Daniel Mikael Lightwood-Bane

1.1K 52 12
                                    

Alec uniósł lewą rękę, aby przyjrzeć się uważnie pierścionkowi zaręczynowemu. Trzy szmaragdy pośrodku złotego paska błyszczały i migotały w słabym świetle księżyca, podobnie jak para błyszczących orzechowych kul, które na nie wpatrywały się.

- Nie mogę uwierzyć, że jesteśmy już zaręczeni przez cały miesiąc - westchnął radośnie Alec, gdy spojrzał na Magnusa, który uśmiechnął się i skinął głową w odpowiedzi. -„Nasz mały chłopiec jest prawie gotowy na narodziny!” - zauważył podekscytowany.

- ,,Rzeczywiście, kochanie. Zdajesz sobie sprawę, że będę unosił się nad tobą w każdej minucie każdego dnia, aż nadejdzie ten najważniejszy czas"- mruknął czule Magnus, gdy jego dłoń delikatnie pocierała duży, wystający brzuch swojego narzeczonego. -„Najbardziej błogosławiony czas nad nami - narodziny naszego cudownego syna”.

- ,,Czy kiedykolwiek powiedziałeś mi, jakie znaczenie mają te szmaragdy, kochanie?"- Alec zamyślił się, głaszcząc własną ręką szeroką pierś Magnusa, jego nawyk.

Z drżącym uśmiechem Magnus mocno przycisnął dłoń do brzucha Aleca, jego oczy zamknęły się w skupieniu - aż mógł zobaczyć w umyśle w pełni ukształtowane rysy ich syna. Mały Malec mocno spał, jego rzęsy zawinięte na policzkach, usta lekko otwarte, ręce i nogi skrzyżowane i zwinięte w swoim okrągłym brzuszku - Magnus nigdy nie widział cudowniejszego widoku poza swoim własnym Aleksandrem.

- ,,Szmaragdy symbolizują odrodzenie i bezwarunkową miłość - tak jak nasz ukochany synek" - szepnął Magnus do zaspanego narzeczonego.

Delikatny uśmiech w odpowiedzi Aleca był widokiem do zobaczenia, kiedy przytulił się jeszcze bliżej Magnusa, który czuł, jakby trzymał cały swój świat w swoich ramionach.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Następny poranek rozpoczął się od cudownego wiosennego deszczu z niebios, przynosząc ze sobą chłodne powiewy unoszące się wokół strychu. Atmosferę na poddaszu wypełniał zapach świeżo kwitnących kwiatów, przecięty orzeźwiającym zapachem sosny i drzewa sandałowego.

Magnus pomógł Alecowi założyć granatowy, wełniany płaszcz, wygładzając przód swojej specjalnie skrojonej niebieskiej koszulowej tuniki na brzuchu dziecka. Całości dopełniały ciemnoszare spodnie z prostymi nogawkami, owinięte wokół długich, zgrabnych nogawek.

- ,,Na pewno zadzwonisz do mnie, jak tylko poczujesz coś niepokojącego kochanie?"-Magnus niespokojnie przypomniał ukochanemu, pocierając dłonie o boki dziecka kojącymi okrężnymi ruchami. - ,,Nienawidzę być z dala od ciebie, teraz, gdy nasz mały chłopiec ma się pojawić lada dzień, ale ten nieznośny klient dręczy mnie o ten eliksir, codziennie od tygodnia i jest bardzo ważny, pomagając w naszym już napiętym stosunki z Seelies, oraz - "

- ,,I on chce, żebyś ty, najlepszy, najbardziej utalentowany i niesamowity Czarnoksiężnik w Nowym Jorku, zrobił to za niego"- skończył za niego Alec, jego ręce czule gładząc napięte ramiona Magnusa, jego świecące orzechowe oczy wpatrywały się głęboko w złotego kota Magnusa. jedynki. -„Nie martw się tak bardzo, Magnusie, masz zamiar przenieść mnie prosto do pokoju gotowego Instytutu, pamiętasz? Właśnie tego dnia miesiąca robię obchody, więc to moja ostatnia kontrola wszystkiego, zanim mały Malec tu przyjedzie, i będę zbyt zajęty nawiązywaniem z nim więzi, ustalaniem jego harmonogramów snu i karmienia"

- ,,W porządku, kochanie, na pewno dołączę do ciebie, gdy tylko podam ten eliksir; wrócisz do swojego biura za mniej więcej godzinę, prawda?"- Magnus potwierdził otwierając portal, jednocześnie składając pocałunek na pożegnanie ustom Aleca. - ,,Będziesz dobrym chłopcem dla tatusia, słyszysz mnie, synu? "Magnus czule potarł brzuch Aleca, jednocześnie pochylając się, by porozmawiać bezpośrednio z dzieckiem, mrugając do uśmiechającego się narzeczonego.

Rodzinka Maleca/ ℤ𝔸𝕂𝕆ℕℂℤ𝕆ℕ𝔼Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz