Ojcowie

671 22 0
                                    

Jedynymi dźwiękami, jakie można było usłyszeć, były kojące tupot wczesnego wieczornego deszczu przed oknami pokoju dziecinnego. Stojąca lampa w kształcie gigantycznej magicznej różdżki rzucała słabe światło z kąta pokoju. Na kanapie leżał Alec z małym chłopcem w ramionach, z głową opartą na kolanach Magnusa. Mała rodzina wydawała się na wpół zasnąć - gdyby nie lśniące łzy na policzkach Aleca - Magnus czule zmiata je kciukiem.

- ,,Nadal jestem na niego taki zły, kochanie"- wyszeptał Alec nad głową ich śpiącego syna. -„Zdradził mamę, zdradził nas wszystkich. Jak - jak mogę go mieć na naszym weselu - na początku reszty naszego wspólnego życia ?! Nie zasługuje na to, żeby tam być! Nie zasługuje na ciebie, czy Daniela!”

Magnus potrząsnął głową, jakby chciał otrząsnąć się z ciężkości własnego serca. Jego ukochany Aleksander tak nieugięty w praktykowaniu sprawiedliwości i dążeniu do równości dla wszystkich - tak niezachwiany w swoich osobistych wartościach i przekonaniach. A jednak wciąż tak niesamowicie młody.

-„Powiedz, to twój ojciec. Ty pochodzisz od niego. Jego obecność tam niekoniecznie oznacza, że ​​musisz całkowicie zgodzić się w 100% ze wszystkim, co zrobił w swoim życiu - a wszyscy wiemy, jak wielkim bałaganem była przeszłość - to po prostu oznacza, że ​​szanujesz  swoją przeszłość i swoje dziedzictwo, rodzinę, z której pochodzisz, będąc świadkiem, jak przenosisz się do jednej ze swoich"- wyjaśnił Magnus, a jego oczy zamgliły się, gdy rozważał własne kłopoty z ojcem. Czy powinien w ogóle rozważyć poinformowanie o tym Asmodeusza? Czy to byłoby mądre?

Alec od czasu do czasu pociągał nosem, słuchając uważnie swojego narzeczonego. Magnus był mądry i łaskawy, przeszedł przez dosłowne piekło, mając do czynienia ze swoim własnym ojcem, Asmodeuszem, niesławnym księciem Edomu. Jeśli ktoś wiedział o ojcowskich sprawach, to rzeczywiście był on.

- ,,Więc mówisz… Nie muszę mu wybaczać? ​​Muszę mu tylko pokazać, że idę dalej?"-Domyślił się Alec, a jego smutne rysy zmieniły się w drżący uśmiech, słodki i wstydliwy.

-,, Przez ostatnie trzy miesiące, odkąd wydałeś naszego magicznego Mikaela - zostawiłeś wszystko za sobą; przemieniłeś się w inną, zapierającą dech w piersiach, cudowną wersję siebie - kim miałeś być przez cały ten czas" - oznajmił Magnus, szczery w swej szczerości, łzy płynęły z jego dolnych rzęs.

Alec jedną ręką otarł łzy z błyszczących kocich oczu swojego narzeczonego - drugą przyciskając drzemiącego syna do jego torsu - wspaniały uśmiech rozjaśniający jego rysy. -,, Poinformujesz swojego tatę?”-zapytał Alec, a jego oczy rozszerzyły się z niemal przerażającej ciekawości.

Magnus przełknął - kilka razy - po czym żałośnie potrząsnął głową. Delikatnie położył dłoń na małej główce Daniela, jego eleganckie palce odgarniły miękkie, gęste czarne włosy ze skroni dziecka, z tyłu uszu, powolnym kojącym ruchem. Był to gest pocieszający bardziej niż cokolwiek innego. Alec patrzył na niego z czułym, porozumiewawczym uśmiechem; uwielbiał to, jak  kochające były dotknięcia Magnusa.

-„Myślę, że tak będzie najlepiej -” Magnus odetchnął głęboko, po czym wypuścił cicho w pośpiechu, „- najlepiej, że dam mu znać bezpośrednio. Zamiast słuchać o tym od jakiegokolwiek innego czarnoksiężnika lub, co gorsza, innych niższych demonów" - zauważył Magnus, krzywiąc się, wyobrażając sobie gniew swojego ojca, gdyby wydarzył się ten niepożądany scenariusz. -,, Mogę go nawet zachęcić -  żeby nie przychodził i nie powodował chaosu - jeśli złapię go w dobrym nastroju, kto wie?"

Alec prychnął w odpowiedzi, poklepując poruszającego się Daniela po jego pulchnym udzie, rytmicznymi, kojącymi stuknięciami jego dużej dłoni. Chłopiec z gwałtownym westchnieniem zasnął, jego małe usta rozchyliły się w cichym, chrapliwym chrapaniu.

Rodzinka Maleca/ ℤ𝔸𝕂𝕆ℕℂℤ𝕆ℕ𝔼Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz