Rozdział 8 "Prawda"

305 17 6
                                    


- Witaj w twoim nowym domu, Melisso.- powiedział Hermes- Ktoś chciałby z tobą porozmawiać, chodźmy.

- Dobrze... - powiedziała Melissa, zastanawiając się, czy ma halucynacje, czy to dzieje się naprawdę.

Olimp wyglądał olśniewająco. Po alejkach kroczyli nieśmiertelni i driady. W powietrzu dało się wyczuć zapach dojrzewających oliwek. Gdzieniegdzie były niewielkie gaje oliwne. Wzdłuż alejek poustawiane były ławeczki i rosły drzewa oliwne oraz hibiskusy. Melissa podążając za Hermesem, nie mogła powstrzymać zachwytu. Wszędzie było tak pięknie! Idąc, coraz bardziej zbliżali się do celu ich drogi- pałacu Hery i Zeusa. Im dalej szli, tym więcej osób zdawało się wiedzieć, kim jest Melissa. 

- Dzień dobry Hermesie! Ty zapewne jesteś Melissa?- powiedziała niebiańsko piękna kobieta.

- Dzień dobry Afrodyto! Zgadza się, to Melissa.- odpowiedział Hermes.

- Dzień dobry, pani.- dodała Melissa

- Afrodyto, musimy już iść. Będziecie jeszcze miały wiele okazji aby porozmawiać.- powiedział Hermes.

- W takim razie do zobaczenia.- powiedziała Afrodyta.

-Do zobaczenia, pani.-odparła Melissa.

- Do zobaczenia Afrodyto.- powiedział Hermes i ruszyli w kierunku pałacu.

 Im bliżej byli, tym Melissa bardziej się stresowała. Gdy weszli do wielkiego holu, w którym zwykle spotykali się wszyscy bogowie, Melissę wręcz zatkało. Pomieszczenie było przeogromne. Było prawie tak wielkie, jak powierzchnia jej domu. Następnie skręcili w prawo, i weszli w również wielki, piękny i marmurowy korytarz. Jego ściany były  zdobione malunkami w kolorze złota. Na podłogach w całym pałacu były białe lub czerwone dywany. Większość dodatków była złota lub srebrna. Jednym słowem: było przepięknie. Gdy szli, Melissę tak zafascynowały malowidła, że zapomniała o strachu. Dopiero gdy Hermes powiedział, że są już prawie na miejscu, dziewczynę oprzytomniło. Po malowidłach domyśliła się, do kogo idą. Przedstawiały one zwycięstwo w wojnie z Kronosem, oraz wielką trójkę i resztę głównych bogów. Melissa szybko połączyła fakty. Niebo: bezchmurne, malowidła, wcześniejsze spotkanie pod Empire State Building. Teraz była pewna prawie na 100 procent: To wszystko było zaplanowane. Przez głowę przemknęła jej jeszcze jedna myśl, zanim skręciła do najpiękniejszego korytarza, jaki kiedykolwiek widziała : Pieczęć z błyskawicą na liście. Na chwilę się zatrzymała, gdy to do niej dotarło. ONA IDZIE DO ZEUSA!!!  Po chwili jednak ruszyła dalej.

- Dalej ja już nie mogę wejść. Musisz iść do tych drzwi na końcu tego korytarza. Za nimi czekają na ciebie wszystkie wyjaśnienia.- powiedział Hermes- Nie bój się prawdy.

- Dobrze Hermesie.- powiedziała nastolatka.

- Dzielna z ciebie dziewczyna. I pamiętaj: Nie bój się poznać prawdy, nawet jeśli boli. Zapamiętaj to na zawsze. Poczekam tu na ciebie. Biegnij już.- powiedział Hermes

- Dobrze, zapamiętam.- powiedziała dziewczyna. 

Po tych słowach Melissa przestała się denerwować. Poszła korytarzem wyprostowana z wysoko uniesioną głową. Gdy była około 4 metry od drzwi, odwróciła się i uśmiechnęła do Hermesa. Ten odwzajemnił uśmiech. Melissa z duszą na ramieniu podeszła do drzwi. Gdy przy nich stanęła, same się otworzyły. Za nimi znajdowała się najpiękniejsza sala, jaką kiedykolwiek widziała.  Była okrągła, a ściany i sufit były wykonane z marmuru.  Sala miała olbrzymie okna, przez które wpadało mnóstwo światła. Roztaczał się stąd również przepiękny widok. Na końcu sali znajdowało się podwyższenie, do którego prowadziły 3 schodki. Na podwyższeniu stały 2 trony, wykonane z platyny. Jeden po prawej był wysadzany szafirami, a drugi po lewej rubinami.  Obok tronu po prawej stronie,  stał na stoliczku z czarnego marmuru i złota znajdował się piorun piorunów. Przy drugim tronie unosiło się złote berło z olbrzymim rubinem w kształcie kuli i kukułką wykonaną ze złota. Na  tronie po prawej stronie siedział Zeus, a na tym po lewej Hera. Była to rzecz jasna ich sala tronowa. Gdy Melissa weszła, tylko na siebie spojrzeli i się uśmiechnęli. 

- Witaj, panie. Witaj, pani.- powiedziała Melissa i się ukłoniła.

- Dzień dobry, Melisso. Wstań już.- powiedziała Hera.  Zeus wpatrywał się w Melissę jak w obrazek.  Po chwili się jednak otrząsnął. 

-Dzień dobry, Melisso. Usiądź proszę.- powiedział Zeus i pstryknął palcami. Obok Melissy natychmiast pojawił się tron, wykonany ze srebra i wysadzany szmaragdami.

Melissa niepewnie usiadła. A poza tym, skąd oni wiedzieli, że szmaragdy to jej ulubione kamienie szlachetne?!

- Zapewne myślisz, że wszystko co ci się ostatnio przytrafia, to jakaś głupia pomyłka, lub niemiły żart. Otóż nie, Melisso, to nie pomyłka ani nie żart. Jesteś naszą córką i panią całej natury. Jesteś bardzo potężną boginią.- powiedział Gromowładny.

- Pewnie zastanawiasz się, jak to możliwe. Otóż jest to możliwe, Melisso. Oddaliśmy cię na wychowanie do śmiertelników, abyś nie stała się tak rozpuszczona jak Ares. Proszę, nie miej nam tego za złe.- dodała Hera.

Melissa momentalnie przypomniała sobie słowa Hermesa. Stwierdziła, że jej prawdziwi rodzice mieli rację. To dzięki  ich decyzji  poznała wielu ludzi. Tych dobrych i tych niekoniecznie dobrych. Po chwili namysłu odpowiedziała.

- Nie mam wam tego za złe. Mieliście rację.- powiedziała Melissa, a na twarzy Hery pojawił się uśmiech.

- Trzeba będzie trochę zmienić twój wygląd. Nie możesz paradować po Olimpie w ubraniach ze sklepu śmiertelników. Troszkę zmienię ci styl i przywrócę twój boski wygląd.- powiedziała Hera i pstryknęła palcami. 

 Wygląd Melissy natychmiastowo się zmienił. Była zdecydowanie wyższa i jakby starsza. Na sobie zamiast czarnej bluzy i czarnych spodni miała długą, subtelną białą suknię. Jej buty zmieniły się na eleganckie baleriny, a na głowie pojawił się wianek z polnych kwiatów. Jedyne co się nie zmieniło w jej wyglądzie to długie, falowane brązowe włosy opadające do pasa, niesamowicie niebieskie oczy i piegi na nosie. Dodatkowo przybyło jej także trochę biżuterii. Oprócz niesamowitego naszyjnika ( który oczywiście pozostał) miała również śliczną złotą bransoletkę z zawieszką z listkiem.

- D-dziękuję- wyjąkała po chwili Melissa.

- Musimy już iść, oprowadzimy cię po Olimpie.- powiedział Zeus podnosząc się z tronu. Hera i Melissa poszły w jego ślady a następnie wszyscy wyszli z sali. 

Na twarzy Melissy malował się szeroki uśmiech. Na końcu korytarza stał Hermes. Również się uśmiechnął, widząc uśmiech na twarzach Zeusa, Hery i Melissy. Melissa podeszła do niego.

- Dziękuję ci za wszystko co dla mnie zrobiłeś, Hermesie.- powiedziała Melissa i przytuliła swojego brata. Ten odwzajemnił przytulasa. 

- Nie ma za co, siostrzyczko.- odpowiedział Hermes.


C.D.N.

Miłego dnia / nocy <3


Princess of OlimpOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz