Nowa rodzina

395 22 7
                                    

Rano, Nika obudziła się z dziwnym uczuciem że coś jest nie tak. Nie mogła być u siebie w domu bo łóżko było z byt wygodne, pościel jakaś tak miękka no i fakt że koło niej ktoś leżał. Ten ktoś, właśnie łaskotał ją w nogę. Spojrzała w dół i zobaczyła szatynową czuprynę.

-Net!- krzyknęła- Odwaliło Ci?!

-Nie- najspokojniej w świecie odparł Net- mam poranną głupawkę. Mówiąc to zaczął łaskotać Nikę po brzuchu. Zza drzwi pokoju chłopaka dało się już tylko usłyszeć histeryczny śmiech dziewczyny.

***

Felix kończył właśnie jeść śniadanie, gdy zadzwonił jego telefon. Odebrał połączenie i usłyszał śmiech Niki.

- Felek, kiedy będziesz?- to był głos Neta.

-Jak tak do mnie powiesz jeszcze raz to w ogóle nie będę.

-Dobra, to kiedy będziesz?

-Za 5 minut mam autobus, czyli będę za dwadzieścia.

-Dobra, to narka. Co? A, Nika pozdrawia.

-Pa- odpowiedział tylko Felix. Nie miał siły na żarty. Wiedział, że jutro czy pozwolą mu rodzice czy nie leci do Azji szukać Laury. Sam albo z Netem i Niką. Pośpiesznie dokończył tosty i podał naczynia zmywarce. Podrapał Cabana z uchem i wyszedł z domu. Do autobusu zostały mu 3 minuty, ale przystanek znajdował się blisko, więc mógł rozkoszować się tym całkowitym brakiem śniegu. Po 5 minutach siedział już w autobusie i patrzył przez okno.

***

-Net!- krzyczała Nika- Run, run, run! Ile można się ubierać! Szybko! Felix, czeka!

-Dobra, dobra- powiedział Net wychodząc z łazienki- już idę.

Nika wzięła swoją torbę z ubraniami i drugą (według Neta całkowicie zbędną) z książkami, zeszytami i zadaniami do szkoły. Pan Bielecki czekał już w aucie, a para miała do nich dołączyć gdy Net łaskawie skończy się ubierać. Wybiegli z mieszkania i zamknęli drzwi. Wpadli do windy i 45 sekund później pędzili po parkingu. W końcu wsiedli do auta powiedzieli cześć do Felixa który siedział już w aucie i sprawdzał coś w telefonie. Po jakimś czasie chłopcy i pan Bielecki pochłonęli się w rozmowie, a Nika smutno wyglądała przez okno. Światła które mijali były zielone więc Manfred im pomagał. Nice wcale to nie pasowało. Nie chciała zmieniać swojego życia, nie chciała się przeprowadzać do obcych ludzi, ani zawracać im sobą głowy. Co jak mnie nie polubią? Co jak nie będą mili albo zrobią ze mnie służącą? Te pytania ciągle ją nurtowały, jej rozmyślania przerwał Net.

-Nie mamy sprawdzianu, nie cieszysz się?

Jej twarz wyglądała jakby chciała go udusić.

-A tak sorki- powiedział chłopak i przytulił dziewczynę- będzie dobrze zobaczysz. Ej, nad czym się zastanawiasz? -zwrócił się do Felixa.

-Nad niczym- odparł szybko.

- Serio? Czyli gdybym Cię poprosił o telefon to byś mi dał.

-Jest Koronawirus.

-Siedzimy razem w aucie. Pokaż.

-Nie.

- Pokaż.

-Nie.

Wtedy telefon Felixa zaczął się lekko unosić, a jego właściciel był tym tak zdziwiony że nawet nie pomyślał o łapaniu urządzenia. Lewitując wleciał w ręce Niki, a ta schowała go do torby.

-Ej!- krzyknęli równocześnie szatyn i blondyn.

-Jeszcze trochę i byście się pobili.

Kłótni zapobiegł tata Neta który obwieścił koniec trasy. Wysiedli z samochodu, a Nika poczuła ucisk w żołądku. Na wprost niej stała ta sama pani która wczoraj była w jej mieszkaniu oraz czterdziestoletnie małżeństwo uśmiechające się do niej przyjaźnie. Net złapał dziewczynę za rękę, a ta była mu niesamowicie wdzięczna.

Felix, Net i Nika oraz Azjatycka dżungla ~Zakończone~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz