~6.Przyjaciele i wrogowie~

271 20 0
                                    

Na placu szkolnym zebrało się ponad tysiąc uczniów. Wszyscy stali w równych szeregach, od najniższego do najwyższego, po dziesięć osób w jednym rzędzie. Wychowankowie liceum, ubrani w mundurki, byli wyprostowani, a ich oczy, skierowane były na podium. Na podwyższeniu, znajdowali się przedstawiciele grona pedagogicznego i członkowie samorządu szkolnego.

Naruto rozpoznał, wśród nauczycieli, Pana Kakashi'ego, który wydawał się znudzony całą tą sytuacją. Wzdychał, ciągle zerkał na zegarek albo patrzył w niebo, a raz, nawet ziewnął. Swoje przemówienie do adeptów ograniczył do jednego słowa. - Powodzenia - powiedział znudzony i wrócił na swoje miejsce. Wśród pierwszorocznych, wywołało to małe poruszenie. Wymieniali, między sobą, zdziwione spojrzenia, a kilku nawet odezwało się, wyrażając swoje oburzenie. Umilkli jednak natychmiast gdy, swoją mowę, zaczęła przewodnicząca szkoły.

Chłopak, zaczął się denerwować, zaraz nadejdzie jego kolej. O tym, że ma coś powiedzieć do całej szkoły, dowiedział się dopiero gdy zjawił się na miejscu. Podobno każdy, najlepszy nowicjusz, miał za zadanie powiedzieć kilka motywujących słów do pierwszoroczniaków. Najwyraźniej, jego egzaminator, zauważył podenerwowanie chłopaka. Podniósł lekko dłonie, gestem mówiąc "Uspokój się" i mrugnął do niego, dając mu znać, że wszystko będzie dobrze.

- A teraz, - kontynuowała przewodnicząca, zaraz po swojej wypowiedzi - pragnę wam przedstawić, jednego z naszych nowych kolegów. Osiągnął on, najlepsze wyniki z egzaminów wstępnych. Pobił wszystkie inne rekordy w historii tej szkoły. Nasz najbardziej obiecujący kandydat, Uzumaki Naruto.

- Po takiej zapowiedzi nie pozostało nic innego, jak tylko chyba strzelić sobie w głowę - pomyślał zdruzgotany. - Czego oni oczekują? - Wstał, nogi miał jak z waty, chciałby, w tym momencie, zapaść się pod ziemie. Gdy mijał swoją przedmówczynię, ta, nawet na niego nie spojrzała. - Zrobiła to celowo - domyślił się. - Sprawdzają go, jak zachowa się w takiej sytuacji? Czy też może miała w tym swoje własne powody? - To i tak było nieistotne. Denerwował się, to przecież normalne, ale nie miał zamiaru się zbłaźnić. Podszedł do mikrofonu i dostosował jego wysokość do swojego wzrostu. Spojrzał na tłum ludzi przed sobą. Wśród nowych uczniów, w pierwszym szeregu, zwrócił uwagę na dziewczynę w różowych włosach. Pomachała do niego. - Idiotka - zaśmiał się.

- Dziękuje, przewodnicząca. Witajcie - zaczął. - Pierwszy kwietnia, to ważny dzień dla nas wszystkich. Szczególnie dla nowych uczniów, takich jak ja. Dzisiaj, wkraczamy w najważniejszy okres naszej edukacyjnej kariery. Pragnę wam zatem przypomnieć, że patrzą na nas, oczy nie tylko całego kraju, ale również całego świata. Jesteście elitą, jednakże, niech was to nie zwiedzie. Nie jesteśmy lepsi od ludzi, którym zabrakło talentu. Nie możemy się wywyższać. Wśród nich, są nasze rodziny, przyjaciele i znajomi. Oni liczą na nas, pokładają w nas swoje nadzieje, oczekują, że ich ochronimy, gdy będą w niebezpieczeństwie. Musimy stać się ich oparciem w tych, jakże dziwnych czasach, pełnych magi, dziwnych, nienaturalnych zjawisk i wielkich spraw. Moim starszym kolegom, pragnę obiecać, że nie zawiedziemy ich oczekiwań. Pragnę też, aby pomogli nam odnaleźć się w nowym dla nas otoczeniu. Nauczycielom życzę jak najwięcej cierpliwości, siły i wytrwałości. Będziecie dla nas wzorem do naśladowania, nowymi mentorami i liczymy na wasze wsparcie. Dlatego, oddajemy się w wasze ręce. - Skończył i ukłonił się z pokorą.

Wszyscy milczeli z jakiegoś powodu. Tylko tyle mógł wymyślić w tak krótkim czasie. - Było aż tak źle? - zastanawiał się. Po chwili, zza swoich pleców, usłyszał klapnięcie, a po nim kolejne. Zerknął za siebie, to była przewodnicząca. Stała, wpatrując się w niego, i klaskała. Za jej przykładem, poszli wszyscy z samorządu, później przyłączyli się do nich członkowie rady pedagogicznej z ich przywódczynią na czele. Zaraz potem, gorąco klaskali i wykrzykiwali słowa uznania, wszyscy zgromadzeni na placu. On jednak szukał wzrokiem tylko jej. Sakura stała z założonymi rękami i kręciła głową z niedowierzaniem. Jej spojrzenie zdawało się mówić "Niezłe przedstawienie, głupku". Po chwili, przewróciła oczami i też przyłączyła się do owacji. - Czyli jednak przesadziłem - uśmiechnął się, wrócił na swoje miejsce i usiadł. 

Uzumaki Naruto "Zmiany"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz