Za dużo bardzo złych myśli

399 18 8
                                    

Nika złożyła parasolkę i zapukała do drzwi wykonanych z ciemnego drewna. Po chwili otworzyła jej zielonooka dziewczyna w szlafroku i maseczce kosmetycznej na twarzy.

- O Nika! Właź! Właśnie miałam do ciebie dzwonić i zapraszać na babskie pogaduchy, ale jak widać w końcu zrobiłaś pożytek z twoich super mocy i prześledziłaś moje myśli. Mam nadzieję, że nie znalazłaś czegoś, czego powinnam się wstydzić - zażartowała i puściła mi oczko.

Nika normalnie wybuchłaby śmiechem na widok przyjaciółki, ale dziś nie miała nastroju na jakiekolwiek wygłupy czy zabawy. Chandra ewidentnie nią zawładnęła - dlatego tylko skwitowała te słowa lekkim uniesieniem kącika ust.

Wnętrze domu Laury Poniatowskiej wyglądało trochę jak dżungla. Nie chodzi o to, że jej dom był zapuszczony. Chodzi bardziej o wystrój. Orientalne rośliny stały nie tylko na drewnianej podłodze, ale i na parapecie czy schodach. Półki w kuchni, pomiędzy słoiczkami z przyprawami, klosze lamp, naczynia na przybory papiernicze - wszystko wystrojone roślinami. Sukulenty, paprocie i różne gatunki tropikalnych kwiatów, można było dostrzec na każdym kroku. Nika, która nie była wcześniej w domu przyjaciółki wyglądała, jak gdyby zobaczyła przed sobą smoka lub pandę tańczącą Kankana, jednocześnie popijającą lemoniadę przez słomkę. Nigdy nie widziała tylu kwiatów na raz, w miejscu innym niż kwiaciarnia. Co prawda widziała budynek z zewnątrz i wtedy również wyglądał inaczej niż inne domy, ale wchodząc w porównanie z wnętrzem, był to zupełnie inny świat.

- Mama jest florystką - wyjaśniła Laura, widząc zdziwione Pikachu zamiast twarzy swojej przyjaciółki i natychmiast wybuchnęła śmiechem.

Nika by go odwzajemniła, ale znów nie była w stanie. Patrzyła na śmiejącą się Laurę, a im dłużej się jej przyglądała tym bardziej docierało do niej, że nie może zrobić tego przyjaciółce - nie może popsuć jej humoru. To, że sama była w rozsypce nie znaczyło, że chce aby inni również byli. Nie powie jej - jeszcze nie teraz.

Zdjęła kurtkę i powiesiła ją na wieszak obwiązany sznurem. Obwiązany był nie dlatego, że było coś z nim nie tak, ale ze względów estetycznych. Przełamywało zieleń, która wypełniała dom. Nie była to jedyna ,,sznurowata" rzecz w tym budynku. Wisząca huśtawka ,,bocianie gniazdo" przyczepiona do sufitu i noga stolika w salonie również były udekorowane lub zrobione z różnego rozmiaru sznurków.

- Świetnie - pomyślała Nika - Jeśli bardzo będę za nim tęskniła, to przynajmniej wiem gdzie znaleźć materiały na budowę stryczku*.

Pomimo wyrzutów sumienia i smutku stale panującego w jej głowie, naprawdę podobał jej się wystrój. W pewnym momencie przyłapała się na tym, że zazdrości przyjaciółce takiego wspaniałego domu, mamy florystki, dużego ogrodu...

- Stop!!! - starała zatrzymać te myśli, bo wiedziała, że zazdrość to jeden z najgorszych sprzymierzeńców - Opanuj się dziewczyno! Wspominanie w niczym ci nie pomoże, a tylko cię zdołuje..

Odwróciła się w stronę przyjaciółki dając jej znać, że mogą ruszać na dalsze zwiedzanie - że mogą odejść i zostawić tu te okropne myśli, przywiązane wyimaginowanymi sznurami do danej części podłogi, nimi przesiąkniętej. Weszły na górę, trzymając się barierek poobwijanych sznurami, tworzącymi nieregularne wzory. Nagle tekstura materiału, z którego zostały zrobione liny wydała się Nice szczególnie bliska, a wizja budowania maszyny śmierci nie wydawała jej się już tak odległa. Chciała by byt przedmiotu skończył z jej własnym...

Felix, Net i Nika oraz Wojownicy BłękituOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz