Marek
Czekałem w domu na powrót rodziców, którzy mieli wrócić z delegacji. Gdy usłyszałem dzwonek do drzwi od razu pobiegłem z uśmiechem przywitać moich opiekunów. Jednak... To nie byli oni. Był to mój o cztery lata starszy brat-Łukasz. Lubiłem go bardzo i chciałem być z nim blisko mimo tego wszystkiego, co mi robi. On mnie nie lubi... Jest dla mnie strasznie nie miły i arogancki. Jednak ja nie potrafię mu się sprzeciwiać. Ba, nawet nie chcę mu się sprzeciwiać. Nie potrafię też po prostu dać mu spokoju. To mój kochany braciszek i chcę, żeby poświęcił mi trochę uwagi.
-Ł-Łukasz? Miałeś mieć dzisiaj trening.
-No miałem, ale nie mam. Jakaś awaria. Z resztą nie ważne. Dasz mi wejść?
Bez słowa przepuściłem go w drzwiach. Trochę się go bałem. Raczej czułem do niego respekt.
-Łukiś?
-No?-zapytał obojętnie i westchnął.
-Wychodzisz gdzieś dzisiaj?-zapytałem z nadzieją, że zostanie ze mną.
-Nie, a co?
-Boo... Chciałem spędzić z tobą trochę czasu-spuściłem głowę na dół.
Łukasz
Ten maluch strasznie mnie irytuje. Jest bardzo dziecinny jak ja swój wiek i ciągle czegoś odemnie chce. Nie może mi dać spokoju?
-Ze mną? Dlaczego? Nie masz kolegów?
-M-mam kolegów... Ale wolę ciebie. Jesteś moim bratem i po prostu zależy mi na tobie i spędzaniu czasu z tobą...-mówił smutno-jesteś dla mnie ważny-wyszeptał załamanym głosem i zerknął na mnie z dołu. Widziałem, że zaraz się rozpłacze. Nie miałem zamiaru go uspokajać.
-Nie płacz...-powiedziałem spokojnie i podniosłem jego głowę do góry, żeby na mnie spojrzał. Gdy zobaczyłem jego szklane oczy przewrócilem oczami i go do siebie przytuliłem. Od razu mocno się we mnie wtulił. Co prawda nie przeszkadzało mi przytulanie się z nim, bo szczerze nawet lubiłem to robić, ale niech nie myśli sobie za dużo. Po prostu nie będzie mi się chciało z nim siedzieć i go uspokajać, dlatego go przytulam.
-Możemy razem trochę posiedzieć.
-N-naprawdę?-spojrzał na mnie.
-Naprawdę.-westchnąłem.
-Jej!-oderwał się odemnie i podskoczył w miejscu.-Ale na pewno? Nie żartujesz? Zostaniesz ze mną? Nie oszukasz mn...
-Nie, Marek. Nie oszukam cię. Zostanę z tobą, na pewno.
-Tak, tak, tak! Wreszcie!-skakał uradowany w miejscu. Z czego on się tak cieszy?-Nawet nie wiesz, jak na to czekałem!-rzucił się na mnie i przytulił mocno.
-Jezu, Marek...-zaśmiałem się, bo trochę mnie śmieszyła jego reakcja.
-A co będziemy robić?-Zapytał zaciekawiony. Od razu stał się taki żywy. Tryskał szczęściem i był pełen energii.
-A co byś chciał?
-Bym chciał cię poprzytulać...-Mruknął i mocniej się we mnie wtulił.
-No ty chyba żartujesz, że cały czas będziemy się tulić?!-oburzyłem się. Czy on zwariował?
-Ale dlaczego? Jesteś taki milutki, cieplutki, ładnie pachniesz i czuję się bezpiecznie z tobą... Proszę, Ukiś noo...
-Dobra... Będziemy się przytulać...-wesychnąłem-ale nie myśl, że tylko przytulać! Co jeszcze byś chciał robić?
CZYTASZ
One shot +18 KxK
Фанфик!!!UWAGA!!! TA KSIĄŻKA TO MOJA NAJWIĘKSZA ŻYCIOWA ODKLEJKA (a mam ich naprawdę dużo) I PRAKTYCZNIE W CAŁOŚCI ZOSTAŁA NAISANA DLA BEKI WIĘC WCHODZISZ TU NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ I OGÓLNIE SIĘ DO TEGO NIE PRZYZNAJĘ XDDDD Jeśli jesteś na tyle pojeban...