rozdział 8 - Halloween część 1

36 5 7
                                    


hej, chciałabym zaznaczyć, bo jeszcze tego nie zrobiłam, że mój fanfick się dzieje w polskich realiach. Nie wiele to zmienia, ale nie chcę udawać, że wiem jak działa amerykańska szkoła. Oczywiście narodowości postaci zostają kanoniczne, ale nie nawiązuje do nich, bo też nie mam wiedzy i nie chce pisać stereotypami.

Reszta weekendu była dla Lance'a okropna. Kac tak bardzo ściskał jego głowę, że musiał pozostawać w łóżku. Ostatni raz czuł się tak źle kiedy miał grypę. Rodzice byli na niego obrażeni. Traktowali go jak powietrze, kiedy wchodził do salonu nalać sobie szklankę wody. Wybuchneli jeden raz, wygłosili całe kazanie, podziękowali Shiro, że był odpowiedzialnym dorosłym i odstawił dzieciaki. Lance był już pełnoletni, ale to co się wydarzyło, jego rodzice uznali za patologie przekraczającą coś na co można przymknąć oko. Nie mogli mu nic zakazać, ale czuli się zawiedzeni synem i jego nowymi sposobami spędzania czasu. To było nawet gorsze. Lance wolałby stary dobry szlaban, niż te spojrzenia pełne rozczarowania. Jego rodzeństwo natomiast świetnie się bawiło, nabijając się z jego stanu. Miał dość więc skutecznie izolował się całą niedzielę w pokoju, słuchając smutnej muzyki, ale bardzo cicho bo głowa bolała go paskudnie. Odmówił nawet Hunkowi zagrania w nim w lola i otrzymał informację zwrotną, że w takim razie zagra on z Pidge. Od kiedy ta dwójka się kumplowała?

Jedyną próbę rozmowy z rodzicami podjął, kiedy chciał zasugerować, że może nie powinien jutro iść do szkoły, skoro tak źle się czuje. Został oczywiście przez nich wyśmiany, a nawet pojawiły się groźby, żeby nawet nie próbował kombinować w tą stronę.

Oczywiście powód dla którego nie chciał iść był zupełnie inny niż tylko zatrucie alkoholem. Nie winił też za swój stan Keitha. Sam powinien wiedzieć, że taka ilość to dla niego za dużo. W ogóle nie powinien był tego pić. Lance miał poważne problemy z asertywnością i dobrze o tym wiedział. Nie potrafił odmawiać, bo zawsze chciał być lubiany.

No właśnie Keith. To był powód. Lance chował głowę w poduszkę i krzywił się, na myśl o tym co zrobił. Pocałował kolegę. Oczywiście, że to zrobił. Pamiętał wszystko jak przez mgłę i myliła mu się kolejność, ale tego był pewny.

Cały dzień bił się z myślami, czy powinien napisać do czarnowłosego. Nie miał jednak pojęcia co powinien napisać. Przepraszam? Byłem najebany? Zapomnijmy o tym? Ciężko było stwierdzić jak się zachować, bo nie znał drugiej perspektywy. Słabo znał Keitha, tak naprawdę. Może to było dla niego normalne zachowanie? Może zawsze się całował ze znajomymi po pijaku. Idealnie by było gdyby sam się odezwał jako pierwszy, ale telefon Lance'a pozostawał cicho. I to go martwiło.

Jest duża szansa, że przestanie się teraz do niego odzywać. Jeśli sytuacja wygląda tak, że Keith jest Hetero, a on go pocałował, to może zapomnieć o dalszej znajomości. Nie ważne, że pocałunek był odwzajemniony. Chyba był.

Lance myślał, że zaraz wyrwie sobie wszystkie włosy. W sumie był w stanie który sprzyjał randomowym ogoleniu się na łyso. Może to jego pora. Czuł się żałośnie. Chciał z kimś pogadać, ale nie chciał, żeby ktoś jeszcze dowiedział się o tym co się stało. Pogorszyłby tylko sytuacje.

Wszystko zepsuł. Nawet jeśli Keith jest into boys, to i tak będzie niezręcznie. Nie dana im była przyjaźń. Może powinni zostać śmiertelnymi wrogami. Będzie łatwiej. Może Lance powinien wzdychać tylko do Allury.

Leżał tak i się dręczył, ale jutro w szkole będzie musiał skonfrontować się z rzeczywistością.

A jutro był nie byle jaki dzień w szkole. Było halloween. Żadna szkoła nie obchodziła halloween tak hucznie jak Liceum Plastyczne. Budynek stawał się w ten dzień prawdziwą nawiedzona kamienicą. Wszędzie były dekoracje, dynie i sztuczne pajęczyny, cukierki pochowane po całej szkole. Przebrani byli dosłownie wszyscy, nawet niektórzy nauczyciele. Za przebranie dostawali dodatkowe punkty z zachowania, które pomagały nadrobić te stracone przez wagary. Oprócz tego samorząd uczniowski urządzał konkurs na najlepsze przebranie. Dzięki temu wszyscy się starali z kostiumami tak bardzo, że powstawały prawdziwe dzieła sztuki, charakteryzacji i cosplayu.

Art kids | Voltron | KlanceWhere stories live. Discover now