Rozdział 11

14 1 1
                                    

-Uwaga wszyscy! Teraz gramy w pytanie czy wyzwanie! - zakomunikował starszy Puchon.

-Wersja deluxe? - prychnął Zabini.

-Edycja z Veritaserum! - klasnął w dłonie i usiadł na podłodze. Przebywający w pokoju uczniowie zaczęli robić to co on- siadali na podłodze tworząc jedno wielkie koło.

-A wyzwania jakie? - zapytałam lekko przerażona.

-Łóżko, kieliszek lub całus z osobą, którą wybierze osoba, która kręciła butelką.- odpowiedziała delikatnie Kate. - zależy co obydwoje wybierzecie.

-To ma być wspólna decyzja? - podpytałam przyjaciół.

-Si, tylko że z buziaka nie możesz się wykręcić. Jedynie łóżko to wspólna decyzja - wytłumaczyła i ruszyła w stronę nie zapełnionych miejsc. Ja dalej się nie ruszałam i analizowałam sytuację. Była to moja pierwsza taka impreza, na której działo się tak dużo... Może dlatego, se była to moja pierwsza impreza nie licząc balu bożonarodzeniowego? - idziesz?

-Tak, tak.. jasne - niepewnie podążałam za brazowowłosą dziewczyną, zakrywając to, co była widać za bardzo.
Usiadłyśmy obok siebie niedaleko Blaise'a.

-Dobra, kręćcie! - zawołał jeden z nieznanych mi Ślizgonów. Po jego słowach znany mi już Pączuś wyciągnął rękę i zakręcił butelką, która wskazała na siedzącego naprzeciwko niego Cedric'a.

-Prawda czy wyzwanie? - zapytał Crabbe ze swoim słynnym, pedofilskim uśmieszkiem.

-Ugh, wyzwanie - przewrócił oczami.

-Hmm, Kate - powiedział pewnie. Brunetka spojrzała się na mnie, potem na Cedric'a aż w końcu odpowiedziała:

-To co? Po kieliszku?

-No oczywiście - uśmiechnął się i nalał alkoholu do małego, szklanego naczynia. Sprawnie i szybko krzyknęli "zdrowie!" I wypili jego zawartość. Dziewczyna się skrzywiła, po czym dała zakręcić butelką Cedric'owi. Butelka kręciła się przez dobre kilka sekund, po czym zatrzymała się wskazując Dracona.

-Prawda czy wyzwanie? - zapytał Cedric.

-Wyzwanie - odpowiedział.

-Ty i Pansy - pstryknęła palcami Astoria z wiedzą, że Parkinson podoba się Malfoy.

Co proszę?

Chłopak kaszlnął po czym z obrzydzeniem powiedział - kieliszek?

Wszyscy zaczęli się śmiać, przez co Pansy zgodziła się z blondynem. Wypili po kieliszku wódki. Parkinson skrzywiła się następnie kręcąc butelką.

-Bingo - wypowiedziała kiedy butelka zatrzymała się na mnie. - prawda czy wyzwanie?

-Wyzwanie - odpowiedziałam łapiąc łańcuch w rękę by po chwili zacząć się nim bawić.

-Ty i Katie - wskazała na brunetkę. - pocałujcie się.

Czekaj, co?

-Nie takie są zasady Parkinson, one same mają wybrać. - stanął w naszej obronie Blaise.

-Hm, tchórzliwe suki - prychnęła pod nosem. W tym samym czasie brunetka nalała nam do kieliszków przezroczystego płynu. Jednym ruchem ręki wypiłam to, co znajdowało się w środku, co po chwili powtórzyła po mnie Pearlwood.

Gra trwała jeszcze dobre pół godziny, kiedy wszyscy zdążyli się już napić... Ja niestety również. Jedynie Malfoy wyglądał i był dosyć trzeźwy, widać że chłopak jest wytrzymały.

-Hm, zobaczymy na kogo wypadnie - zakręcił butelką Blaise. - oo, ciekawie, nie powiem że nie - butelka wskazała na Draco. - prawda Smoczuniu?

-Czas w końcu wybrać prawdę - powiedział, wlewając sobie do ust Veritaserum.

-Uuu, no to... Z kim chciałbyś się w tym momencie pieprzyć? - zapytał totalnie nie wiedząc co mówi.

-Tu i teraz?

-Tu i teraz - potwierdził czarnoskóry.

-Belle - odpowiedział wlepiając swoje stalowe tęczówki w moje, o bardzo podobnym kolorze. Cwaniacko uniósł jeden z kącików ust będąc w pełni świadomym tego, co mówi.

-Uu kochana! - klepnęła mnie w ramie siedząca tuż obok brunetka. - masz branie!

Zarumieniłam się.

-To musi być żart - powiedziałam cała w stresie.

-Wypił Veritaserum, to nie jest żart. Mówi prawdę - poinformował wciąż nieświadomy niczego Blaise.

-To co? Może jeszcze pójdziecie na numerek do sypialni, co? - parsknęła zła Pansy. Blondyn wstał i zaczął kierować się w moją stronę. Przerażona złapałam Kate za rękę w celu uzyskania jakiegoś wsparcia psychicznego (XD). Nie wiedziałam co zrobić więc jedynie czekałam na dalszy rozwój wydarzeń. Chłopak stał już na przeciwko mnie, kiedy nagle wyciągnął do mnie swoją dłoń.

-Nue bój się, nic nie zrobię. Chodź - zapewnił. Ryzykownie podałam mu dłoń a on pomógł mi wstać.

-Ale ja kurwa żartowałam! - oznajmiła Pansy, po której policzkach zaczęły spływać łzy.

-Ale Pansy płacze.. nie możemy tak - nie dał mi dokończyć, uciszając mnie pocałunkiem, który złożył na moich gładkich i pełnych ustach.

-Przeciez nic nie zrobimy - powtórzył i dalej prowadził mnie na za rękę do jednego z pokojów. Po kilku sekundach znaleźliśmy się już w środku. Usiadłam na łóżko, a on zrobił to samo.

-Too, co teraz? - zapytałam przerywając dosyć niezręczną ciszę.

-Chcesz pogadać? - zapytał opadając na łóżko.

-O czym?

-Nie wiem, wymyśl coś - powiedział, kiedy w między czasie poczułam jego dłonie na swoich biodrach. Pociągnął mnie tak, że teraz leżałam tuż obok niego, mając pod swoimi plecami jego dłoń.

-Ja nic nie wymyślę... Chce spać - stwierdziłam.

-No to chodź spać - uśmiechnął się i poprawił rękę obracając mnie na bok. Patrzyłam mu prosto w oczy, dałam im sobie w nich wręcz zatonąć. Niepewnie przełożyłam swoją lewą dłoń, kładąc ją za jego plecami. Blondyn niespodziewanie przyciągnął mnie do siebie pozwalając mi się w niego wtulić. Poczułam jak Draco gładzi mnie po plecach cały czas przyciągając mnie do niego coraz bardziej i bliżej siebie. Polubiłam to uczucie... Poczułam się tak dziwnie bezpiecznie, aż w końcu zasnęłam.

Don't Fall In Love || Draco MalfoyWhere stories live. Discover now