Noc była spokojna, żaden nagły przypadek się nie trafił i brutalnie nie wytargał Jolta z łóżka, za co był niezwykle wdzięczny Decepticonom, że i one czasem w nocy śpią. Już zdążył nauczyć się cieszyć z tak prostych rzeczy jak spokój, sen czy pobudka przez pikanie budzika. Wystarczyło, że przez ogromną liczbę wymagających natychmiastowej pomocy rannych, nie spał dwie noce z rzędu, po których wyglądał i czuł się jak żywy trup. Według Ratcheta te dwie noce bez snu to wcale nie było dużo i prawdziwy test wytrzymałościowy przejdzie dopiero wtedy, gdy pracy będzie na dekacykl i zadowoli się dziesięciocyklową drzemką gdzieś w kącie. Wyspany czuje się oczywiście lepiej, trzeźwo i logicznie myśli, a przede wszystkim nie robi błędów, przez które jego przełożony dostaje białej gorączki, padaczki, nerwicy i Primus wie czego jeszcze.
Dzień zaczął mu się leniwie i nudno. Nie było dużo pracy, jego jedynym zadaniem było zrobić obchód po salach szpitalnych: zmienić kilka opatrunków, przepisać nowe leki lub tylko zmienić dawki, pobrać kilka próbek do badań i sprawdzić oraz spisać parametry ciężkich przypadków, nie raz utrzymywanych w śpiączce, na podtrzymaniu życia, lub w komorach CR, a potem istotne informacje i uwagi przekazać medykom oddziałowym i pielęgniarkom, aby następnie przekazać pobrane przed chwilą próbki do laboratorium. W tym czasie Ratchet mógł spokojnie zająć się dokumentami, zaplanować zabiegi oraz operacje, zamówić potrzebny sprzęt i podać wskazówki do układania grafików personelu medycznego. Wszystko to, co aktualnie jest jego zadaniem zaraz po przyjściu do szpitala, robił wcześniej biały Autobot i dopiero potem mógł zająć się sprawami organizacyjnymi. Ogarnięcie takiego szpitala samemu musiało być nie lada wyzwaniem, a o tym jak długo to trwa, zdołał się już przekonać — na początku jego pracy starszy medyk nie odstępował młodzika na krok i kontrolował, czy wykonuje swoją pracę poprawnie i sumiennie.
Po wszystkim wrócił do zatoki medycznej, gdzie uprzątnął kilka rzeczy i został bez zajęcia. Była to zdecydowana rzadkość wprowadzająca go w zakłopotanie. Mógł tylko czekać, aż ktoś potrzebujący pomocy pojawi się w zatoce albo główny oficer medyczny znajdzie mu jakąś robotę. Nie lubił siedzieć bezczynnie, musiał mieć jakieś zajęcie, jakiekolwiek. Nie wymyśliwszy nic lepszego, włączył newspada. Nad jego ręką pojawił się holograficzny ekran i zaczął po kolei sprawdzać jakieś mniej lub bardziej istotne wiadomości s-cyklu* i dekacyklu. Nie interesowało go życie gwiazd i ich wyimaginowanej w czasie wojny sławy, ale lepsze to, niż kolejne dołujące wieści z frontu, teorie spiskowe dziennikarzy czy statystyki poparcia frakcji. Następnie chciał przejrzeć stronę z nowinkami naukowymi, na której swego czasu często czytał o nowych wynalazkach, pomysłach na nowy sprzęt lub metodach leczenia. Zanim zaczął pracę w GBA, szczególnie cieszyły go wywiady z naukowcami takimi jak Jetfire albo Perceptor, inżynierami jak Wheeljack lub medykami tak wybitnymi, jak Ratchet. Teraz to wszystko ma tuż obok siebie, jednak dobrze jest czasem dowiedzieć się, co myślą i robią naukowcy po drugiej stronie globu. Jednak zanim przełączył się między stronami, do zatoki medycznej weszła Teracloud z wózkiem pełnym leków, które trzeba było odłożyć na swoje miejsca.
— Dzień dobry — powiedziała na wstępie. — No nie przypuszczałabym, że czyta pan takie bzdury!
— Właśnie miałem przełączać na „Kwanty"...
— Ta... Jasne. — Uśmiechnęła się w niezrozumiały dla młodego medyka sposób, dlatego zrezygnował z ciągnięcia tematu.
— Pomóc? — zapytał, podnosząc się z fotela.
— Ależ spokojnie, niech sobie pan nie przeszkadza i czyta dalej. Dam radę, przecież to nie jest ciężka praca. — Wzięła do ręki kilka butelek i zaczęła je odkładać do szafek.
— Nalegam — powiedział, łapiąc kilka fiolek i odczytując z etykiety ich zawartość, by móc potem odłożyć je w odpowiednie miejsce.
— Skoro tak... A mógł sobie pan odpocząć jeszcze chwilę, praca medyka musi być na pewno wyczerpująca.
CZYTASZ
[ARCHIWALNE] Wicelider
Hayran KurguWielka Wojna dłuży się niemiłosiernie. Każdy Tranasformer, cywil czy żołnierz, wyczekuje jej końca z utęsknieniem. Wydawać by się mogło, że ten stan będzie trwać kolejne wieki, ale w końcu szala zwycięstwa przechyla się na stronę walczących w imię p...