Rozdział 22

1.3K 78 12
                                    

Z niecierpliwością oczekiwałam, aż przerwie rozmowę. Niestety wycofał się i ponownie wyszedł w pośpiechu. Próbowałam wybiec za nim, ale powtrzymala mnie mama, kiwając tylko głową, bym tego nie robiła. Byłam załamana, serce coraz bardziej rozpadało się na kawałki. Czułam w sobie straszny niepokój. Cała drżałam od środka. Tak bardzo chciało mi się płakać, ale nie miałam już czym. Po kilku chwilach podeszłam do wieszaka zdejmując kurtkę i narzucając na siebie. Założyłam buty i spojrzałam na rodzicielkę, w której oczach dostrzegłam łzy.
- Niedługo wrócę. - powiedziałam cicho i wyszłam zamykając za sobą drzwi.
Błąkałam się po okolicy układając sobie to wszystko w głowie. Starałam się poskładać rozsypaną układankę w całość, zastanawiałam się kto byl aż tak zepsuty, że zdołał posunąć się do czegoś takiego. Mijałam ludzi, którzy spoglądali na mnie w dość dziwny sposób. Spotkałam się także z chęcią pomocy od jednej ze starszych pań. Nikt w tym momencie nie był w stanie mi pomóc. Federico zniknął, nawet nie wiem gdzie, rodzice i tak już dużo przeze mnie przeszli. Nie miałam żadnego pomysłu gdzie mogę szukać. Nie miałam żadnego punktu zaczepienia. Na dobrą sprawę, w tej chwili nie miałam nic. Prócz pustej dziury w głowie. Wieczór zbliżał się wielkimi krokami, robiło się coraz zimniej i zaczął padać deszcz. Wiedziałam, że najwyższy czas wracać, powoli skierowałam się do domu. Po kilku godzinnej nieobecności byłam zmarznięta i już przemoczona. Otworzylam drzwi i ujrzałam kilku obcych ludzi w salonie, ubrani na czarno, dość postawni. Nikt się nie spostrzegl, że wróciłam.
- Miałeś ją kurwa pilnować! Nie za to Ci płacę! Wypierdalaj! - usłyszałam wkurwiony głos Federico, który wymachiwał jednemu przed twarzą.
Dopiero, kiedy drzwi się zatrzasnęły, wszystkie oczy skierowały się na mnie.
- Jesteś wreszcie. Gdzie byłaś Gwiazdeczko? - podszedł czym prędzej i objął mnie.
Wyczułam jakąś niepewność. Nie do końca wiedziałam z czym się to wiąże ale domyślałam się, że coś nie gra.
- Co to są za ludzie. Kto miał mnie pilnowac? O co chodzi? - zapytałam cicho.
- Saro. Nie przejmuj się tym. Chodź się przebrać i położyć. - oznajmił i próbował zaprowadzić do schodów ale się wyrwałam.
- O co tu chodzi? Chce wiedziec! Chce wiedziec kim są Ci ludzie! Chce wiedziec gdzie jest moje dziecko! - zaczęłam wrzeszczeć.
Spojrzałam w jego ciemne oczy i ciężko było mi stwierdzić co to, ale widziałam w nich coś niepokojącego. Coś, czego jeszcze dotąd nie udało mi się dostrzec.
- Federico, co się dzieje? - ponowiłam pytanie, głaszcząc jego policzek, ale on ani nie drgnął.
- Porozmawiamy do góry. - lekko kiwnął głową wskazując na schody i udaliśmy się  do sypialni.
Stanęłam na środku pokoju, Fedo wyciągał z szafy suche ubrania bym jak najszybciej się przebrała. Powoli zdjemowalam przemoczone spodnie. A gdy stalam już przed nim w samej bieliznie. Patrzył na mnie tym pustym wzrokiem. Pomógł mi się ubrać i posadził na łóżku a sam przysunął sobie fotel i usiadł naprzeciw mnie.
- Musimy porozmawiać. - wyznał.
Na te słowa, serce przyspieszyło, a głowa zaczęła coraz bardziej boleć. Myślałam, że zaraz eksploduje. Zbierał się i widać było, że nie wie jak zacząć. Kręcił głową, chował twarz w dłonie, a ja zastanawiałam się co tak bardzo go męczy.
- Chcę... Muszę... - zaczął i przerwało nam pukanie do drzwi.
- Nie teraz! - krzyknął ale na nic się to zdało bo do środka wparowal jakiś czarny goryl.
- Szefie, policja przyjechała. Pytają o szefa. - wyjawił.
Nie kryłam zaskoczenia. Po pierwsze, jakim prawem wchodzi do mojej sypialni bez zgody. Po drugie jak to jest, że nadal tu siedzi? Udałam się razem z nimi na dół. Wkurwienie Federico, było wymalowane na twarzy. Na mojej było zaskoczenie i cholerna niepewność, czego się za chwilę dowiem.
- Panie Civello, mamy kilka pytań. Pańskie zeznania są nie jasne. - odezwał się komisarz prowadzący sprawę, a ja Spojrzałam na mojego męża, który w tej chwili stał jak kamień.
- Kilka dni temu był Pan we Włoszech. To nie była wizyta rodzinna tylko w sprawie interesów. Dlaczego nam Pan o tym nie powiedział? - komisarz patrzył na niego badawczym wzrokiem.
Ja w tym momencie nie wiedziałam jak mam się zachować. To prawda, mój mąż kilka dni wstecz odwiedził Włochy, jak to mówił, jedzie odwiedzić matkę i siostry. Chciał rzekomo porozmawiać na temat naszego odnowienia ślubu. Ale o żadnych interesach nic nie wspomniał.
- Czy możemy o tym porozmawiać na osobności? - zapytał, ale ja się sprzeciwiłam. Chcialam znać prawdę i wiedzieć co dokładnie robił gdy wyjechał.
Miałam dość mydlenia oczu i wciskania bajek. Przecież mówił, że sprzedał wszystko i zaczynamy na nowo. Czyżby kłamał? W mojej głowie kłębiło się tyle myśli, że nie ogarniałam powoli.
- Wolałbym teraz. Jeśli sprostujemy protokół, możliwe że będziemy mieli trop. - odezwał się mężczyzna.
Stanęłam przy oknie gdy Federico na nowo składał zeznania co robił, kiedy, gdzie i z kim. Słuchałam z coraz większym przerażeniem. On mnie okłamał! Nadal prowadził swoje interesy w Italii za wspólnika wziął Paolo. Nie sprzedał nic! Kłamał mnie w żywe oczy, a tymczasem bawił się ostatnio w najlepsze w jednym ze swoich Włoskich klubów. Spojrzałam w okno, mimowolnie po policzku spłynęła pojedyńcza maleńka łza. To był cios prosto w serce. Kiedy tak po półgodzinnym przesłuchaniu dowiedziałam się wszystkiego czego chciałam, komisarz wyszedł, poprosiłam, by zostawili mnie i Federico samych. Nie wiem czy chciałam znać prawdę, nie wiem czego w tej chwili chciałam od niego. Podeszłam i pierwsze co zrobiłam to wymierzyłam mu solidny policzek, który od razu poczerwieniał. Złość w jego oczach nie robiła na mnie większego wrażenia. To chyba by było na tyle, nie miałam większej ochoty z nim rozmawiać. Gdy próbowałam go ominąć, chwycił mnie za ramiona i poprosił o szanse na wytłumaczenie sie. Tyle, że nie było już nic do wyjaśniania. Okłamał mnie i robił to cały czas. Skąd miałam wiedzieć, czy tylko w tej kwestii nie był ze mną szczery. Nie sądziłam, że w tak krótkim czasie mój świat tak drastycznie się zmieni.
- Daj mi spokój. - wyszarpnęłam się i uciekłam do pokoju Leo. Zamknęłam się na klucz i ułożyłam na niewielkiej kanapie wtulając się w misia. Jedyne czego w tej chwili pragnęłam, to odzyskać moje dziecko. Odzyskać spokój i nie być niczyją zabawka ani pionkiem w żadnej grze. Tak, tak się właśnie teraz czuję, jak pierdolony pionek, którym można sterować tak jak się chce. Widziałam, że to nie potrwa długo, że podniosę się z samego dołu i pokaże wszystkim, że nie pozwolę się tak traktować. Tymczasem moje zmęczenie było tak ogromne, że nawet nie wiem kiedy odpłynęłam w głęboki sen.

Gra. Ponowne rozdanie  cz 2 ✔️|| ZAKOŃCZONE! ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz