Liam pov:
Wczesnego ranka, wstałem obudzony przez budzik. Spojrzałem na telefon, miałem jeszcze trochę czasu przed szkołą. Od wyjazdu Scotta wszystkie sprawy Beacon Hills leżą na moich i Masona barkach. Od wydarzenia w szpitalu przyjaźnie się z Theo. Większość miasteczka patroluje z nim i jest teraz w naszej małej paczce. Mason czas spędza z Corey'em, a dla mnie już go zbytnio nie ma, ale go rozumiem i się nie narzucam. Ja i Theo się dogadujemy i przez to że jest chimerą łatwiej nam się patroluje. Ten brunet narobił mi tyle problemów w przeszłości a teraz tak normalnie z nim się dogaduje, dziwne prawda?• • •
Kiedy wyruszyłem do szkoły, spotkałem po drodze Masona z Corey'em, więc poszliśmy razem. W szkole mijaliśmy ludzi na korytarzu, niektórzy dalej na nas dziwnie patrzą, ale większość się przyzwyczaiła, że istoty nadprzyrodzone są w ich szkole. Wtedy Mason mnie zapytał :
- Liam, jak Ci poszedł wieczorny patrol z Theo?- powiedział.
- Było dobrze, nic takiego nie znaleźliśmy, a co?- odpowiedziałem, byłem ciekawy co ma na myśli.
- A nic, tak o pytam. Dużo czasu spędzacie razem- mówiąc to poruszył sugestywnie brwiami. Ja zażenowany zachowaniem przyjaciela prychnąłem i poszedłem do szafek.
Gdy byłem już przy mojej szafce poczułem krew, na początku myślałem, że ktoś się po prostu zaciął, ale gdy zapach się nasilił, stwierdziłem, że poszukam źródła. Znajdując się w szatni ujrzałem Theo z przestrzeloną nogą.
- Jezu Theo! Co ci się stało!?- krzyknąłem.
- Ślepy też jesteś czy tylko udajesz?- powiedział prawie jęcząc z bólu chłopak.
Ja tylko prychnąłem na jego odzywkę i zająłem się opatrywaniem rany. Po kilku minutach, gdy krew przestała lecieć Theo się odezwał:
- To łowcy.- rzekł z nutą zdenerwowania w głosie. Miałem minę jakby ktoś strzelił mi liścia, ale szybko się ogarnąłem i odpowiedziałem:
- Jak to możliwe? Znaczy wiem, że oni dalej istnieją, ale myślałem...
- To źle myślałeś.- powiedział sarkastycznie Raeken i próbował wstać, lecz syknął z bólu.
- Naprawdę zamierzasz iść z przestrzeloną nogą?- On się lekko uśmiechnął na te słowa, a ja się lekko zarumieniłem. Czekaj co? Zarumieniłem? Mój boże co się ze mną dzieje.
- Dobra, koniec tej nianki, jesteś już spóźniony na lekcje- Odrzekł brunet.
- Nie puszczę Cie samego, gdy gdzieś tutaj grasują łowcy.- Powiedziałem spokojnie, lecz było słychać trochę zdenerwowania.
- Ach, nie wiem czemu przyszedłem do ciebie, mogłem pójść od razu do Deatona.- odpowiedział.
- Ale przyszedłeś tutaj? Nie marudź tylko chodź ze mną.- powiedziałem, mając nadzieje że ulegnie, i tak się stało. Poszliśmy razem, jeśli można tak to nazwać, bo połowa ciała Theo była oparta o mnie. Byliśmy już u Deatona i mężczyzna od razu nas przyjął.
Siedziałem oparty o ścianę, gdy Deaton badał Theo. Oczywiście nie trwało to długo, ponieważ chłopak szybko się goi. Po zabiegu wyszliśmy z kliniki i Theo pierwszy zabrał głos:
- Po co zostawałeś? Przecież nie ma Cię na lekcjach.- Podsumował. Ja nagle poczułem wibrowanie w kieszeni, wziąłem do ręki rzecz i zobaczyłem mnóstwo nieodebranych połączeń od Masona i kilkadziesiąt wiadomości. Popatrzyłem na Theo, on tylko dał znak żebym leciał do szkoły. Nie miałem zamiaru go zostawiać, ale muszę być na lekcjach. Urwałem się z 3 lekcji, więc po drodze, myślałem jak to usprawiedliwić. Gdy już byłem pod szkołą, poczekałem na dzwonek i ruszyłem na korytarz. Znalazłem Masona z Corey'em i opowiedziałem im co się stało.
- Liam, nie sądzisz, że to dziwne gdy nagle pojawia się jakiś łowca i strzela do Theo z kuszy?- Odezwał się Mason.
- Prawda, muszę się tym zająć.- powiedziałem i nie czekając na odpowiedź, ruszyłem na trening lacrosse'a.
Po treningu musiałem się zająć łowcami, więc spotkałem się w klinice z Masonem, Corey'em i Theo (któremu kazałem odpoczywać, ale nie posłuchał).
Mason opowiedział nam o kolejnych atakach łowców i był też u szeryfa, który bada teraz tę sprawę z Parish'em.
- Po co angażowałeś policję?- skwitował Theo.
- Przecież w Policji jest Parish, na niego też mogą polować.- orpowiedzialem Chimerze.
Mason zgodził się ze mną i zaczęliśmy obmyślać plan, jak złapać jednego z nich.
- A może to znowu Nolan?- spytał Corey.
- Nie sądzę, że to on. Wtedy w szpitalu nam pomógł.- Powiedział Mason.
Ja przystanąłem na to co powiedział Mason i wtedy zacząłem swój monolog o planie.
- Aha, czyli myślisz, że oni dadzą się tak po prostu złapać?- powiedział Theo z rozbawieniem.
- A co masz jakiś inny pomysł pesymisto?- odpowiedziałem wkurzonym tonem.Theo pov:
Patrzyłem jak się wysila nad tym swoim planem, musiałem to jakoś skomentować.
- Aha, czyli myślisz, że oni dadzą się tak po prostu złapać?- chlapnąłem rozbawiony.
- A co masz jakiś inny pomysł pesymisto?- odpowiedział Li i od razu słyszałem, że jest wkurzony. Ale jest taki uroczy, gdy się wkurza.
Tak, od momentu kiedy mnie wskrzesił z pod ziemii coś czułem do tej małej bety, a później te uczucie się zwiększyło. Ale ja Theo Raeken zabójca własnej siostry, manipulant, mógłbym coś poczuć? Tak, też mi się to wydawało śmieszne.
- Halo? Co ty się tak zamyśliłeś?- machał ręką przed moją twarzą Liam. Ja wybudzony z myśli prychnąłem i wbiłem wzrok w okno.
- Dobra czyli co w końcu robimy z tymi łowcami?- zapytał Corey.
Wtedy Li powiedział wszystkim jak to będzie wyglądać. Jutro wszyscy mieliśmy się spotkać w lesie i rozpocząć akcję.//////////////////////////////////////////////
Hejka kochani! To moje pierwsze opowiadanie na wattpadzie, więc krytykę przyjmuje otwarcie. Mam nadzieję, że nie jest takie okropne, może zasłuży na gwiazdkę?
Z góry dziękuje :)
*870 słów*
CZYTASZ
Zagubieni // Thiam
FanfictionAkcja rozpoczyna się po wydarzeniach 6b. Do miasteczka Beacon Hills wracają łowcy, niektórzy muszą się zmierzyć z niebezpieczeństwem, inni z uczuciami. Dwie osoby, dwa serca, inne uczucia. Może je coś połączyć? ❤️ #1 -thiam 26/11/20r. ❤️ #3 -thiam 0...