Theo pov:
Przez całą drogę miałem w głowie pełno czarnych scenariuszy. A co jak mu się pogorszyło? A co jak Liam umarł?
Wparowałem do szpitala, cały we krwi.
Teraz miałem gdzieś, że właśnie popełniłem przestępstwo i wchodzę do szpitala, jakby nic się nie stało.
Liczyło się teraz życie Liama.
Wsiadłem do windy, wcisnąłem piętro.
Po dojechaniu, wybiegłem do drzwi.
Otworzyłem je.
Na łóżku szpitalnym leżał Liam.
Odzyskał przytomność, był zdrowy.
Stałem na środku sali, Liam na mnie patrzył, po jego bladych polikach spłynęło kilka łez. Reszta watahy zszokowana moim widokiem, nie odzywała się i zostawiła nas samych. Podbiegłem do niego, wpajając się w jego usta.
- Myślałem....że cię straciłem.- Powiedziałem zapłakany.
Liam się lekko uśmiechnął.
- Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz.- Odpowiedział. Przytuliłem się do niego.
- Li, nie strasz mnie tak już.- Powiedziałem.
- Kocham cię Theo.- Rzekł Liam.
- Ja ciebie też Li.- Odpowiedziałem i posmakowałem jego ust jeszcze raz.
Jak ja się za nimi stęskniłem.
- Dlaczego jesteś cały we krwi?- Spytał zmartwiony Dunbar.
- Nie dam nikomu już krzywdzić mojego wilczka..- Odpowiedziałem.
Z ust Liama nie zszedł uśmiech, wtulił się we mnie jeszcze bardziej.
- Li..., możemy być razem już zawsze?- Spytałem, pewny siebie.
- Theo..oczywiście, że tak.- Odpowiedział. Pocałowałem go ponownie. Teraz łzy szczęścia spływały nam obu po twarzy.Do sali wparowało całe stado. Wszyscy byli szczęśliwi. Corey płakał ze szczęścia, tak samo jak Lydia. Stiles udawał, że wpadło mu coś do oka.
Liam wszystkich jeszcze poprzytulał i zaczął odpoczywać.
Siedziałem przy nim cały czas. Obmyłem się już z krwi, przebrałem się.
Liam też się przebrał, miałem dla niego ciuchy na zmianę.Liam pov:
Obudziłem się, zobaczyłem Masona trzymającego moją rękę i Hayden koło niego. Co ona tu do cholery robi.
Mason po zobaczeniu, że otworzyłem oczy, pobiegł po Melissę.
Scott i reszta wpadli do sali i zaczęli wypytywać jak się czuję itp.
Rozglądałem się, może go nie zauważyłem? Gdzieś jest tutaj..
Zmarszczyłem brwi i położyłem głowę na poduszkę. Nie ma go. Dlaczego go nie ma.
Czułem jak pod powiekami, stają mi łzy.
- Pewnie chodzi ci o Theo. No więc siedział z tobą cały czas, nawet tu spał.
Ale po usłyszeniu, że prawdopodobnie umrzesz, wściekł się i wyszedł.
Od tamtej pory go nie widziałem.- Powiedział Mason po przyjściu z Panią McCall.
Widziałem, że Lydia do kogoś dzwoniła.
Hayden się do mnie przybliżyła.
Chyba chciała mnie pocałować.
Girl ja mam chłopaka, pomyślałem i z lekkim obrzydzeniem popchnąłem ją w uścisk i się podniosłem do pozycji siedzącej.
Nagle poczułem zapach. Jego zapach.
Biegnie tu. Wpadł do sali. Ręce miał w zaschniętej krwi. Co ten głuptas zrobił.
Po polikach spłynęły mi łzy.
Theo do mnie podbiegł i wpił się w moje usta. Stado już wyszło, Hayden się naburmuszyła, inni jej rzucili spojrzenie:
„Serio nie wiedziałaś?"
I już wiecie co się stało później.Theo pov:
Nie straciłem go i za niedługo już będzie na zawsze mój.
Jak ja kocham tego wilczka.
Po usłyszeniu unormowanego oddechu Dunbara wyszedłem z sali i podszedłem do Melissy.
- Jak to się stało?- Spytałem.
- Deaton może zdziałać cuda.- Odpowiedziała uśmiechnęta pielęgniarka.
Przytuliłem ją jeszcze i podziękowałem.Liam pov:
Położyłem się, Theo wyszedł.
Nie mogę uwierzyć, że kilkanaście minut wcześniej Theo mi się oświadczył.
Znaczy nie w złym sensie, kocham go, chcę spędzić z nim resztę życia.
Liam Dunbar-Raeken, Liam Raeken.
Nie wiem, oba zestawy są piękne.Rok później
Liam pov:
Byłem teraz w naszej sypialni, ubrany w garnitur.
Od wyjścia ze szpitala mieszkam razem z Theo. Mamy mały domek na obrzeżach Beacon Hills. Często przyjeżdża do nas stado. Łowcy już nie atakują, na co ja jestem wyczulony i ostrożny, a Theo się cieszy spokojem i odpuszcza.Koło mnie stał Scott i Mason, pomagali mi w założeniu muszki. Byłem ubrany w czarny garnitur, białą koszulę i czarne eleganckie spodnie.
Nie mogłem się doczekać zobaczenia Raekena. O mój boże zaraz ja sam się nim stanę. Stwierdziłem, że po ślubie zmienię nazwisko na Dunbar-Raeken.Theo pov:
Jestem w drugim pokoju, koło mnie stoi Lydia. Cały czas chce coś poprawiać.
Ja mam biały garnitur z czarną koszulą i białą muszką. Nie wiem kto to wymyślał, ale nie wyglądam tak źle.
Zaczynam trochę panikować.
- A co jak się nie zgodzi? Jezu, a co jak sie nie pojawi!?- Lydia ze Stiles'em próbowali mnie uspokoić.
- Theo, Liam cię kocha, wiesz że powie tak.
Jesteś dla niego całym światem.- Powiedziała po chwili Lydia.
Uśmiechnąłem się i wyszliśmy.Zobaczyłem Liama idącego w moją stronę, zaśmiałem się, bo wszyscy wstali. Jakby był jakąś panną młodą.
Okej, podszedł do mnie i złapaliśmy się za ręcę. Słyszałem jak Lydia płakała.
Liama świadkami byli Mason, Corey, Scott i Stiles, a moimi Derek, Lydia i Alec. Tak, też się zdziwiłem, że Derek się zgodził.
Po usłyszeniu formułki, którą zawsze wypowiada biskup, był czas na przysięgę małżeńską.
- Liam, od momentu kiedy Cię poznałem, wiedziałem, że coś w tobie jest, co mnie do ciebie ciągnie. A po pamiętnym wydarzeniu*, wiedziałem, że jesteś tym jedynym. Zawsze przy mnie byłeś i mnie wspierałeś. A dzień w którym zaczęliśmy się spotykać, był moim najszczęśliwszym dniem w życiu. Jesteś wspaniałą osobą, ambitną, kochaną i uroczą.
Kocham Cię i chcę spędzić z tobą resztę życia.- Powiedziałem, powstrzymując się od łez. Li już płakał. Czułem, że wszyscy wokół też.
- Theo, wiem, że przeszedłeś wiele trudnych chwil. I uśmiech na twojej twarzy, gdy jesteśmy razem, jest najpiękniejszym co kiedykolwiek zobaczyłem. Wiem, że to z tobą chcę spędzić resztę mojego życia, wiem, że ty jesteś moim brakującym elementem. Dużo razem przeszliśmy, i dobrych, i złych chwil, ale wciąż trwamy razem. Kocham cię Theo Raeken i będę zaszczycony, być z tobą do końca.- Po mojej twarzy spływały łzy, Li się popłakał do końca, słyszałem, że nawet Malia płakała.
Odezwał się biskup.
- Czy ty, Theo Raeken, bierzesz tego mężczyznę za męża? W zdrowiu i w chorobie?- Spytał.
-Tak, biorę.- Odpowiedziałem, wyszczerzony.
- Czy ty, Liamie Dunbar, bierzesz tego mężczyznę, za męża? W zdrowiu i w chorobie?
-Tak, biorę.- Odpowiedział.
-Ogłaszam was mężem i mężem.- Rzekł i po chwili, już się całowaliśmy.
Słyszałem krzyki szczęścia, płacz i radość.
Teraz byłem najszczęśliwą istotą na ziemi.Koniec
/////////////////////
*- nie chciałam, by Theo tak w prost powiedział, że po wyciągnięciu z piekła, ponieważ byli tam rodzice Li, którzy nie wiedzą, że jest on wilkołakiem.
Hej! To już koniec mojej opowieści.
Mam nadzieję, że się podobała, ja przy pisaniu tego rozdziału się popłakałam szczerze mówiąc.
Dziękuję z całego serduszka wszystkim, którzy ze mną byli, komentowali i dawali gwiazdki.
Kocham was wszystkich! :)
Buziaki! Do nowej opowieści! <3
Nela ;)
*1000 słów*
CZYTASZ
Zagubieni // Thiam
FanfictionAkcja rozpoczyna się po wydarzeniach 6b. Do miasteczka Beacon Hills wracają łowcy, niektórzy muszą się zmierzyć z niebezpieczeństwem, inni z uczuciami. Dwie osoby, dwa serca, inne uczucia. Może je coś połączyć? ❤️ #1 -thiam 26/11/20r. ❤️ #3 -thiam 0...