Stolik przy oknie, wydawał się, dla Naruto, dobrym miejscem do obserwacji ludzi wchodzących i wychodzących z kawiarni. Jednak, gdy przyszedł tu dziesięć minut temu, usiadł daleko z tyłu, w ciemnym kącie. Widział stąd wejście, a w dodatku nie rzucał się w oczy. Za każdym razem, gdy drzwi się otwierały, zerkał spod swojej bejsbolówki na osoby pojawiające się w lokalu. Mężczyzna, z którym był umówiony, spóźniał się już pięć minut, a to on przecież wybrał czas i miejsce spotkania. Chłopak zastanawiał się, czy to może Hokama-sensei, źle przekazał mu informacje na ten temat. Wyjął więc swój telefon i sprawdził ponownie ostatnią wiadomość od swojego nauczyciela. "Przyjdzie o siedemnastej. Daj znać, gdy skończycie." mówił ostatni email. W tym momencie, podeszła do niego kelnerka i poprosiła o zamówienie. Musiał coś wybrać, bo głupio mu było czekać i zajmować miejsce, nic przy tym nie spożywając. Po kolejnych pięciu minutach w drzwiach kawiarenki stanął on.
Starszy mężczyzna musiał mieć coś około siedemdziesiąt lat. Jego włosy, krótko przystrzyżone, były już kompletnie siwe, a twarz, cała pokryta zmarszczkami, była bardzo wyczerpana. Na długim sępim nosie miał okulary w cienkich oprawkach. Tylko jego oczy pozostawały bystre, omiótł nimi całe pomieszczenie. Naruto, podniósł rękę, by ten, mógł go zauważyć. Staruszek wyraźnie się ożywił, zdjął swój płaszcz i powiesił go, razem ze swoim parasolem, na wieszaku razem z innymi.
- Dobry wieczór Panie Kimura. Proszę siadać. - powiedział uprzejmie, a starszy jegomość usiadł z ulgą i westchnął zmęczony - Miło mi Pana poznać nazywam się Uzumaki Naruto. - Na dźwięk tego nazwiska mężczyzna wyraźnie się ożywił.
- Uzumaki? - w jego niskim ochrypniętym głosie usłyszał zaskoczenie - To wasz klan jeszcze istnieje?
- Znam tylko dwie osoby o tym nazwisku, - odpowiedział - a jedna siedzi przed panem, więc nie nazwałbym tego "klanem" - odrzekł, uśmiechając się.
- Nie dziwię się, że zostało was tak mało. Od końca siedemnastego wieku wasze rodowe nazwisko straciło na znaczeniu. Chodź na pewno ma Pan krewnych w innych rodach. Noszą oni inne nazwiska z racji tego, że linia przedłużana była przez kobiety, które po akcie małżeńskim przyjmują nazwisko swojego męża. - mówił z przejęciem.
- Nie miałem o tym pojęcia - odparł szczerze chłopak - To tym zajmuje się Pan na uniwersytecie? Genealogią starych japońskich rodów?
- Nie, nie, to tylko hobby - tłumaczył się. - To bardzo interesujący temat.
- Co Pan wie o klanie Hyuga? - zapytał - Tak się składa, że jestem na jednym roku w liceum z następcą tronu - dodał.
- On nie jest prawowitym następcą. Nasz niedawno zmarły władca ma dwie córki i to one są dziedziczkami. Ten chłopak został nim, tylko dlatego, że cesarz, nie zostawił testamentu, w którym powinien określić starszą córkę jako następczynie. Tylko w ten sposób mógł jej to zapewnić, bo zwykle, to najstarszy męski potomek dziedziczy tron. Zdarzały się jednak przypadki dziedziczenia przez kobiety, jednak, jak już mówiłem, władca musi to określić przed śmiercią. Dziwne, że nasz tego nie zrobił - zakończył.
- Więc to tak - rozmyślał chłopak - Nie dosyć, że książę wychodek, nie jest dziedzicem w prostej linii to na dodatek został nim tylko dlatego, że jego wuj, nie spisał jednego, głupiego kawałka papieru. Przypadek? Być może tak.
- Więc czym się pan konkretnie zajmuje? - zapytał - Hokama-sensei powiedział, że może mi pan pomóc czegoś się dowiedzieć.
- Moją specjalnością, są badania nad relacjami duchów i ludzi - mężczyzna wyjął z poły swojej marynarki paczkę papierosów. Pstryknął ją od spodu palcami, złapał zręcznie sztukę, która opuściła w ten sposób opakowanie, zapalił, zaciągnął się mocno i mówił dalej. - Nie każdy wie, że one ciągle istnieją. Jedynym śladem jaki pozostał po ich najlepszych czasach to właśnie magia. Żyją wśród nas chociaż nie potrafimy ich dostrzec.
CZYTASZ
Uzumaki Naruto "Zmiany"
FanfictionTo nie jest historia o ninja. Naruto Uzumaki przenosi się do Tokio. Trafia do najlepszej szkoły magii w kraju. Gdy poznaje Sakurę, sąsiadkę z akademika, jego życie nabiera nowych barw. Ich pierwsze spotkanie było bardzo "dziwne". Dlaczego dziewczyna...