnik mordujący cudze żony? Nie rozśmieszaj mnie.

- Zajmę się tym, proszę tylko o czas.

- Ile potrzebujesz?

- 2 miesiące, maks - odpowiedział po chwili.

- Po 2 miesiącach zjawię się tu, ale wtedy już nie wykręcisz się tak łatwo. Jeśli nie dotrzymasz obietnicy, nie będę miał już dla ciebie żadnej litości. Pamiętaj.

Dwóch przydupasów, trzymających Wade'a, w końcu go puściło i wyszli tuż za swoim dowódcą.

- Do zobaczenia, Deadpool - rzucił na odchodne, jegomość.

***

Tony wiedział, że reszta drużyny nie zdąży wrócić przed tym, jak May zostanie przyjęta do szpitala. Czyli zostawał sam w najtrudniejszym momencie. Musiał podjąć decyzję, co ostatecznie usłyszy Peter.
Teraz nie wiedział już czy trzymać się planu, czy jednak posłuchać Rogers'a.

Przyglądał się teraz chłopakowi, odprowadzając go do wyjścia.
Ten dzieciak był jeszcze niczego nieświadomy... To wydawało się smutne. Czy kłamstwo faktycznie mogło być teraz lepsze od prawdy?

Wieczorem, leżąc w łóżku, milioner bił się z myślami. Nie mógł spać. Wiercił się i wstawał co chwilę, by przemyć twarz. To go dobijało. Nierozwiązana sytuacja z najemnikiem i choroba May... Zresztą co miały oznaczać słowa Deadpool'a? Co jeśli ten odważyłby się skrzywdzić Spiderman'a?

Stark w końcu stwierdził, że dalsze próby zaśnięcia tej nocy nie mają sensu. Ubrał się spowrotem i postanowił zrobić sobie krótki spacer. Może to pomogłoby mu zebrać myśli?

Wziął ze sobą kilka najpotrzebniejszych rzeczy i opuścił wieżę.

Powietrze było rześkie i chłodne, idealne w mniemaniu milionera, który przechodził kolejnymi uliczkami.
Zdawał sobie sprawę, że rano będzie wyglądał jak trup i nawet kawa nie poprawi tego stanu. Wiedział jednak, że nic się nie zmieni, do póki nie rozwiąże pewnych spraw.

918 słów.
Mogę obiecać, że będzie się działo... Ha ha ha

Bad rules [Iron Man | Spider-Man | Deadpool] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz