9. Zatrucie

1.1K 62 71
                                    

Liam pov:
Następnego ranka, obudził mnie dzwonek z telefonu. Scott dzwonił do mnie i do Theo. On tylko się lekko przeciągnął i wtulił w poduszkę obok mnie. Odebrałem telefon. Scott poddenerwowany zaczął nawijać o tym, że mają trop w kwestii Monroe. Rzuciłem, że zaraz będę i szybkim krokiem wstałem z łóżka.
Theo na mnie spojrzał zaspanymi oczami i sięgnął po komórkę. Po nieodebranych połączeniach od Scotta zorientował się, że coś nie tak i podszedł do mnie.
- Li, nawet jeśli mamy jakiś trop o Monroe.
Musisz uważać, pamiętasz? Polują na ciebie.- Powiedział do mnie Theo, przytulając się od tyłu.
- Spokojnie, dam radę.- Rzuciłem ubierając się.
- Martwię się o ciebie wilczku, bądź ostrożny.- Powiedział do mnie Raeken i pocałował mnie w czoło.
Wyminął mnie i poszedł po jakieś ciuchy.

Po dotarciu do kliniki, wyczułem zapach wszystkich. Żeby się nie wydało, ja poszedłem na nogach, a Theo pojechał.
Oczywiste, był przede mną.
Wszedłem, wszystkie spojrzenia padły na mnie, rzuciłem szybkie cześć i oparłem się o ścianę. Scott powiedział, że Łowczyni znajduje się w zachodniej części Beacon Hills, wie to od Derek'a, który miał tam patrol i został zaatakowany, właśnie przez jej posłanników.
Na te zebranie przyszedł też Nolan, co mnie zdziwiło. Alec jak zwykle się nie odzywał, a Malii nie było.
Najwyraźniej te zatrucie było poważne.
Lydia stała ze Stiles'em wokół stołu, a Deaton się im przyglądał.
Scott zawzięcie opowiadał o planie, a ja z Theo „rozmawialiśmy" przez spojrzenia.
Kilka razy zauważył to Alec, ale nie reagował. Nolan stał tam jak jakiś słup, czasami tylko wymienialiśmy kilka zdań.
Po śmierci Gabe, Nolan zrobił się trochę cichszy niż zazwyczaj i smutny.
Pewnie dla niego ten debil był ważny.

- Liam i Theo wy sprawdzicie las.- Powiedział nagle Scott. Podniosłem wzrok i się do niego uśmiechnąłem. Spojrzałem na Theo, który jak zawsze miał obojętny wyraz twarzy, ale gdy nasze spojrzenia się spotkały, lekko się uśmiechnął.
- Dobra.- Rzucił Theo do Scotta.
Ja mu przytaknąłem.
- Lydia, Stiles szukajcie innych łowców.- Mówił dalej Scott.

Skończyło się na tym, że ja z Theo sprawdzamy las, Scott i Nolan idą do szkoły i do zbrojowni. Lydia i Stiles szukają innych i idą na posterunek. Mason i Alec jadą ze mną i z Theo. Derek będzie sprawdzał sytuacje zachodniej części, a Malia będzie patrolować szpital.

Nagle poczułem jak nogi mi się uginają i wyrastają mi pazury. Nim się obejrzałem widziałem ciemność. Chyba zemdlałem.

Theo pov:
Zauważyłem, że Li się coś chwieje.
Wyczułem od niego Tojad i już Beta leciał na podłogę. Zdążyłem go złapać, przed spotkaniem z podłogą.
- Liam!- krzyknął Scott podchodząc do nieprzytomnego chłopaka.
Za wskazaniem Deatona położyłem go na stole.
- Wyczułem od niego mordownik.- Powiedział Scott. Też od niego go wyczułem, ale nic nie mówiłem, bo niby dlaczego miałbym go wąchać.
Po kilku badaniach i próby pobrania krwi, Deaton zawołał innych. Trzymałem go za rękę przez ten czas, ale po wejściu Scotta ją puściłem.
- Co z nim?- Spytał zmartwiony Alfa.
- Zatruli go, tak samo jak Malie.- Odpowiedział druid. Zastanawiałem się jak, przecież byłem z nim cały czas.
- Ale dlaczego się nie budzi?- Próbowałem brzmieć obojętnie, lecz trochę zadrżał mi głos.
- Właśnie, Theo, Scott. Potrzymajcie go. Musimy go obudzić.- Zadrżałem lekko na te słowa i wykonałem polecenie.
Deaton zaczął się zbliżać do Liama ze skalpelem. Moje serce szybciej zabiło, po czym równie szybko je uformowałem. Będzie go to boleć.
Deaton wbił skalpel w skórę wilkołaka.
Liam otworzył swoje żółte oczy i wysunął kły krzycząc. Deaton przestał i się odsunął.
- Liam, spokojnie, spokojnie.- Próbował do niego dotrzeć Scott. Wiedziałem, że tylko ja mogę go uspokoić, ale nie mogłem zrobić tego przy McCallu.
Liam spojrzał w moją stronę i nie miał już kłów. Uspokoił się.
- Cco się stało?- Wydukał.
- Straciłeś przytomność, prawdopodobnie zatrucie.- Powiedział alfa po czym Liam zwymiotował jemiołą do miski.
Scott się trochę obrzydził i stwierdził, że go zostawi. Inni się przysiadli, wypytując jak się zatruł i czy pamięta coś podejrzanego.

Po godzinie Liam się czuł lepiej i na prośbę Scotta zawiozłem go do jego domu.
I tak bym to zrobił, ale nie chciałem nic wszczynać.
Liam był dalej słaby i lekko zamroczony.
Położyłem go w jego łóżku i nad nim czuwałem.

Liam pov:
Theo odwiózł mnie do mojego domu i zaniósł do łóżka, bo wymioty wycisnęły ze mnie ostatnie resztki siły.
Jemioła nie jest zbyt smaczna dla wilkołaków. Poszedłem spać.
Po kilku godzinach, tak mi się wydaje, snu zobaczyłem Theo usypiającego na fotelu.
Spróbowałem wstać, z czego tak się zachwiałem, że prawie upadłem na podłogę. Chimera odrazu zareagował i wstał łapiąc mnie.
- Zostałeś tak długo?- Spytałem.
- Nie zostawiłbym cię.- Odpowiedział Theo, po czym pocałował mnie w czoło.
- Jesteś wyczerpany, lepiej leż.- Powiedział do mnie Raeken i tak zrobiłem.
- Połóż się koło mnie..- Poprosiłem Theo.
Wtuliliśmy się w siebie i tak leżeliśmy.
Theo sam zasnął, a ja trochę usypiałem.
Co to będzie gdy złapiemy Monroe? Raczej jej nie zamkniemy, bo pewnie dalej ma swoich ludzi w areszcie i na posterunku. Może Derek ją uwięzi? A co jak plan nie wypali i zabije Scotta?
Sam już nie wiem.
I oddałem się w krainę snu.

Nad ranem obudził mnie budzik.
Była 7:00. Jest sobota, a ja alarmu nie wyłączyłem. Brawo Liam.
Theo otworzył oczy i gdy zobaczył mnie już nabierającego kolory i bez wymiocin uśmiechnął się szczerze i wtulił w mój tors. Leżeliśmy tak, ale w końcu stwierdziliśmy, że trzeba wstać.
Po wstaniu poszedłem ubrać czyste rzeczy i wziąć prysznic. Po prysznicu ubrałem jakąś pierwszą lepszą bluzę, padło na tę Theo.
Gdy zeszłem na dół, ujrzałem Theo robiącego nam śniadanie.
Podszedłem do niego i mu pomogłem.
Po zjedzonym śniadaniu, ktoś do mnie zapukał. Zdziwiłem się, bo nikt nie miał przychodzić, ani nie było jakiegoś spotkania stada.
Otworzyłem drzwi i Hayden wtuliła się we mnie wypytując jak się czuje.
Usłyszałem ciche warknięcie Theo z za pleców. Ugh nie będzie ciekawie.
- CO ty tu robisz?- Spytała wrednie Hayden Theo.
- Yhm pomagałem Liamowi?- Odpowiedział równie wrednie Theo.
- Okeej, okej a teraz co TY tu robisz Hayden?- Spytałem na pozór miło.
- Przyszłam sprawdzić jak się czujesz, słyszałam o tych zatruciach itd.- Powiedziała troskliwie.
- Um okej, ale zaraz mamy patrol, ja się czuje już lepiej. Możesz iść.- Próbowałem się wymigać od tego, by Romero tu została. Theo się trochę wścieknie.
Zazdrosny Theo to niezbyt miły Theo.
- O-okej, ale wiedz że jestem TU dla
Ciebie.- Uśmiechnęła się sztucznie po czym spojrzała na moją bluzę. Kurde, by nie wyczuła że to Theo bluza. Bo jego na pewno wyczuje. Stoi za mną.
- Ym, tak, tak okej to paa!- Krzyknąłem na odchodne i zamknąłem drzwi.
Theo patrzył się na mnie jakby miał zamiar kogoś zabić. Ja zrobiłem minę typu „już okej wyluzuj" a on dalej nie dawał za wygraną.
- Theo spokojnie, wiesz że kocham tylko ciebie.- Po tych słowach pocałowałem go w usta, a ten odrazu się uśmiechnął.
- Ja ciebie też Li.- Powiedział i poszedł napić się kawy.

Scott pov:
Stwierdziłem, że sprawdzę co z Liamem.
Podjechałem pod jego dom i wyczułem znany mi zapach. W jego domu nie był on sam, ale jeszcze ktoś. Zobaczyłem pick up'a Raekena. Albo do niego przyjechał, albo został z nim na noc. Ciekawie.
Wiem, że są przyjaciółmi, ale żeby coś więcej? Szanuje Theo, ale nie będzie umawiał się z moją betą.
Zapukałem do drzwi i zajrzałem przez okno. W salonie zobaczyłem Liama, odrazu przyszedł mi otworzyć. Jego zapach był trochę inny.
- Cześć Liam! Jak się czujesz?- Zapytałem, gdy otworzył mi drzwi.
- Um, dobrze, już dobrze..- Odpowiedział lekko zmieszany. Wpuścił mnie do środka.
-Widziałem samochód Theo, przyjechał do ciebie?- Zapytałem bety.
- Yyy, tak, jest na górze. Theo! Scott przyjechał!- Krzyknął Liam.
Po kilku minutach z góry zszedł Raeken.
Rzucił mi obojętne cześć i spytał czy chce coś do picia. Zdziwiłem się, to jest dom Liama, a on zachowuje się jak u siebie.
- Yy nie nie chce, dzięki.- Odpowiedziałem na pytanie i zaczynałem się zbierać.
- Dobra Li, cieszę się, że dobrze się czujesz, ja już lecę paa!- Powiedziałem i byłem już za drzwiami. Już jutro odbędzie się nasza akcja.

///////////////////////

Hejka! Kolejny rozdział! Ten wyjątkowo mi się podoba, a wam?
Zbliża się już koniec..: )
Dziękuję za wszystkie komentarze!
Buziaki!<3
*1335* słów

Zagubieni // ThiamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz