Magnus odsunął drzwi do pokoju dziecięcego ich syna ze, mrugając bezczelnie do swojego narzeczonego, który w odpowiedzi uśmiechnął się pobłażliwie. Daniel zaczął się wiercić w bezpiecznym uścisku Magnusa, wyciągając małe rączki z koca luźno owiniętego wokół niego. Alec wyciągnął palec wskazujący i pogłaskał dłoń swojego chłopca tak czule, że wywołało to łzę w oku Magnusa.
-"Gotowy, kochanie?"-Magnus zapytał go jeszcze raz, wyciągając rękę, by ponownie chwycić Aleca. Na radosne skinienie narzeczonego mała rodzina weszła do pokoju dziecięcego Daniela, udekorowanego i zaprojektowanego z miłością przez jego chrzestnych.
Serce Aleca było pełne, jakby gotowe wybuchnąć czystą radością i zdumieniem. Jego orzechowe spojrzenie wędrowało od jednej ściany do drugiej, aż do sufitu, który pierwotnie Clary myślała o poproszeniu Aleca o malowanie - ale z bólami, które musiał znosić Alec, gdy Daniel rósł duży i silny w tak krótkim czasie. Nie prosiła go o to.
Teraz Alec wpatrywał się w błyszczące bladozłote gwiazdy pomalowane pomysłowo na całym suficie, jakby chciał przedstawić wypełnione gwiazdami niebo, z pojedynczym księżycem w kształcie półksiężyca w samym środku, na tle eleganckiej bieli skorupki jajka.
Jace to zrobił, oczywiście pod ścisłym nadzorem Clary - poinformował go Magnus, uśmiechając się czule na jego zdumienie. -„W nocy, gdy światła są wyłączone, gwiazdy świecą pięknie jasno, podobnie jak runy po aktywacji”.- ,,Niesamowite" - szepnął Alec, powoli robiąc krok do przodu w kierunku środka pokoju, kiedy Magnus ruszył, by umieścić Daniela w swojej kołysce, otwierając koc, by pozwolić mu na swobodne wiercenie się uroczo, teraz rozbudzony i rozglądając się po swoim pokoju.
Pościel była kremowo-beżowa z nadrukowanym jasnoniebieskim wzorem niedźwiedzia i dwiema malutkimi poduszkami z pokrowcami z tym samym nadrukiem, a także dopasowany kocyk dziecięcy z nadrukiem twarzy misia na kapturze.
-„Ten piękny zestaw pościeli to prezent od Jace'a i Clary"- powiedziała Magnus.
Alec zajął się kremowymi bladozłotymi ścianami z eleganckimi bladoszmaragdowymi akcentami, które zaznaczały podział każdej ściany aż do wypełnionego gwiazdami sufitu. Każda ściana miała linię różnych run narysowanych po jednej stronie w połyskującej szmaragdowej zieleni, biegnących pionowo w dół od góry do dołu, zatrzymujących się tuż nad podłogą, z anielską runą na samym szczycie każdej ściany.
- ,,Pięknie zrobione"- pochwalił Alec, zatrzymując się przy bladoniebieskiej szafie z podwójnymi drzwiami i pełnowymiarowym lustrem zamontowanym na jednym z nich. Otworzył jej drzwi i zobaczył, że jest wypełniona ubraniami dla małego chłopca w wieku do sześciu miesięcy - „Wybrała sama fashionistka Aunty Izzy” - zachichotał czule Magnus - a także stosy pieluch i paczki chusteczek dla niemowląt podszewka jego półki, walczące o przestrzeń z wyborem zabawek dla niemowląt.
Alec spojrzał w dół z karconym wyrazem twarzy i spuszczonymi oczami, kiedy ostrożnie usiadł na fotelu, nie mogąc ukryć skrzywienia głębokiego dyskomfortu, gryząc usta tak mocno, że stały się białe, gdy mocno ścisnął dłoń na ranę po cięciu cesarskim, która zaczęła pulsować i boleśnie palić z powodu porannych zajęć.
- ,,Kochanie" - wysapał Magnus, pochylając się, by czule położyć ramiona wokół zgarbionej postaci jego narzeczonego. -,, Kochanie, pójdę natychmiast po twoje środki przeciwbólowe, nie miałeś ich jeszcze dziś rano, tak mi przykro, najdroższy, byłem tak zajęty przygotowywaniem łóżeczka dla Mikaela, a potem zmienianiem go i karmieniem, ja. zaniedbaliśmy cię! - "
-„Kochanie, nie, nie zrobiłeś tego,”- Alec tchnął do ucha Magnusa, sięgając wolną ręką, by chwycić Magnusa za kark i przyciskając ich czoła do siebie, -„starasz się być najlepszym ojcem dla naszego syna; nie ma za co przepraszać - mruknął Alec, nawet gdy starał się wyregulować oddech przez narastające bóle w dolnej części brzucha, sapiąc na szczególnie wściekłe pulsowanie tuż pod raną po cięciu, pobudzając Magnusa do działania.