5. Nie zostawię Cię

1.4K 75 25
                                    

Liam pov:
Rano zadzwoniłem do Masona i powiedziałem o łowcach, którzy zabili watahę.
-To grubo..A w ogóle wiesz co z Theo?- Spytał Mason. Posmutniałem, bo od Theo nie ma znaku życia od tygodnia, nie wiem co się z nim dzieje. Martwię się o tego debila, a ten mnie olewa.

Theo pov:
Wieczorem szedłem przez ciemną uliczkę i poczułem tojad. W mgnieniu oka moje ręce zostały zakłute w kajdany i na moją głowę został założony worek. Najgorsze było to, że w worku był mordownik. Straciłem przytomność. Obudziłem się przykuty do elektrycznej siatki.
To byli łowcy.

Po kilku obrażeniach, przyszedł chyba dowódca tej grupy. Zapytał mnie o betę Scotta McCalla. Nie wydałem Liama, nie mogłem. Dałem się torturować, by Li był bezpieczny.

Po tygodniu, tak mi się wydaje, tortur przyszedł dowódca i spytał o Liama Dunbar'a. Spiąłem się, ale moja maska obojętności nie została zdjęta. Odpowiedziałem zwykłe nie znam i dałem się torturować. Oby ktoś zauważył, że mnie nie ma.

Liam pov:
Nie mogłem dłużej tego znieść i poszedłem do kawalerki Theo.
Gdy już wszedłem do bloku z zamiarem pukania, usłyszałem szepty. Byli to łowcy. Mówili coś o przynęcie na Betę, i o jakiejś chimerze. Czyli go mają. Czułem jak złość we mnie wzrasta, miałem ochotę ich rozszarpać, ale się powstrzymałem. Żeby mieć wskazówki do tego gdzie jest Theo, musiałem ich podsłuchiwać. Usłyszałem tylko o jakiejś siatce elektrycznej i mordowniku. Możliwe, że jest w kanałach.

Zadzwoniłem do Mason'a i Corey'a, szukaliśmy go razem. Wyczułem Theo, ale jego zapach słabł. Jakby był tu ale jakiś tydzień temu.
-Liam, nigdzie go nie ma.- Podsumował Corey.
-Musi gdzieś być, na pewno mają go łowcy...- odpowiedziałem Corey'owi.
-Spokojnie damy radę- próbował mnie pocieszać Mason.
Szukaliśmy go wszędzie w kanałach,  przeszukaliśmy cały las. Theo nigdzie nie było. Już powoli się poddawałem. Nigdzie go nie czułem.
-Nie zostawię Cię, będę dalej szukał..- Powiedziałam do siebie, załamany.

Theo pov:
Dali mnie do jakiejś klatki, codziennie torturując nożami i bijąc. Po kilku dniach do klatki przyprowadzili jakąś dziewczynę. Chyba kojotołaka.
-Cześć, jestem Annie.- Przywitała się dziewczyna.
-Theo..- odpowiedziałem.
- Od ilu tu siedzisz?- zapytała Annie.
- Od jakiegoś tygodnia..- odpowiedziałem, na co dziewczyna się trochę wzdrygnęła.
Nagle usłyszałem kilka pocisków i jakiś krzyk.
-Liam! Liam tutaj!- krzyknąłem z myślą, że to on. Ale nagle z za krat wyłoniła się jakaś kobieta, łowczyni. Patrzyła na mnie z nienawiścią w oczach, po czym powiedziała:
-Czyli jednak znasz Liama? Ojoj...- Ale się wkopałem. Po wypowiedzianych słowach łowczyni z chytrym uśmieszkiem mnie zabrała, dźgając wpierw nożem.

Wypytywała mnie o Liama i Scotta. Nic jej nie powiedziałem. Tyle razy mnie dźgała i biła, że już przestałem się opierać. Ale nie dostała tego czego chciała. Nigdy nie wydam mu Li.

Ocknąłem się w klatce, obok mnie leżała ranna Annie. Poszła do mnie pytając czy wszystko dobrze, skinąłem jej głową i patrzyłem pusto w małe okienko, myśląc o tym niebieskookim dupku.
Oby Liam mnie znalazł.

Liam pov:
Podczas kolejnej próby szukania Chimery, wyczułem go, jego krew. Gdzieś daleko.
Zacząłem biec, w stronę źródła zapachu.
Dobiegłem do jakiejś dziury. Poczułem coraz bliżej zapach Theo. Musiała, to być kryjówka łowców.
Usłyszałem strzały i krzyk. Usłyszałem Theo. Wołał mnie, ale później to był jego krzyk i wyczułem ból. Nie mogłem sam go uratować, bo by mnie złapali. Zadzwoniłem do Mason'a i Corey'a. 10 minut i przy mnie byli.

Theo pov:
Usłyszałem tętno Liama. Przyszedł po mnie.
Nagle osłabłem i zsunąłem się po ścianie.
- Theo...co ci jest?- spytała mnie dziewczyna.
- Nic, nic to tylko osłabienie.- odpowiedziałem i próbowałem usłyszeć kogokolwiek. Nie był to Liam, tylko liderka łowców. Przyszła do klatki przesłuchać Annie. Wzdrygnąłem się na obroże, którą trzymała. Chciała jej przemiany.

Liam pov:
Gdy chciałem już wchodzić, łowcy zaczęli do mnie strzelać. Próbowali mnie złapać, ale się wyrwałem. Gdy widziałem w pobliżu Mason'a i Corey'a łowcy postrzelili mnie mordownikiem. Uciekłem im.

Mason z chimerą zawieźli mnie do kliniki i Deaton się mną zajął. Po kilku godzinach osłabienia się uzdrowiłem. Wiedziałem, gdzie trzymają Theo, więc muszę go tylko odbić.

Gdy się wykurowałem zadzwoniłem do Masona i Corey'a. Razem poszliśmy do kryjówki. Mieliśmy łatwy plan.
Corey jako niewidzialny wyłączy prąd, w zamieszaniu ja z Masonem wejdziemy do środka i zabierzemy Theo.

Nie wiedzieliśmy, że tyle rzeczy może pójść źle.

/////////////////////////

Hej! Kolejny rozdział już opublikowany, teraz czekać na część 2! Tak, będzie druga część.
Rozdział miał być później, ale już wszystko pod kontrolą. Druga część pojawi się jutro z rana! <3
Z góry dziękuję za wszystkie gwiazdki i komentarze!!!
*700 słów*

Zagubieni // ThiamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz