Rozdział 10

2.7K 148 13
                                    

Kolejny dzień przyszedł błyskawicznie. Nawet nie wiem kiedy Federico zdążył mnie przebrać. Wydarzenia ostatnich dni dały się mocno we znaki. Organizm potrzebował snu, jak widać w tym miejscu potrafiłam się odprężyć i zasnąć bez problemu. Zapach świeżo zaparzonej kawy i śniadanie wprost do łóżka. Właśnie do sypialni wchodził Federico z tacą. To było bardzo miłe z jego strony.
- Dzień dobry Gwiazdeczko. - powiedział z uśmiechem.
- Dzień dobry. - wyszeptałam, przeciągając się. - Gdzie Leo? - zapytałam?
- Jeszcze śpi. Jest ósma. - oznajmił mi.
Jak widać nie tylko na mnie to miejsce dobrze działa. Mój synek codziennie budził się koło szóstej.
- Babcia z ciocią wymęczyły go wczoraj. Zasnął chwilę po naszym przyjeździe. - wyjawił.
Uśmiechnęłam się do niego. Federico postawił tace na stoliku. Zbliżył się do mnie. Nasze twarze dzieliły tylko milimetry. Przyglądał się bardzo dokładnie. Złożył na moich ustach nieśmiały pocałunek. Nie oponowałam. Odwzajemniłam go i oplotłam ręce na jego karku.
Każdy jego dotyk sprawiał mi przyjemność.
- Kocham Cię. - wyszeptał do ucha.
Wiedziałam, że niestety nie mogę mu powiedzieć tego samego. Dla mnie na takie wyznania było za wcześnie.
Miał taką samą ochotę na mnie jak ja na niego. Nie wyrażałam sprzeciwu. Oboje jesteśmy tylko ludźmi i mamy swoje potrzeby. Robił wszystko z taką delikatnością i czułością, że nie sposób było mu odmówić.
Nieśpiesznie zdjął moją koszulkę i zabrał się za swoją. Jego mięśnie i klatka piersiowa przyprawiały mnie o zawrót głowy. Lustrowałam każdy kawałek jego ciała, przyjeżdżałam ręką centymetr po centymetrze. Podziwiałam tatuaż i kolczyk w sutku. Uśmiechnął się do mnie i zaczął pieścić najpierw jedną pierś a później druga. Zadrżałam, gdy na moim ciele pojawiła się gęsią skórka. Czułam narastające podniecenie. Dobrał się do moich majtek i powoli zaczął je zdejmować. Byłam już taka mokra i gotowa na niego. Imponująca erekcja ukazała się moim oczom. Spokojnie zanurzał się w mojej dziurce, rozpychając ścianki i doprowadzając mnie tym do mega szybkiego orgazmu. Nawet nie wiedziałam, że tak się da. Kiedy wszedł we mnie cały, wydał z siebie jęk. O Boże, to było takie podniecające. Pchał raz za razem delektując się chwilą. Ja również chciałam by ta właśnie chwila trwała wiecznie. Subtelnie wodził palcami po moim brzuchu przejeżdżając aż do łechtaczki. Długo nie musieliśmy czekać aż nadejdzie punkt kulminacyjny. Oboje doszliśmy w równym czasie. Po kilkunastu minutach poszliśmy wziąć wspólna kąpiel. Zapach pomarańczowo - czekoladowego żelu pod prysznic był dla mnie rewelacyjny. Ubrani w świetnych humorach zeszliśmy do kuchni, by przygotować śniadanie. Wszyscy domownicy siedzieli przy wspólnym stole. Dostrzegłam także jakąś kobietę z dzieckiem.
- To Linda i Cindy. - wyszeptał do ucha. - Mieszkają tutaj od jakiegoś czasu ale za niedługo to się zmieni. - dodał po chwili. Nie wnikałam kto to dokładnie jest. Dlaczego? Nie interesowało mnie to. Dopóki nie ingerowała w moją przestrzeń i nie wchodziła mi w paradę.
- Później o tym porozmawiamy. - obiecał składając pocałunek na moim czole.
Nie przejmowałam się jakoś specjalnie ich obecnością. Najbardziej jednak denerwowało mnie spojrzenie tej całej Lindy, kiedy Federico obejmował mnie i całował. Wiedziałam, że nie polubię wiedźmy.
Usiedliśmy przy stole, cały czas wpatrując się w siebie i uśmiechając. Komplementom Federico w moją stronę nie było końca. Gosposia podała nam jedzenie i przytuliła, wyznając że bardzo miło mnie widzieć. Uśmiechnęłam się do niej i poczułam to ciepło.
- Gwiazdeczko, czas zacząć urządzać pokój dla Leo. Jeśli nie masz nic przeciwko pojedziemy dziś obejrzeć meble do jego nowego pokoiku. - patrzył na mnie z taką radością i trzymał za ręce.
Najbardziej zaczęłam uwielbiać, gdy wlepiał we mnie te swoje czekoladowe oczy. Zatracałam się w nich i mogłabym patrzeć godzinami. Zaczynałam czuć się tutaj swobodnie i powoli jak w domu.
Siedziałam zawstydzona. Doskonale wiedziałam, że tak być nie powinno. On nie może płacić za wszystko.
- Chciałabym zacząć tutaj jakąś pracę. - powiedziałam cichutko.
- Kochanie. Kiedyś podjęliśmy już ten temat. Ja Tobie niczego nie bronię. Tutaj masz wszystko, nie musisz podejmować żadnej pracy. - usłyszałam od Federico.
- Po posiłku chciałbym Tobie coś pokazać. - wyjawił i upił łyk kawy.
Kiwnęłam tylko twierdząco głowa na znak, że rozumiem.
Udaliśmy się do pomieszczenia, w którym była pracownia. To miejsce było stworzone dla mnie. To tutaj mogłabym się oddać pasji jaka miałam przed wypadkiem. Malowaniu. Tylko jest jedno ale... Nie pamiętam czy cokolwiek potrafię. Poprosiłam go, by zostawił mnie sama. Chciałam spróbować. Chwyciłam za pędzel i oddałam się całkowicie sztuce.
Dwie godziny później Federico był już gotowy a ja jeszcze musiałam się uszykować. Obraz był skończony. Czy byłam z siebie zadowolona? Patrząc na inne prace które tam wisiały mogę śmiało stwierdzić, że jak na pierwszy raz po tak długiej przerwie to wyszło całkiem nieźle. Federico zachwycał się moim malowidłom. Powiedziałam mu, by dał mi pół godziny i możemy ruszać. Wbiegłam do sypialni i szybko udałam się pod prysznic. Wygrzebałam wygodną sukienkę w paski i espadryle na koturnie. Ułożyłam włosy i delikatnie się pomalowałam. Niestety zeszło mi trochę więcej czasu niż planowałam. Wyszłam na taras, by zaczerpnąć jeszcze oddechu. Spojrzałam na dół i dostrzegłam jak Federico bawi się z Leo. Ten widok chwytał za moje serce. I choć ono jeszcze nie należało w całości do niego, to powoli je zdobywał.
Uśmiech na twarzy mojego synka to było coś pięknego. A szczęście jakie fundował mu jego ojciec było nie do opisania. Widać, że w dość krótkim czasie zżyli się ze sobą.
Kwestia ojcostwa była dla mnie ważna. Chciałam, by Federico zrobił badania, byśmy oboje mieli pewność. Kiedy chciałam wyjść z sypialni, przed drzwiami stanęła Linda. Patrzyła na mnie w tym momencie z taką pogardą.
- Zgubiłaś tu coś? - zapytałam lekko wkurzona.
- To chyba Ty się zgubiłaś! - Krzyknęła w moją stronę a ja poczułam od niej alkohol. - Gdybyś się nie pojawiła, Federico byłby mój. Mój! Rozumiesz? - wrzeszczała wściekła.
- Jesteś wrzodem na mojej dupie, którego zamierzam się jak najszybciej pozbyć. - dodała po chwili.
Patrzyłam na nią nie wiedząc czy mam się śmiać czy płakać. Ta kobieta była tak zaślepiona miłością do Federico, że sama sobie wyrządzała krzywdę.
- No to jeszcze trochę będziesz musiała z tym wrzodem pochodzić. Bo ja się nigdzie nie wybieram. A z tego co wiem, to Ty owszem. A teraz żegnam. Jadę z Moim facetem na wycieczkę. - wyminęłam ją, szturchając nieco w bark.
- Jeszcze z Tobą nie skończyłam. - słyszałam schodząc po schodach ale tylko wystawiłam rękę pokazując jej środkowy palec. Nikt nie był w stanie w tej chwili wyprowadzić mnie z równowagi a tym bardziej ona. Czułam, że odżywam tutaj, że tu właśnie jest moje miejsce na ziemi i moja rodzina.
Z gracją i pewnością siebie wyszłam z domu, przed którym już czekał Federico z Leo na rękach. Tuż za mną wybiegła ona. Szarpnęła mnie za rękę i odwróciła w swoją stronę.
- Pożałujesz tego Suko. - wysyczała przez zęby chcąc mnie spoliczkować ale chwyciłam jej dłoń i druga ręka to ja wymierzyłam jej policzek.
Federico oddał Leo kierowcy, poprosił, by wsadził go auta i podszedł do mnie chwytając za ramiona.
- Linda! - wrzasnął. - Tego już za wiele. Jak wrócimy ma Cię tu nie być. Twój nowy dom jest już gotowy. Nie chcę Cię tu widzieć! - dał jej to dość mocno do zrozumienia.
Odwróciłam się i skierowałam w stronę auta. Mój roześmiany synuś już siedział w foteliku i krzyczał mama. Usiadłam koło niego czekając aż Federico wsiądzie.
Widziałam tylko jak Linda jest rozwścieczona. Nie dało się jej uspokoić.
- To Twoja wina! Niepotrzebnie tu przyjechałaś. To wszystko Twoja wina! - rzucała się a ja nadusiłam guzik i w tej chwili szyba podniosła się do góry. Może faktycznie ich coś łączyło a moje pojawienie się wszystko skomplikowało. Przyglądałam im się zza szyby. Jej reakcja na to wszystko nie była normlana a ona sama miała problemy z emocjami. Nie minęła chwila a Federico wsiadł do SUV-a i wyciągając telefon wybrał jakiś numer. W niezrozumiałym dla mnie języku zaczął rozmowę a ja bacznie go obserwowałam. Był nerwowy i spięty.
Odwrócił się do mnie i wyciągnął rękę.
- Wszystko załatwione. Wieczorem jej nie będzie. - ścisnął moją dłoń i puścił oczko i nagle Leo patrząc na Federico po raz pierwszy powiedział słowo tata.

Gra. Ponowne rozdanie  cz 2 ✔️|| ZAKOŃCZONE! ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz