rozdział 3 - plener część 2

43 7 1
                                    




Od autora:

    Dobra to bardzo dziwne, bo minęło chyba ponad pół roku odkąd wstawiłam to opowiadanie, po czym od razu zostało porzucone.

    Prawda jest taka, że zaczęłam to pisać kiedy bardzo źle się czułam, ale niedługo potem poznałam wspaniałą osobę która to zmieniła. Dużo się działo i nie miałam czasu pisać. Dziś mieszkamy razem. True story!

    Czytanie klance jest jednak moim guilty pleasure i zawsze do tego wracam jak się źle czuję. Teraz chcę pociągnąć dalej moje opowiadanie bo smutno mi, że wisi ledwo zaczęte

Nie wiem, czy ktoś będzie to jeszcze czytać, ponieważ nie wiem jak działa publikowanie na Wattpad. Jedyne treści do internetu pisałam w gimnazjum i wtedy się używało blogspota czy coś xD

Nie wiem jak się wczuje, bo sama skończyłam już plastyczek i studiuje sobie na akademii sztuki.

Jak więc pamiętam co miało być dalej?

Znalazłam jakiś plan wydarzeń i notatki dla samej siebie.

Tak więc, spróbujmy to pociągnąć dalej! Zapraszam do czytania o naszych głupkach.

***

- Muszę bardzo pochwalić dwie osoby, które wstały dziś malować wschód słońca.

    Były to słowa Corana na pierwszym wieczornym przeglądzie. Codziennie wieczorem mieli zbierać się w kuchni, żeby pokazać postępy i prace z danego dnia i wysłuchać korekty nauczyciela. Wybrali do tego celu kuchnie, bo pomieszczenie to miało najlepsze światło, chociaż i tak nie było idealne. Martwili się, że Coran im oślepnie.

    Wszyscy lubili ich wychowawcę. Był zwariowanym i roztrzepanym rudym artystą z wąsem i dość nietypowo dobierał swoje ubrania. Tak opisałby go Lance.

    Lance był bardzo zadowolony z siebie i z pochwały jaką dostał, ale było mu trochę głupio wobec Hunka. Nie zabrali go ze sobą, a potem jeszcze wykorzystali go do zrobienia im śniadania. Przyjaciel był zły tylko na początku, potem poszedł rysować szkice owiec razem z Romelle. Wrócił na obiad, w bardzo dobrym humorze.

    Śniadania i kolacje szykowali sobie na własną rękę. Obiady przywoził im catering.

    - Dlaczego masz inne danie niż my? - Zdziwił się widząc porcję Keitha.

    - Dlatego, że zaznaczyłem dietę wegetariańską.

    - Nie jesz mięsa?

    - Nie

    Lance zmarszczył brwi, zastanawiając się chwilę.

    - Dobrze. Akceptuje wyzwanie. Przez cały plener nie tknę mięsa.

    Wszyscy wiedzieli, że to nie było, żadne wyzwanie, ale pozwolili Lance'owi się nacieszyć nowym postanowieniem. Hunk nawet brał to pod uwagę kiedy szykował im śniadania.

    Mieli jeść po kolej pokojami i mieć dyżury, kto szykuje jedzenie danego dnia. Dla Hunka gotowanie było bardzo poważnym hobby, więc chętnie wziął większość zmian, a nawet częstował osoby z innych pokoi.

***

    Następnego dnia Lance ponownie wstał na budzik kolegi i poszli razem kończyć wczorajsze prace. Wczesne wstawanie, faktycznie sprawiało, że dzień był bardziej produktywny. Tym razem nie tylko oni zdecydowali się wyjść. Na polu rozkładały już sztalugi trzy dziewczyny o kolorowych włosach.

Art kids | Voltron | KlanceWhere stories live. Discover now