[Rozdział 8]

58 5 31
                                    

Sunmi (선미) - Tail (꼬리)

      Piękna i słoneczna kwietniowa pogoda zmieniła się natychmiast jak za pomocą czarodziejskiej różdżki w głośną, deszczową ulewę, która przerywała chłodną ciszę w pomieszczeniu. To samo dotyczyło się również humoru Sohyun, ponieważ przed usłyszeniem z ust panny Hong „mamy problem", nawet nuciła sobie najnowsze przeboje koreańskich artystów, jakie usłyszała podczas jazdy do firmy.

      Niemniej teraz dziedziczka, mówiąc kulturalnie w towarzystwie, była wściekła, co było widać bardzo dokładnie na jej porcelanowej twarzy. Gdyby nie nieobecność przez ostatnie kilka dni (w tym weekend, który po raz pierwszy spędziła w domu zamiast w firmie), nic by ciemnowłosej dziewczynie nie umknęło na temat tego, że ma gościć delegacje niemieckiego oddziału Taeyang.

      – Byłam nieosiągalna tylko trzy dni! – Krzyknęła Kim, przerywając panująca w gabinecie ciszę swoim głosem oraz głośnym wstaniem z fotela prezesa. – Jaebum, co ty sobie wyobrażałeś, że mi nie powiedziałeś o czymś tak ważnym?!

      Kiedy to wykrzyczała, Sohyun i wieloletnia pracownica, Hong Eunji, która wcześniej przybiegła tutaj zdyszana, aby powiedzieć im o panującej, krytycznej sytuacji, skierowały spojrzenia na sekretarza. On natomiast nadal stał w szoku z dłonią przy ustach, gdyż przypomniał sobie o tym, że nie przekazał jej tej ważnej wiadomości.

      – Kompletnie o tym zapomniałem... Reanimowanie ciebie w piątek totalnie mnie pochłonęło.

      Spiorunowała go spojrzeniem. Niemniej zaraz trochę się uspokoiła, ponieważ to, co powiedział, pamiętała bardzo dobrze. Pomógł jej, zajął się nią, a nie musiał tego robić, więc czuła silną potrzebę, aby się odwdzięczyć, gdyż nie lubiła mieć długów.

      Przestała na niego patrzeć i odwróciła się do recepcjonistki, próbując znaleźć jakieś rozwiązanie do tej trudnej sytuacji, w której właśnie się znajdowali.

      – Proszę sprowadzić jak najszybciej tłumacza – oznajmiła Sohyun, dodając. – Kwota za jego pracę nie gra roli.

      – I tutaj mamy kolejny problem, pani Kim – odparła natychmiast Hong. – Tłumacz, który ostatnio dla nas pracował, ma urlop, a żaden inny teraz nie może przyjechać.

      Spadkobierczyni usiadła z powrotem na fotelu, przeczesując dłonią włosy i przełykając głośno ślinę. Nie mogła uwierzyć, że sprawy się tak skomplikowały, podczas kilkudniowej nieobecności, a także w czasie, w którym zbliżało się zebranie akcjonariuszy, na jakim kilka lat wcześniej przejęła stanowisko prezesa zamiast swojego kuzyna, Kim Jongupa.

      – Czyli... Czyli chcesz powiedzieć, że musimy poradzić sobie bez tłumacza?

      Panna Hong kiwnęła spokojnie głową, dając odpowiedź.

      Widząc ten gest, Sohyun wzięła głęboki wdech, potem wydech oraz przechyliła głowę do tyłu, zamykając oczy, aby znaleźć na tę chwilę jakieś rozwiązanie. Jednakże zamiast tego, miała wrażenie, że po raz pierwszy od przejęcia obowiązków ojca, nie zasługuje na stanowisko prezesa Taeyang.

      Czuła, że w ostatnim czasie nad niczym nie panuje, a dzisiejszy dzień tylko ją w tym utwierdził. Matka ciągle chciała, aby chroniła posadę przed Jongupem, który od zawsze jej pragnął. Ojciec natomiast, pomimo swojego łagodniejszego charakteru, nie sprzeciwiał się w tym i nawet kiedy ją odwiedzał, ani razu od dzieciństwa nie usłyszała od niego, że był z niej dumny oraz osiągnięć, jakie zrobiła.

Boss LadyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz