~1.W ten deszczowy dzień~

606 26 5
                                    

Na spotkaniu w gabinecie dyrektora placówki gimnazjalnej były trzy osoby. Jednak, za biurkiem w fotelu zwykle zajmowanym przez zwierzchnika, siedział wysłannik  z Tokijskiego Liceum dla uczniów wybitnie uzdolnionych. 

Do takich szkół przyjmuję się tylko osoby mające znakomite wyniki w nauce, wzorowe zachowanie i posiadające najważniejszy czynnik czyli talent magiczny. 

Naruto siedział zdenerwowany na wprost niego. Chłopakowi po czole spływała kropla potu, a dłonie już dwukrotnie wycierał w chusteczkę. Dzisiaj miała zapaść decyzja w jego sprawie. Przez ostatnie dwa lata ciężko uczył się do egzaminów końcowych by osiągnąć nie wysokie, lecz najwyższe, wyniki w szkole, bo szansę na miejsce i stypendium w takim liceum dostawali nieliczni. Zwykle, chodziły tam osoby mające bogatych rodziców, lub właśnie wybitnie uzdolnione. Chłopak martwił się bo jedynym problemem była jego...

- Wszystko wygląda w porządku. Masz nawet lepsze wyniki z egzaminów końcowych od dwóch ostatnich uczniów, których przyjęliśmy.-  Serce Uzumaki'ego zabiło gwałtownie szybciej. 

- Czy to znacz...- chciał zapytać, ale mężczyzna mówił nieprzerwanie dalej.

- Jednakże martwi mnie jego ocena z zachowania. Dlaczego większość nauczycieli wystawiła mu negatywną ocenę Panie Dyrektorze? - pytanie skierował do mężczyzny, który stał oparty o ścianę. Chłopak spojrzał na niego. Ich spojrzenia na chwile się spotkały. Wyglądało na to, że dyrektor przyglądał mu się uważnie od kiedy chłopak wszedł do gabinetu.

- Czyżby stawiał się nauczycielom lub jest wobec nich opryskliwy? - zapytał - Czy, może naprzykrza się innym uczniom? - dodał.

- Jeżeli tak było to i tak nikt nie ma na to dowodów - teraz pryncypał patrzył prosto na egzaminatora. Dyrektor poprawił palcem swoje okulary, które lekko mu opadły.- Wszystkie oceny wystawione przez nauczycieli w naszej szkole są subiektywne. Każdy ma swój sposób oceniania zachowania uczniów. Tak mówi regulamin naszej placówki. Jeżeli Pan chce proszę ich wszystkich przepytać. Uprzedzając Pana pytanie - mówił dalej- zachowanie pana Uzumaki'ego oceniam bardzo pozytywnie. Znam go. To dobry chłopak. Chodź może na to nie wygląda - tu lekko drgnął mu lewy policzek. - Ciężko pracował by mieć tę możliwość uczenia się w waszej szkole. I nie mówię tylko o nauce. Pracował w weekendy by mieć pieniądze na swoje utrzymanie w Tokio. To samo robił w wakacje. Założę się, że przez ostatnie dwa lata nie miał nawet jednego wolnego dnia od nauki i innej harówki. 

To, co powiedział dyrektor Pan Hanashi, nie oddawało nawet w dziesięciu procentach tego co on, Naruto, zrobił przez ostatnie dwa lata. Poza pracą i nauką musiał użerać się z bandą wstrętnych bachorów z jego szkoły, którzy nie dawali mu żyć. Nadali mu przezwisko "Czerwony śmieć". Napadali na niego gdy tylko mieli okazję, bijąc go, niszcząc mu ubrania, torby szkolne a raz nawet zniszczyli mu telefon wrzucając go do rzeki. On i jego matka nie mieli zbyt dużo pieniędzy. Nie było ich stać na nowe ciuchy więc kobieta kupowała mu rzeczy z drugiej ręki. Jemu samemu to nie przeszkadzało i nigdy matce tego nie wypomniał. Była jego jedyną najbliższą mu osobą w życiu. Bardzo go kochała a on nigdy nie chciał by było jej przykro z tak błahego powodu. 

- Czy to prawda? - zwrócił się wysłannik do chłopaka. 

- Tak proszę Pana - odpowiedział lekko opuszczając głowę.- Pracowałem również w każde święta bo w tedy ludzie za pomoc płacą mi więcej. 

- Rozumiem. Jeżeli twój dyrektor ręczy za twoje zachowanie to nie widzę żadnych przeciwskazań abyś podjął naukę w naszej placówce od kolejnego semestru- powiedział mężczyzna. - Jak już mówiłem twoje wyniki są znakomite. 

Serce Naruto w tym momencie oszalało. Waliło tak mocno z podniecenia, że aż czół kłucie w klatce piersiowej. W końcu po dwóch latach będzie mógł zacząć wszystko od nowa. Nowy rozdział w swoim życiu. Będzie mógł zapomnieć o swoim nędznym, do tej chwili, żywocie. Pojedzie do Tokio. Oczywiście będzie ciężko się tam samemu utrzymać ale wiedział o tym od początku. Od chwili gdy podjął decyzję. Od chwili gdy odkrył w sobie talent magiczny. I w tym momencie coś przyszło mu do głowy, coś co powinno być oczywiste dla kogoś kto przyjechał tu, tylko po to by go zobaczyć, sprawdzić i ocenić czy faktycznie należy mu się stypendium. Wziął głęboki oddech by się uspokoić, ale nie dało to zbyt dobrego rezultatu. Wstał i ukłonił się z szacunkiem.

Uzumaki Naruto "Zmiany"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz