Rozdział 6

326 16 3
                                    

- Na serio, Hermesie?- powiedziała Melissa wychodząc zza drzewka, za którym się ukryła, aby podsłuchać rozmowę bogów.

- Dokładnie, przede mną nie da się ukryć. Prawie nie da. Tylko przed Staruszkiem nie da się ukryć.- odparł Hermes.

- Kto to jest "Staruszek"?- zapytała dziewczyna.

- Tatko. Lepiej nie wypowiadaj jego imienia. Imiona mają moc.-powiedział boski posłaniec.

- To ten co jego imię zaczyna na "Z", a kończy na "S"?- zapytała dla pewności Melissa

- Tak, i proszę, nie wypowiadaj jego imienia.

- Okej.

- A co my tu mamy?- za Melissą rozległ się znienawidzony głos. Głos należał do Sabriny Gruber.

- Nie twoja sprawa.- odpowiedziała Melissa.

- Czyżby?- odpowiedziała wyjątkowo wścibska dziewczyna.

W tym momencie do akcji wkroczył Hermes. Powiedział kilka słów i Sabrina zniknęła, aby pojawić się 2 ulice dalej, śpiąc na ławce.

- Co ty jej zrobiłeś?- zapytała Melissa

- Wymazałem pamięć i teleportowałem 2 ulicę stąd.- odparł Hermes - Nie będzie pamiętać tego zdarzenia.

- Wow. To było niesamowite!- powiedziała nastolatka i zdobyła się na żart- Nauczysz mnie tak?

- Chętnie, ale kiedy indziej. Odprowadzę cię do domu. Nie jestem pewny, czy pamięć jej się dobrze wymazała. Nie byłoby najlepiej, gdyby zbiła cię na kwaśnie jabłko i gdybyś wylądowała na oiomie. Albo wiesz co? Teleportujemy się, aby nie tracić czasu. Tylko najpierw wejdźmy w jakąś spokojniejszą uliczkę, a ja sprawię, by ludzie nie widzieli, jak się teleportujemy.

- Okej... Tylko z tego co wiem, tylko bogowie i herosi mogą się teleportować...- odparła w zamyśleniu nastolatka.

- Nie odpowiem ci na to. Zakończmy te rozważania i chodźmy. Byłaś kiedyś w Grecji?

- Nie, nigdy.

- Szkoda, super kraj...

- Pełen bogów, potworów i z milionem ruin i ukrytych wyroczni...- powiedział głos za plecami Hermesa.

- Apollo! Co ty tu robisz, bracie?- zapytał Hermes i uścisnął dłoń brata

- Przyszedłem odwiedzić Apollo Theatre, i zobaczyłem jakąś dziewczynę pod wpływem twojego ulubionego czaru, więc skorzystałem z aplikacji pokazującej gdzie znajdują się poszczególni nieśmiertelni i cię znalazłem. Odprowadzasz jakiegoś heroska do Obozu?- zapytał Apollo

- Poniekąd. Spadamy już. Pa!- powiedział Hermes

- Pa! Mam wrażenie, że coś ukrywasz...- powiedział bóg i zniknął w tradycyjny dla nieśmiertelnych sposób

- Zapewne wiesz, kto to był?- zapytał się Melissy Hermes.

- Domyśliłam się, kiedy powiedział o wyroczniach. Jestem herosem?

- Nie powiem ci, kim jesteś, bo miałbym przechlapane u Staruszka. Wiesz, rozkaz z góry - powiedział Hermes i wskazał na chmury kręcące się w pobliżu Empire State Building, obok którego teraz stali. Gdy szli dalej szukając spokojniejszej uliczki, minęli jakiegoś mężczyznę z długą brodą, ubranego w plażową koszulę, lekką kurtkę i dżinsy, o oczach w kolorze turkusu.

- Dzień dobry, Hermesie!- powiedział i puścił im oczko.

- Dzień dobry wuju Posejdonie! - odparł Hermes, i podeszli do Pana Mórz.

- Cześć, Melissa.- przywitał się Posejdon- Jak tam w szkole?

- W-w porządku, panie.- odpowiedziała Melissa, zdziwiona, że sam Pan Mórz zna jej imię. Hermes rzucił ostrzegawcze spojrzenie Posejdonowi. Ale chwilę później, pojawił się ktoś, kto sprawił, że Hermesowi aż opadła szczęka. Ten ktoś nie miał zamiaru się przedstawiać. Udał się do Melissy za zgodą Hery. Był ubrany w markowy garnitur, miał czarną brodę przeplataną srebrnymi nitkami i niebieskie oczy. Imię tego kogoś zaczynało się na "Z", z kończyło na "S".

- Dzień doberek! Co cię tu sprowadza?- zapytał Posejdon Zeusa.

- Co mnie sprowadza? Zapewne się domyślasz, że to KTOŚ a nie COŚ.- powiedział Zeus i spojrzał na swoją córkę.

- Aaaaaaa... Już wiem o kogo chodzi...- powiedział Posejdon i również spojrzał na Melissę, osłupiałą z przerażenia. Melissa miała wtedy ochotę gdzieś zwiać, ale się powstrzymywała. W końcu zdobyła się na trochę odwagi, aby się przywitać. Niestety domyśliła się, że przed nią stoi władca Olimpu we własnej osobie.

- D-dzień d-dobry, p-panie.- wyjąkała dziewczyna

- Nie ma się czego bać, Melisso.- powiedział z uśmiechem Zeus- Nie mam w planach nikogo posiekać. Chyba że Hermesa, za to, że ma za długi język, i mówi ci wszystko, czego nie powinien.- powiedział i widząc przerażoną minę Hermesa dodał:- Żartowałem, a poza tym jesteś nieśmiertelny.

- Póte tha tis peis? - (Oszczędzę wam tłumaczenia. To znaczy "kiedy jej powiesz?") zapytał się Zeusa Posejdon, spoglądając na Melissę .

- Simera.- ("dzisiaj") odparł Zeus.

- Boroume na pame tóra? To znaczy, możemy już iść? Nie sądzę, żeby był to czas na rodzinne spotkania po latach i wspomnienia... -powiedział Hermes natarczywym tonem.

- Tak, oczywiście. Na wspominki przyjdzie jeszcze czas...- powiedział Zeus i spojrzał na swoją córkę.- Hermesie, gdy wykonasz swoje zadanie, staw się proszę na Olimpie. Musimy pogadać. Do zobaczenia, Melisso.- dodał i zniknął(mogę wam oszczędzić tradycyjnej frazy o świetle? z góry dzięki :P) .

- Do widzenia, Posejdonie. Widzimy się na Olimpie.- pożegnał się z wujem Hermes. - Chodźmy już, Melisso.
- Dobrze, Hermesie. Do widzenia, panie.
- Do widzenia Melisso, do zobaczenia Hermesie.

W trakcie poszukiwań spokojniejszej uliczki, niewiele rozmawiali. W końcu znaleźli miejsce, które możnaby nazwać spokojnym. Był to mały park z również niewielkim placem zabaw.
- Zapewne nigdy się nie teleportowałaś.- powiedział w końcu Hermes. Przedłużał sprawę niemiłosiernie, jakby miał nadzieję spotkać jeszcze któregoś z nieśmiertelnych. - Podaj mi rękę, i zaraz będziemy pod twoim domem.
Następnie oboje zniknęli, aby pojawić się pod domem dziewczyny.
- Może wejdziesz? - Zaprosiła Melissa.
- Nie, dzięki. Mam masę spraw na głowie. Do zobaczenia mała.- odparł Hermes.
- Do zobaczenia, Hermesie. - powiedziała nastolatka, a Hermes się teleportował.

C.D.N
Miłego dnia/ nocy <3

Princess of OlimpOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz