Epilog.

1.4K 75 11
                                    

Zmęczona po dość długiej i żmudnej podróży zasnęłam nawet nie wiem kiedy. Wyjechałam na miesięczne wakacje wraz z Leo. Potrzebowałam odpoczynku i spędzenia czasu sam na sam ze swoim dzieckiem. Oboje potrzebowaliśmy wyjechać. Rodzice zaproponowali bym wybrała gdzieś w ciepłe kraje, ale zdecydowanie egzotycznych wakacji miałam dość. Wybrałam się do domku po mojej babci, dokładnie tam, gdzie co roku spędzałam wakacje. Ojciec, by spłacić dług u Federico, sprzedał go. A gdy rzekomo umarłam, Fedo oddał im ten domek, bo wiedział jak wielkie miał dla nas wszystkich znaczenie. Przebudziłam się w nocy i dostrzegłam, że na fotelu tuż przy łóżku ktoś siedzi. Nieśpiesznie uniosłam się do góry i przetarłam oczy. Myślałam, że to sen, ale to była prawda. Kolejny raz pojawił się w moim mieszkaniu na Manhattanie. Udało mi się do niego wrócić, ale mam w planach osiąść na stałe w domku po babci.

- Masz deja vu? - Zapytał swoim cichym głosem. 

Doskonale wiedziałam, że to właśnie mój mąż. I zdawałam sobie sprawę po co tak naprawdę przyjechał. Dostał papiery rozwodowe, które bez chwili zawahania złożyłam na chwilę przed wyjazdem. Można było się spodziewać, że nie przyjmie do wiadomości tego, że chcę rozwodu. Dałam mu szansę, najpierw jedną, tuż po spotkaniu we Włoszech. Później dostał drugą. Nie będzie u mnie do trzech razy sztuka. 

- Czego chcesz? - Zapytałam zaspana.

- Porozmawiać. - Zapalił światło i ujrzałam jego przepitą gębę, długi zarost i strasznie opuchnięte oczy. 

- Federico nie komplikuj. Wydaje mi się, że już wszystko wiesz. To naprawdę jest koniec. Zresztą trzecia nad ranem, to nie odpowiednia pora na rozmowy. - Oznajmiłam, ale nie dał za wygraną. 

- Chcesz rozwodu, dobrze, dam Ci go. Ale chce widywać się regularnie z Leo, zabierać go do siebie i mieć normalny kontakt ze swoim synem. - Wyznał, a mnie zamurowało. 

Tak łatwo pogodził się z naszym rozstaniem? Nie wiem czy tego się spodziewałam. Wstałam i podeszłam do okna przy którym siedział. Oparłam się o parapet. Stojąc w zamyśleniu odezwałam się po dłuższej chwili. 

-Tego nie mogę Ci zabronić. Leo to Twój syn. Po Tobie, nie było nikogo innego. - Spuściłam głowę a On w tej chwili wstał i podszedł do mnie, chwytając mój podbródek. 

Spojrzałam na niego. Jego oczy były szkliste. Dla nas obojga ta sytuacja nie była łatwa i zdawaliśmy sobie z tego sprawę. Jedyne co nas łączyło to papier i nasz syn. Chociaż tak naprawdę próbowałam sama się oszukać, że nic do niego nie czuje.  To czułam, ogromny żal, który mieszał się z miłością i chociaż jedno nie przeważało drugiego to nie potrafiłam mu zaufać kolejny raz. Ile miało być jeszcze tych szans? Ile chciał mnie jeszcze oszukiwać i zwodzić? Nie mogłam dać się omamić kolejny raz. Choć serce pękało na widok jego smutnych oczu, to musiał zrozumieć, że miał swój czas, którego nie wykorzystał. 

- Proszę Cię Saro, proszę Cię... -Szeptał i przyłożył czoło do mojego. - Nie kończmy tego w ten sposób, to nie jest to szczęśliwe zakończenie, które Ci obiecywałem. - Delikatnie zaczął całować każdy skrawek mojej twarzy. 

Za każdym razem zamykając oczy wyobrażałam sobie nas siedzących w ogrodzie i wpatrujących się w gromadkę naszych dzieci. Wiedziałam, że kiedyś to moje małe marzenie się spełni, ale nie wiedziałam, że jego w nim zabraknie. Przechyliłam głowę na bok, a Federico nieśpiesznie zjeżdżał z pocałunkami w dół. Nie wiem czy chciałam kochać się z nim na pożegnanie czy oddać mu się dając cień nadziei na cokolwiek. Usiadłam na parapecie a on oparł moją głowę o szybę i przytrzymując ją w dłoniach, wpatrywał się w moje oczy. 

- Nie mogę dać Ci odejść. - Z jego oczu popłynęły łzy. - Jesteś wszystkim najlepszym co mnie spotkało w życiu. Ty i nasz syn. 

- Federico.. - Zatopił się w moich ustach. 

Pozwoliłam mu na to, by został na noc. Pozwoliłam mu na to, by kochał się ze mną do utraty tchu, do samego rana. Pozwoliłam dać się ponieść pożądaniu. A kiedy nastał ranek i Fedo musiał się zbierać, tym razem to ja złożyłam obietnicę. Nie chciałam być osobą, która wytyka błędy i gdy coś się psuje, zamiast naprawiać, wyrzuca jak zepsutą zabawkę na śmietnik. Wiem i zdaję sobie sprawę, że nastały takie czasy, że w dobie Internetu można łatwo znaleźć miłość. Ale to już nie jest to samo. Mnie i Federico połączyło coś wyjątkowego, coś czego nie mogę i nie chce zdeptać i powiedzieć, że nie istniało. 

Kolejne dni mijały, a ja miałam w głowie niezłe bagno. Od naszej ostatniej nocy, Federico się nie odezwał. Wiedziałam, że chce bym miała sporo czasu na przemyślenie czy jestem pewna co do rozwodu. Kiedy zjawiłam się u rodziców z Leo tuż przed pracą, mama oznajmiła, że przyszedł do mnie list. Pośpiesznie go otworzyłam. Data rozprawy rozwodowej, która miała się odbyć za kilka dni. Moje serce niemiłosiernie przyśpieszyło. Usiadłam na krześle chowając twarz w dłonie. 

Tydzień później

Szykowałam się do sądu w pokoju hotelowym. Musiałam przylecieć do Włoch, by wziąć rozwód. Miałam to szczęście, że moi rodzice przylecieli tutaj ze mną. Przez dwa poprzednie dni próbowałam dodzwonić się do Federico ale bezskutecznie. Albo nie odbierał albo odrzucał. Postanowiłam, że skoro on postępuje w ten sposób moja decyzja nie ulegnie zmianie i chociaż ostatnie noce nie mogłam zmrużyć oka a żołądek wiązał się w supeł oznajmiając, że strajkuje, to cholernie bałam się dzisiejszego dnia. Gotowa do wyjścia stanęłam przed lustrem poprawiając rękawy od koszuli. Ułożyłam do końca włosy i spoglądając na zegarek wiedziałam, że czas już wychodzić. Taksówka czekała przed hotelem, wsiadłam do auta i pokierowałam taksówkarza gdzie ma mnie zawieźć. Po jakiś piętnastu minutach byliśmy już na miejscu. Ręce mi się trzęsły gdy wchodziłam do środka. Stałam pod salą i oczekiwałam aż zjawi się Federico. A gdy odpowiedni czas już minął i zostałam wezwana, a on nadal się nie zjawiał, wiedziałam, że chce wejść ze mną na wojenną ścieżkę. Sędzia widząc, że jestem sama bez mojego męża, niewiele mógł zdziałać. Sprawa została odroczona i dostałam następny termin. Wyszłam wściekła i cisnęłam kurwami pod nosem. Wracając do hotelu postanowiłam ponowić próbę dodzwonienia się do Federico. Nadal było zero odzewu. Wkurzona, zabukowałam bilety na najbliższy lot. 

Po powrocie do Nowego Jorku, wiedziałam, że tak łatwo mu nie odpuszczę. Złość jaka we mnie narastała, za stracony czas, za zero jakiejkolwiek wiadomości. Miałam ochotę strzelić mu w pysk i wiem, że gdyby tu był zrobiłabym to bez zawahania. Dzwonek do drzwi wyrwał mnie z rozmyślań. Siedziałam akurat u rodziców, matula prosiła bym została na weekend z Leo. Nie oponowałam, w tej chwili potrzebowałam czyjegoś towarzystwa. Gdy tatko wstał otworzyć, odsunął się i stał jak osłupiały. W progu pojawił się Federico spoglądając na mnie. Nie drgnęłam ani trochę. Zastanawiałam się jaką wymówkę teraz znajdzie, jaką bajeczkę mi puści, a on tylko pokazał mi teczkę z zrzeknięciem się wszystkiego co miał po ojcu. 

- Obiecałem, że pozbędę się wszystkiego. - Powiedział i lekko się uśmiechnął .

- Wyjdź. - Powiedziałam stanowczym głosem, wskazując na drzwi. 

Wstałam i zaczęłam go z nich wypychać, zatrzaskując mu je przed nosem. Pobiegłam na górę i zamknęłam się w sypialni, kiedy to kilka minut później usłyszałam huk. Przerażona wybiegłam i zbiegając po schodach, rozglądałam się po domu. Matka przy kuchennej wyspie stała wtulona w ojca, oboje byli przerażeni. Otworzyłam drzwi i ujrzałam leżącego Federico w kałuży krwi. Nachyliłam się przy nim i obejmując zaczęłam płakać. Na moment straciłam zdrowe myślenie, słyszałam głosy, ale nic do mnie nie docierało. Widziałam jak uchodzi z niego życie. 

-Nie zostawiaj mnie! - Krzyczałam do niego i szarpałam za kurtkę. - Nie możesz!! - Wyciągnęłam telefon z tylnej kieszeni Jeansów, by zadzwonić na pogotowie. 

Wystukałam numer i w międzyczasie słyszałam pikanie wiadomości. Na wyświetlaczu pokazał się nieznany nadawca. A treść mnie przeraziła. 

Historia lubi się powtarzać...

Zaczęłam wyć jak dziecko. Opierając głowę o klatkę Federico. Słyszałam w oddali głośne syreny.

- Kocham Cię, zawsze będę Cię kochał. - Wyszeptał...



Kochani moi! Mam dla Was wiadomość ! Będzie trzecia część tej powieści. Ale co do planów nic Wam nie zdradzę. Pierwszy rozdział pojawi się już wkrótce. Czekajcie cierpliwie !!! Wszystkie informacje znajdziecie na mojej tablicy. Ściskam Was mocno! <3 

Gra. Ponowne rozdanie  cz 2 ✔️|| ZAKOŃCZONE! ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz