Powoli robił się ciemno więc po skończone posiłku para udał się do komnaty wezyra. Mężczyzna rosłoni długue cienszkie zasłony kryjonce okn i Westchnoł.
Tym czasem Ali wkońcu miał okazje przyjżeć się pomieszczeni. Komnata był utrzman w czerweniach i czerni. Gdzie nie spojżeć leżały stare księgu i manuskrypty
Ali ostrożnie podszedł do Jafar stojocego przy oknie poczy zerkną za jeg ramieni na widok które ewidetnie psuł chumor mężczyzn.
Wodali rozciogał się piekny ogród przynależny do pośadłości wezyra a tusz nad nim gurował wielki pałac królewski
-piekny widok. Czemu zasłaniasz to okno? ja bym mug wpatrwać się w ten pejzasz godzinami.
-w półmroku wgloda znośnie
Al źdzwiła nagł zmian zachwania alfy. Może był na pozur bardz sztywny i oschł to pokazał przed chłopce swoją lepszą stronę a teraz znowu ubrał maske
-czy to moja wina?
-co?
-jesteś nie zadowolony i oschły... To przezemnie racja?
-och kotku skont taki pomysł. Jasne że nie to przez.. Wbacz nie mogą ci teg powiedzieć
-więc przezemnie
-nie, naprawdę. Ali to skomplikowane niewiem nawet jagby się zato zabrać by ci to wyjaśnić
Jafar ostrożnie podniusł pod brudek chłopca i spojżał w jeg piekne oczy.
-powiec proszę chem wiedzieć co cie tak frasuje
-ech.. Sułtana
-sułtana?
-tak to niebywal głupi i dzieciny człowiek bez kompetencji dostał ton przez ożenek. Jeg żona był dobrą właczynią on no cuż to niegroźny idjota którem da się wcisnąć każdy kit.
- nadal nie rozumiem. Martwisz się o kraj? Ale jesteś wezyrem prawą ręką Sułtana
-i wtym żecz chem być sułtana. Chem żodzić a nie usługiwać tem wymoczkowi
- och... To pewnie frustrujące nie muc spełnić swojego celu
Na tważy Aliego wkrad się bardz niezreczny uśmiech sugerujocy że jednak wolał by nie słszeć prawdy
-bardz frustrujące lecz ma plan by dostać tron
-chesz zrobić zamach?
Głos chłopca drzał gdy wpowiadał ostnie słowo. Zniewiadomeg powudó wezyr nie dostrzega zmieszania omegi i jej ewidetnej bez aprobaty
-tak i prawie skończyłem planować. Więc obiecaj że nikomu nie powiesz to będzie nasz sekret
Al nic nie powiedzał tylko odwrucił wzrok od tważy alfy. Dibier wtedy Jafar spostrzegł zmieszanie na twarzy dziecka poczuł się głupio jak bardz emocjonalnie opwiadał otym
Ostrżnie przytulił malszka i zaczoł go głaskać.
-cichutko.. Wbacz malutki nie powinienem teg ci mówić
-nie twoja wina sam chałem wiedzieć ale to mnie przeraż chesz go zabić... To dziwne i bardz staraszne.. A co jesli ci się nie uda ja... Niewiem co ma myśleć
-już dobrze. Uda mi się sułtana jest zbyt głupi by wyczuć spisek... Posłuchaj malutki czasem by coś zrobić coś dla wiekszeg celu trzeba przelać krew
-nadal to okropne
-och czyżbyś bał się owłasną skóre.? Maleństwo nie buj się włosek ci z głowy nie spadnie. Wiesz że bym nigdy cię nie skrzwdził
-mił to słszeć ale i tak to okrutne
-al posłuchaj pa;stw upada przez teg człowieka. Sam widzałeś jak część miast to slamsy
-no wienksza
-sułtanowi pod nos jakieś generał pod sunoł rozwiązanie zabić biedote za byle co. Sam odczułeś skutki teg dekretu
-tak to prawda ale czy ty niemogłeś czegoś z tym zrobić
-chciałbym ale ma zwizane ręce. Proponowałem by uszybnoć zasoby skarbca i bomuc biedny dać jedzenie i edukacje dziecią ale nie bo to znacz rezgnacj z co tygodniowego balu
-egoista
-racja ja bym był lepszy nie obiecuje magicznie zakończyć problemu ale będę prupwał chodź trochę pomoc i polepszyć sytuację
-Jaf ale wstarczył by gdybyś sam odawał jedzenie tyl natym stole zostało lub odczas żucił monete czy dwie gdyby każdy magnat
-Al nie. tak to nie dzała muślisz że teg nie robiem to nic to dzałanie na mał skala tu trzeba momuc tym ludziom odbić się od dna dać prace i wkształceni i by moglu w dostać się z nędznych a nie żeć na ulicy za darowizny
- ale..
-Ali polityka to coś więcej nisz garstka dobrych uczynków i trochę dobra. To spryt i planowanie zawsze na pierwszym planie jest dobr ogółu nie jednostki to skomplikowane ito bardzo finansowe i mitarne sprawy sojusz i to wszystko jest drogie i czas chłonne ale lud to podstawa jak tak dalej pujdze za kilka lat w godnych warkach będzie żyć promil społeczeństwa a pomyś Agrabach to stolic naj bogatrza części kraju asz strach pomyśleć co dzej się za jeg murami w biedneszych miasteczkach
Do oczu chłopca napłynęły łzy na samą myśl otych okropieństwach cały zaczoł dygotać. Niemug ustać na nogach i wpadł w ramion wezyra
-ali kochanie wbacz nie chciałem proszem nie płacz
-jest okej ja porostu dobiero teraz pojąłem sjale problem nie pownem się wypowiadać jeśli niew na te temat prawie nic
-och okruszku to nic złego skont małeś wiedzieć jesteś dzieckiem i masz taki spojżeni na świat czarn białe. Dobier zwiekiem poznasz szaroś postępków
-Jaf ja wiem otym że nie wszystko jest albo dobre albo złe wychowałem się na ulicy to jedna z pierwszych żeczy jaki się odkrwa tam żyjąc
-wbacz ja porost patrzem przez pryzmat twoich rówieśników z moje kasty to są takie duże 5latki tylk bardzej kapryśne i złośliwe
-och to wiel wyjaśnia
-ale i tak miałeś praw myślę jednostkowo
A teraz przebieżmy się i do spania to nie gidzina na taki wywody-Jak uważasz
Jafar podszedł di szafy poczym zdją z siebie ubrania pozistając w samych bokserkach. Poczym podszedł do kufra i wciognoł krudką bluzke na ramioczkach z prześwitujoceg materjału
Ali wzioł ubrania i ostrożnie zaczoł zdejmiwać suknie wczym ochocz pomagała mu wezyr. Gdy chłopiec stał w swoje nowej szacie do snu. Jafar wzioł go na ręce i położył na łużku
Poczy zasłonił kotare zapinając ją. Cienszkie matarjałowe zasłony odcieł większość światła dibrz że od strony Aliego było cieńsze i oardzej zwiewne zasłonki
-dobranic księżniczko od jutra zaczni się twoje leprze życie
CZYTASZ
Jafar x aladdin arabski Cud
FanfictionWezer spotyka młodego chłopca. Mimo różnic kasty , bogacz zapragnął biednego chłopca. Jak potoczy się ich historia? Znając mnie szczęśliwie, ale Jafar ma pewne trupy w szafie