-Dzięki dziewczyny - uśmiechnęła się do nas Pansy.
-Nie ma sprawy - odpowiedziałyśmy i odwzajemniłyśmy uśmiech.
-I CHŁOPAKI - dodał Blaise.
-A w czym ty niby pomogłeś? - zapytałam zirytowana.
-Przecież ją rozśmieszałem! - krzyknął.
-Boże, czy on kiedykolwiek przestanie krzyczeć? - przewróciła oczami Kate. - Zresztą, ty jesteś taką naszą dziewczynką.
-Zgadzam się z Katie! - poparłam ją.
-Dobra, ja będę iść... jeszcze raz dzięki.. i przepraszam Bell... - mówiła Parkinson, po czym wyszła z pokoju..
-Spoko, na razie!
-Pa! - pożegnała się brunetka.
-A idź w cholerę - westchnął Zabini. - idziemy na obiad? Głodny jestem.
-Tak, też jestem głodna - wstałam.
-Mhm - mruknęła Pearlwood i wstała zaraz po mnie.
-No ruszaj tą dupe księżniczko! - rzuciłam poduszką w Diabła podczas wymawiania tych słów.
-A ta co się taka agresywna zrobiła? - chłopak uniósł brew. - okres masz?
-Nie, po prostu nie chciało mi się już z nią gadać - oznajmiłam śmiało. - brzydzę się ich dwojgiem.
-Moja krew! - poklepał mnie po ramieniu i otworzył nam drzwi. Ja i Kate się uśmiechnęłyśmy, a następnie wyszłyśmy z dormitorium. Kierowaliśmy się do Wielkiej Sali, w trakcie rozmawiając o wszystkim i o niczym.
-Zauważyłam, że za dużo czasu spędzasz z Blaisem... Zmieniasz się w niego - poinformowała brązowooka.
-Może - przyznałam niewinnie się uśmiechając. - ale tylko ze względu na to, że nie pozwolę więcej sobą pomiatać - prychnęłam wzruszając ramionami.
-No, i o to chodziło! - przybiła piątkę z Zabini'm. - Mamy to!
-No właśnie! ŁuHuUuU! - krzyknął na środku korytarza. Wszyscy spojrzeli się na nas jak na bandę idiotów. Ten wzrok był już nam bardzo dobrze znany.
-Planowaliście to? - zdziwiłam się.
-Co się tak patrzycie?! - zwrócił się do uczniów rozmawiających między sobą. - Zaraz znikniecie jak ja przed Malfoy'em!
-Kurwa, znowu będzie machać tymi łapami? - Kate wzięła głęboki wdech.
-Diabełek, weź tam uspokój swojego wewnętrznego koczkodana i chodź jeść - odciągnęłam go od niewinnych dzieci. - nie każ im cierpieć patrząc na ciebie.
-Koczkodana? Jakiego koczkodana? Przecież we mnie jest kot! MrAuU! - zaczął miałczeć jak powalony.
-Co ty brałeś debilu? - zapytałam go unosząc brew.
-Koczkodana - odpowiedział mi i ściągnął moją dłoń z jego krawatu. - udusić mnie chcesz? Tak się mnie nie pozbędziesz - pomachał mi palcem przed twarzą.
-Może i nie pozbędę, ale sprawię, że zamkniesz się chociaż na chwilę.. - cicho do siebie powiedziałam. - Chodź jeść.
-Ok - zgodził się jakby nigdy nic się nie stało.
-Z nim to gorzej jak z babą w okresie - zwróciła się do mnie brunetka, która przez większość tej sytuacji była cicho. Odzywała się tylko do przestraszonych zachowaniem Blaise'a dzieci, aby je jakoś uspokoić.
YOU ARE READING
Don't Fall In Love || Draco Malfoy
Fanfiction*Historia cały czas się zmienia *Mogą pojawić się sceny 18+