Komisariat, jak w każdy weekend, pękał w szwach. Telefony dzwoniły co kilka sekund. Ludzie przyjmujący zgłoszenia, po odłożeniu słuchawek, od razu czekali z ręką przy telefonie by zaraz go odebrać. Na korytarzach było mnóstwo funkcjonariuszy. Niektórzy z nich doprowadzali ludzi na przesłuchania, inni przyjmowali świadków, albo poszkodowanych i spisywali ich zeznania. Brakowało nawet wolnego krzesła aby usiąść i porządnie wypełnić dokumenty.
Matki z płaczącymi dziećmi, pijacy, awanturujący się kierowcy po wypadku, złodzieje i inni przestępcy. Posterunek był pełen takich "petentów".
Od jakiegoś czasu jednak, między tymi wszystkimi pracownikami i pozostałymi ludźmi, krzątał się ktoś jeszcze. W tym momencie miał zajęte dwie dłonie, które to trzymał wysoko nad sobą. W kartonowych uchwytach niósł, osiem kaw w papierowych kubkach. Każda z nich była podpisana dla kogo jest przeznaczona i jaki jest jej rodzaj. Na dodatek w zębach trzymał jakąś teczkę z dokumentami, którą wcześniej wsadził do foliowej koszulki. Zręcznie przedzierał się przez pomieszczenie aby niczego nie upuścić lub na kogoś nie wpaść.
- Nie wygląda na szczęśliwego - zauważył Kakashi, który razem ze mną obserwował blondyna z balustrady na drugim piętrze.
- To chyba dobrze. Tego chcieliście. Czyż nie? - zapytałem mojego przyjaciela.
- Owszem. Na początek - odpowiedział - To nawet całkiem zabawne patrzeć jak dzieciak się zaharowuje. Co o nim sądzisz, Obito?
Nie odpowiedziałem od razu. Szczerze, nie wiedziałem co o tym myśleć. On i Saki-san podrzucili mi go tydzień temu, a ja nawet z nim nie rozmawiałem. Kazałem Asumie, mojemu koledze z wydziału administracyjnego, znaleźć mu jakieś zajęcie, a ten wysłał go do roznoszenia kawy i papierów.
- Jeszcze z nim nie rozmawiałem. Czego wy właściwie ode mnie oczekujecie? Co mam z nim zrobić jak już odbędzie swoją kare?
- Kazuki i ja myślimy, że chłopak mógłby się nadać jako twój następca - Kakashi spojrzał ponownie w dół na tego chłopca - Jest do ciebie bardzo podobny. Prześladowano go w szkole. Zupełnie jak ciebie po twoim wypadku.
- Przez jego oczy - wtrąciłem się.
- Tak, ale to nie wszystko - Kakashi rozmyślał nad czymś przez chwilę - Chłopak ma tylko matkę. Jego ojciec zmarł zaraz po jego urodzeniu. To biedna rodzina, Obito. Ledwo wiązali koniec z końcem.
- Rozumiem, a dzieci jak to dzieci. Nie podobało im się, że chłopak chodzi w używanych butach i ciuchach. Woleli aby trzymał się od nich z daleka - zwiesiłem głowę.
- Tak było - jego przyjaciel lekko się uśmiechnął - ale to mądry i twardy dzieciak. Nigdy nie dał się wciągnąć w bójki i kłótnie aby jego matka nie miała przez niego kłopotów. No, może do teraz - zaśmiał się.
- Skąd to wszystko wiesz? - zapytałem, bo były to dość szczegółowe informacje na temat chłopaka.
- Od Hanashi'ego - odpowiedział z dumą w głosie - Zrobiłem mały rekonesans. Nawet ja, się od ciebie czegoś nauczyłem.
Parsknąłem słysząc z jego ust te słowa. Kakashi miałby się czegoś nauczyć ode mnie? Nigdy sobie tego nie potrafiłem wyobrazić, a tu proszę. Sam mi o tym powiedział. Zrobiło mi się nawet miło.
- Dzięki - kiwnąłem porozumiewawczo głową, a on zrozumiał. Zawsze się rozumieliśmy. Nawet bez słów - Pokażę mu co robię. Jeżeli zajdzie taka potrzeba to, czy mogę go zabrać ze sobą w teren?
- Oczywiście. Poinformuję o tym Sakate. Przecież wiesz, że ona ci ufa - Kakashi spojrzał na mnie ciekaw jak zareaguje.
Złapałem się za prawą rękę. Pod swoją białą rękawiczką wyczułem na serdecznym palcu obrączkę. Jej chłód, gdy ją dotykałem, zawsze przynosił mi ukojenie.
CZYTASZ
Uzumaki Naruto "Zmiany"
FanfictionTo nie jest historia o ninja. Naruto Uzumaki przenosi się do Tokio. Trafia do najlepszej szkoły magii w kraju. Gdy poznaje Sakurę, sąsiadkę z akademika, jego życie nabiera nowych barw. Ich pierwsze spotkanie było bardzo "dziwne". Dlaczego dziewczyna...