Adrien krążył w kółko po swoim hotelowym pokoju. Raz po raz zerkał na balkon, ale ciągle jeszcze ze sobą walczył. Wiedział, że tylko minuty dzielą go od przemiany i wycieczki do swojego ulubionego miejsca na ziemi. To, co wydarzyło się między nim a Marinette na próbie... Zdawał sobie sprawę z tego, że ją kocha, ale nigdy wcześniej nie czuł aż tak bolesnego przyciągania. Dosłownie skręcał się z bólu na myśl, że trzymał ją tak blisko w ramionach, a nie mógł nic zrobić.
- Wydeptałeś już ścieżkę na tym dywanie. Usiądź – polecił mu Plagg, który obserwował go bacznie ze swojego miejsca na oparciu fotela.
Jakby go nie usłyszał.
- Dobra – westchnął kwami. – Przemieniaj się. Przyda ci się lekka przebieżka.
- Pójdę do niej – szepnął tylko.
- Jeśli tego ci właśnie potrzeba.
- Nie powinienem.
- Olej to, dzieciaku. Ciągle tylko mówisz, czego ci nie wolno i czego nie powinieneś robić. Dziś zrób po prostu to, co chcesz.
- Ostatnio dajesz same mądre rady, Plagg. – Adrien uśmiechnął się blado.
- Zawsze daję tylko takie – prychnął kwami.
Dziesięć minut później Adrien, w formie Kota, siedział na dachu, z którego idealnie było widać park i kamienny posąg, który Theo stworzył dla niego i Biedronki.
Biedronka.
Nadal coś do niej czuł. Pielęgnował w sobie tę miłość wystarczająco długo, dlatego nie zniknęła, gdy obudziło się w nim uczucie do Marinette. Czuł się rozdarty, a jednocześnie wiedział, że już dawno powinien sobie odpuścić bezsensowne wzdychanie do partnerki. Tylko... Czy był na to gotów? Zwłaszcza teraz, gdy związek z Marinette i tak był skazany na porażkę przez Lilę? Dlaczego miał tracić obie?
- Jestem egoistą – wyszeptał, wpatrując się w kamienne oblicze Biedronki.
KOT:
Powoli przemija każdy dzień,
cicha noc sunie jak cień.
Mrok spłynął już lecz ja nie zaznam snu,
nim usłyszę cię...
Zeskoczył na ziemię i stanął przed posągiem. Lekko dotknął kamiennego policzka Biedronki, wyobrażając sobie, że stoi przed nim naprawdę.
KOT:
Tygodnie, miesiące tyle lat
Czekam, aż zjawisz się w drzwiach.
I jak w półśnie odliczam dzień za dniem,
aż usłyszę znów twój śpiew.
Spotykam cię we śnie i znów przeklinam los,
Sen znikł, a w ramionach trzymam zimną noc...
Odwrócił się od posągu i spojrzał na rozgwieżdżone niebo, jakby mogło mu wskazać właściwą drogę.
KOT:
I w wieczność się zmienia każdy rok,
serce wciąż ściska ten ból.
Rozdarta w pół dusza nie zgoi się,
aż usłyszę znów twój śpiew.
Przeniósł wzrok na widoczne zza drzew domy. Jego serce rwało się w nieokreślonym kierunku, a on dziś pozwalał mu decydować.
CZYTASZ
Miraculous Musical: Upiór w Operze
FanfictionW Paryżu ma mieć miejsce wielkie wydarzenie - premiera musicalu Upiór w Operze, do którego częściowo zaangażowani zostają uczniowie szkoły Françoise Dupont. Obsadzenie głównych ról nie jest takie łatwe, zwłaszcza gdy aktorzy muszą sobie radzić także...