Laura otworzyła oczy. Było jasno, już nikt nad nią nie stał. Widziała tylko białą przestrzeń. Spróbowała się podnieś ale poczuła przeszywający ból w klatce piersiowej. Poruszyła głową w prawo i zobaczyła stolik na którym leżały nadpalone dokumenty. Potem popatrzyła w lewą stronę, ujrzała kroplówkę i mały komputerek z którego ciągną się jakiś cienki sznureczek w jej stronę. Coś zaczęło jej świtać. -Już wiem!-pomyślała. Szpital. O nie! Co się ze mną stało?! Te pytania ciągle ją nurtowały.Ostatnie co pamiętała to głos stewardessy
-Proszę zapnijcie pasy. Będziemy musieli lądować awaryjnie ale bez paniki. Potem rozległ się huk I więcej nic nie pamiętała. Bardzo się bała. Była zdala od domu, od rodziców, od... Felixa. Wtem otworzyły się drzwi. Weszła przez nie młoda kobieta z clipboardem w białym fartuchu. Miała czarne
włosy upięte w ciasny kok, i miło się uśmiechała.-Dzień dobry, śpiąca królewno-powiedziała do niej po angielsku
Laura tylko się uśmiechnęła.
-Co się stało ?
-Chyba wasz samolot miał wypadek, ale już wszystko w porządku.
-Ok, to kiedy będę mogła wrócić do domu?
-Uuuu, nie prędko masz złamane żebro, zwichnięty bark i złamanie otwarte w nodze. Czyli, tak jakoś za 2 miesiące.
Laurze po policzku spłynęła łza. Tęskniła za rodzicami, domem, Felixem, Niką i Netem.
-A macie może tu telefon?
-Owszem mamy. Już zadzwoniliśmy do twojej mamy. Nie odebrała ale odebrał twój tata. Przedstawił się imieniem Morten.
DAM DAM DAM
Następny wejdzie jutro albo po jutrze bo wyczerpałam limit na dzisiaj, a więcej nie mam napisane więc miłego dzionka. Narka, rarka, Em
CZYTASZ
Felix, Net i Nika oraz Azjatycka dżungla ~Zakończone~
FanfictionSamolot Laury zaginą, Morten postanawia się zemścić, a Nika ma nową rodzinę. Trójka przyjaciół wyrusza na poszukiwania szpitala w którym leży Laura jednak po drodze ich samolot spada do dżungli. Czy uda im się wrócić do Polski? Przekonajcie się sami...