Prolog

2.8K 157 52
                                    

Chłopiec o jasnej karnacji, czarnych włosach i szkarłatnych oczach nazywa się Naruto. Miał on, nie powiem, że wspaniałe pierwsze 3 lata życia. Było one męczarnią, której mógłby nie znieść nawet sam Hokage. Co chwilę gdy wychodził z domu rzucano w niego kamieniami, butelkami i innym badziewiem, byleby tylko dokuczyć chłopcu.

Pewnego wieczoru wracał on z treningu, bo raczej nic lepszego nie mógł robić. Usłyszał czyiś głos w oddali. Był on donośny i dziwnie radosny, dochodził on z biura Hokage.
Postanowił wyciszyć swoją chakre, umiał te technikę do perfekcji, jednak biblioteka w Konosze jest do czegoś przydatna. Słyszał, że rozmowa głównie skupia się na nim, co go zdziwiło. Podsłuchał tę część rozmowy :

- "Jeśli nie oddasz tego dziecka to cały kraj ognia dowie się kto stoi za atakiem Kyuubiego. Wtedy nie odbiorę go po dobroci, a za pomocą siły, pewnie i tak by do mnie przyszedł, prędzej czy później. To dziecko jest inne, nie tylko dlatego, że ma w sobie zapieczętowanego Dziewięcioogoniastego, ale ma w sobie potencjał. Nie po to przez ostatni tydzień go śledziłem, żeby dowiedzieć się niczego. On ciężko ćwiczy i umie już kilka technik. Obiecuje, że nie przeprowadzę na nim żadnego eksperymentu."

-"Zgoda, niech będzie. Już wołam ANBU, żeby go przyprowadzili. Aleś ty upierdliwy Orochimaru. Czegoś się tak go czepił, jak rzep ubrania? Wilku, przynieś mi Naruto. Inaczej obetnę cię z pensji! Dobrze, a teraz pozwól, że będę na niego czekać przed budynkiem, ale ty masz tu zostać. Wyraziłem się jasno?!"

-"Oczywiście, sensei."

Kitsune Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz