☕Rozdział 6☕

328 37 8
                                    

      Miyuu siedziała na ławce kremując zmarznięte i suche od zimna usta nową pomadką. Pewnie w normalnych okolicznościach niezwykle cieszyła by się z faktu, że może przetestować nowy produkt, jednak nie tym razem. Dziewczyna spóźniła się na pociąg do Kioto. Mimo ostrzeżeń Kenmy i późniejszych starań wbiegła na stacje piętnaście minut po odjeździe.  To dopiero było pół biedy, albowiem kolejny pociąg miała mieć za jedną godzinę, jednak ten okazał się mieć problemy techniczne i najbliższy miał się zjawić po dziewiętnastej. Tym oto pięknym sposobem przez ostatnie kilka godzin czekała. Próbowała się skontaktować z bliskimi jednak nikt, albo nie miał czasu jej przyjąć na ten czas, bądź nie odbierali (jak to było w przypadku Kenmy). Siedziała w kilku kawiarniach, jednak ileż można. Czuła się naprawdę koszmarnie. Chciałaby móc siedzieć teraz w rodzinnym domu, narzekając w myślach na matkę, które pewnie robiłaby jej wykłady na temat punktualności. Jednak jej rodzice nie żyli od czterech lat. Była to niezwykle przykra sytuacja i do teraz nie umiała się z tym pogodzić.

        Jej rodzice poznali się na studiach. Byli młodymi uzdolnionymi ludźmi, których połączyło silne uczucie. Studiowali kryminalistykę, a zaraz po zakończeniu nauki obydwoje zostali policjantami. Na samym początku mijali się i nie mieli dla siebie czasu. Potem matka Miyuu zaszła w ciążę i postanowiła zrezygnować z pracy. W razie wypadku nie chcieli przecież, by ich córka została bez rodziców. 
Całe życie wiodło im się spokojnie, do momentu gdy ich dorosła córka zdecydowała się opuścić dom i zamieszkać osobno. Niedługo później jej rodzinne mieszkanie spłonęło. Nie był to zwykły przypadek. Jej ojciec wdał się w czasie jednego z patroli w konflikt z jakimś mężczyzną, który zdecydował się podpalić dom policjanta w ramach zemsty za mandat. Było to spowodowane nieuwagą ojca Miyuu, który przez późniejszy okres był śledzony. W czasie śledztwa na jaw wyszedł fakt, iż dany mężczyzna był piromanem i to nie pierwszy jego taki wybryk. Zwykle podpalał kosze czy kawałki trawników i nie dochodziło do śmierci. Tym razem więc skończył on za kratkami. Dziewczyna nie znała szczegółów. I nie chciała poznawać. Pogrzebem zajęli się jej dziadkowie i przez długi okres wspierali ją. W końcu jednak musiała się zebrać i iść dalej przed siebie, albowiem nie był to film fantasty. Nie planowała zemsty, ani niczego podobnego. 
Kobieta otarła kąciki oczu i zerknęła na zegarek znajdujący się na jej prawym nadgarstku. Jeszcze pół godziny.

☕☕☕

        -Kenma, uspokój się. Wiemy już, że u mnie nie ma żadnego telefonu. Ubierzemy się i pójdziemy do cukierni, bo być może tam go zostawiłeś- Kuroo westchnął głośno i potarł skronie, opierając się o blat. Nie miał już sił do przyjaciela, który przez brak urządzenia niezwykle panikował. Od dobrej pół godziny, jednocześnie próbuje uspokoić Kozume i doprowadzić siebie do porządku, by nie stracić panowania nad emocjami. Chłopak kiwnął głową i na chwile między nimi nastała niezręczna cisza.

       - Martwię się, bo miałem się dziś skontaktować z Miyuu i rodzicami. Przepraszam za spowodowanie chaosu. Czyli... mógłbyś poszukać zguby ze mną? - Kenma zawiesił się na drobną chwile. 

      -Owszem mógłbym. Ale już tak nie panikuj. - dwójka przyjaciół uśmiechnęła się do siebie i zaraz potem obydwoje wyszli z mieszkania. 

     Szli szybkim krokiem w stronę małej cukierni, którą odwiedzili jeszcze kilka godzin temu. Kenma był nadzwyczaj zirytowany, nie tylko brakiem telefonu, a także brakiem rękawiczek. Rzadko kiedy je nosił, więc dzisiejszego dnia również zostawił je w szufladzie w szafie. Nie spodziewał się, że po 18 będzie, aż tak przerażająco zimno, że nawet jego kieszenie nie będą dawały rady w ochronie jego rąk przed mrozem.
Po chwili zobaczyli mały oświetlony budynek. Wtedy Kozume wypalił:

     -Co zrobimy gdyby okazało się, że tam nie ma mojego telefonu? Przecież potem poszliśmy od razu do ciebie.

    -Wtedy pożyczę ci mój telefon i zadzwonisz do rodziców.

   Po tych słowach już żaden z nich nie odezwał się ani słowem, dopóki nie weszli do budynku. Usatysfakcjonowany Kenma powoli wyjął ręce z kieszeni i lekko zaczął nimi poruszać. To niezwykle cudowne uczucie ciepła spowodowało, że znów nabrał jakiejś dziwnej energii. Podszedł do chłopaka za ladą i zaczął z nim rozmowę, która nie trwała nawet kilku minut. Okazało się, że ten nie widział nigdzie zguby. Kozume westchnął ciężko w duchu powstrzymując się od paniki. Nie miał pojęcia gdzie mógł go zostawić, a miał na nim niezwykle dużo danych. Nie lubił również z tego powodu zmieniać telefonu. Był dobry w grach. Znał się na konsoli i komputerach, ale nie na telefonach. Zawsze gdy przesyłał pliki na nową komórkę, bał się, że przez swoją głupotę zamiast przesłać wszystko usunie. Naprawdę go to stresowało. A teraz, jeżeli zgubi telefon, straci wszystkie zawarte w nim pliki. Nigdy nie zapisywał choćby zdjęć na swoim komputerze czy koncie mailowym. Nawet nie chciał o tym myśleć. Po chwili znów wyszedł wraz z przyjacielem z budynku. Gdy tylko otworzył drzwi, policzki Kenmy znów ogarnął chód. Z powrotem schował ręce do kieszeni kurtki. Gdy odeszli kilka kroków odwrócił się w stronę chłopaka, który po chwili milczenia położył mu rękę na włosach i pogładził je lekko, najpewniej z zamiarem uspokojenia go. Na ten gest zarumienił się lekko, jednak nic się nie odezwał, wyjątkowo zadowolony. 

- Odkąd przyszedłeś do mnie, nie wyjąłeś komórki ani razu. Może zostawiłeś ją w domu, a teraz niepotrzebnie panikujesz?- spytał półszeptem.

-Nie wydaje mi się. Pamiętam jak wyjmowałem go jeszcze w kawiarni- po tych słowach znów nastała między nimi cisza. W pewnym momencie do głowy Kenmy wpadła pewna myśl. Że też o tym nie pomyślał wcześniej! Zamiast dwoić się i troić, mogli od razu iść do aktualnej pracy chłopaka. Kuroo został agresywnie pociągnięty za rękę i zmuszony do przebiegnięcia przez ulice. Nie do końca wiedząc co się dzieje zmarszczył lekko brwi i zostawił włosy Kozume w spokoju. Zatrzymali się dopiero pod kawiarnią, na co Kuroo zaśmiał się pod nosem. No tak. Blondyn wpadł do budynku i chwile później wyszedł z niego dysząc. Swoją zgubę włożył do kurtki oraz starając się uspokoić oddech zaśmiał się cicho. Starszy chłopak widząc iskierki rozbawienia w oczach chłopaka, również uśmiechnął się w duchu. Coraz częściej widział go z szerokim uśmiechem na twarzy. Coraz częściej również przyłapywał się na rozmyślaniu o chłopaku. Niewiele myśląc przyciągnął go do siebie i przytulił ręce kładąc na jego plecach. Kenma wstrzymał na chwile oddech jednak oddał uścisk szczęśliwy. Tak dawno nie był przez nikogo przytulany, że zdążył zapomnieć jak cudowne uczucie to było. 

-Widzisz? - usłyszał tuż przy swoim uchu- nie musiałeś się tak przejmować.

Wesołych świąt pierniczki, filiżaneczki i jak tam jeszcze chcecie! Tym razem rozdział na czas i biorę się za pisanie kolejnego, by wynagrodzić wam ostatnie spóźnienia! 
Miłego wieczoru.

p.s. pochwalcie się co dostaliście lub jak spędziliście dzisiejszy dzień. <3

𝐂𝐚𝐟𝐟𝐞𝐞 || ᵏᵘʳᵒᵏᵉⁿOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz