Psia Filozofia

818 33 6
                                    


Rozdział 1

Felix siedział przy otwartym brudnopisie. Na kartkach widniał niedokończony szkic czegoś na kształt odkurzacza połączonego ze szczotką zakończoną okularami do nurkowania. Nie mógł się skupić, cały czas myślał tylko o osobie która była dla niego kimś ważnym. Nagle usłyszał głos mamy:

- Felix, chodź kolacja czeka

Zwlókł się z krzesła i wszedł na górę. Po drodze do kuchni musiał odeprzeć atak w postaci cabana, nie widział się z nim półtora godziny, no, ale taka psia filozofia.

Przy kolacji nie odezwał się ani słowem. Zaniepokoiło to jego mamę więc zapytała:

- Wszystko w porządku? Wyglądasz jakoś niemrawo.

-Tak, wszystko okej. Tato, czy w dniu ataku mortena wszystkie samoloty wylądowały?

-Nie wiem, chyba tak ale, sprawdź jeszcze w Internecie mówili coś ostatnio o zaginionym samolocie... Chodzi o Laurę?

-Tak...- cicho odpowiedział, szybko skończył jeść i pobiegł do pokoju. Zamkną drzwi usiadł na łóżku i zaczął płakać.

***

Net siedział w fotelu i grał w grę która tak jakby pomyśleć może... trochę...ociupinkę dawała jakiś przekaz. Nie, jednak nie, była to gra w której chodziło głównie o walenie kurczaków młotkiem.

-Net!

-Yyyyyy - pomyślał Net.

-Chodź na dół- nadal krzyczała mama- musimy porozmawiać

-O-oł- pomyślał, wolno zwlókł się z krzesła i zszedł na dół. Przy stole w kuchni siedziała mama i tata Neta.

-Siadaj musimy porozmawiać- powiedział całkiem poważnie pan Bielecki- o ojcu twojej dziewczyny.

***
Drzwi pokoju Felixa lekko się uchyliły i do środka wślizgnął się Caban. Wgramolił się na łóżko i położył swój czarny łebek na kolanach swojego pana. Felix ledwo widocznie się uśmiechnął i zaczął drapać psa za uchem. Nagle zadzwonił telefon gdy go podniósł całkowicie zbladł.

***
Mam nadzieję że się spodoba. Trochę krótkie, ale mam nadzieję że fajne.
Narka, Em❤️

Felix, Net i Nika oraz Azjatycka dżungla ~Zakończone~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz