Świecące wskazówki zegara księżycowego na ścianie pokoju dziecięcego wskazywały, że jest prawie pierwsza w nocy. W pokoju było cicho, z kołyski słychać było tylko ciche, przerywane chrapanie Daniela Mikaela.
Magnus zaczął się poruszać na swoim miejscu, leżąc na rozkładanej sofie, przechylając głowę na bok, tylko po to, by jęczeć żałośnie, jego ręce instynktownie sięgały w górę, by go złapać, próbując powstrzymać ból.
- ,,Powoli, Magnusie"- mruknęła Catarina, jej ręce poruszały się, by trzymać jego w swoich, rzucając Alecowi wymowne spojrzenie.
Alec przełknął ślinę. Jego orzechowe oczy były rozszerzone z szoku. Wydawało się, że ma problemy z oddychaniem, wzdychając dużymi haustami powietrza.
-„Alexander ?!”- Magnus zawołał słabo, przechylając się, starając się jak najlepiej zignorować natychmiastowe zaklęcie zawrotu głowy utrudniające mu wzrok, jednocześnie delikatnie odsuwając się od wścibskich dłoni Catariny.
Alec wyciągnął obie ręce, by owinąć się wokół swojego niespokojnego narzeczonego, trzymając go blisko i zanurzając twarz w zgięciu szyi Magnusa, łzy płynęły swobodnie. Catarina zrezygnowała z trzymania się swojego najstarszego przyjaciela, z wyraźnym błyskiem w jej inteligentnych oczach. Usiadła z powrotem na złożonych nogach, odwracając się w stronę kołyski chrześniaka, by dać rodzicom pozory prywatności, mimo że Alec wyciągnął rękę w ruchu „zostań”.
- ,,Nic mi nie jest, Magnusie"- wysapał Alec, więcej łez wypłynęło spod jego mocno zamkniętych oczu, spływając po szyi Magnusa. - ,,Tak mi przykro, kochanie"- szlochał żałośnie, przyciskając usta do szczęki Magnusa, potem policzka, a trzecią czule do czoła. Otworzył swoje już opuchnięte oczy i spojrzał potulnie w błyszczące kocie oczy Magnusa, ich czyste piękno nigdy nie zaparło mu dech w piersiach - jak zasłużył na tego bezinteresownego, troskliwego mężczyznę?
-„Tak mi przykro, że wrzeszczę na ciebie w sprawie Daniela" - zamrugał jeszcze więcej łez, pociągając smutno nosem i przełykając kilka razy - „nie zrobiłeś nic złego! on, robiąc wszystko, czego potrzebuje i pozwalający mi skupić się na mojej pracy. Nawet się o mnie troszczyłeś ! A ja byłem takim samolubnym palantem! Przez cały ten czas brałem cię za pewnik, pozwalając ci to robić całe planowanie i rzeczy związane z naszym ślubem, na dodatek do wszystkiego innego. Nic dziwnego, że upadłeś, nawet jeśli teraz nie jesteś… ”.
-"Ahem!" - wtrąciła się Catarina, spiesząc się, by położyć ostrzegawczą dłoń na ramieniu Aleca, znacząco unosząc brwi.
Magnus spojrzał ze swojego łzawego, przepraszającego narzeczonego, na jego najdroższą, najstarszą przyjaciółkę - która była ubrana w swoje nocne ubrania, puszyste niebieskie kapcie na nogach, jej włosy były spięte żywą fioletową opaską - i wreszcie na łóżeczko, gdzie leżał jego syn chrapanie. Potem przyszpilił Catarinę ostrym, wąskim spojrzeniem, jego dłonie były teraz zaciśnięte przez Aleca na ustach, a jego narzeczony składał mu małe pocałunki na jego kostkach - czym dzielnie nie chciał się rozpraszać.
- ,,Catarina?" - mruknął Magnus, nadając tonowi stanowczy i rezonansowy ton. - ,,Co się dzieje? Dlaczego Alec cię tu wezwał?"
Przez cały ten krótki czas, kiedy ją znał, Alec nigdy nie widział, żeby Catarina zachowywała się tak nerwowo, jak teraz. Posłała Magnusowi drżący uśmiech, po czym uniosła do niego ręce.
- ,,Może najlepiej będzie, gdybym ci właśnie pokazał?"- zaproponowała, lekko drżąc w jej głosie, co sprawiło, że Magnus spojrzał na nią z niepokojem, a Alec spojrzał na niego z niemałym niepokojem i zmartwieniem.
- ,,Cat, jesteś pewna? Jest ranny, bardzo mocno uderzył się w głowę, nie wiem czy"- wtrącił Alec niespokojnie, głaszcząc ręce i ramiona Magnusa z niepokojem.