Liam pov:
Po akcji z zatruwaniem istot nadprzyrodzonych, Scott stwierdził, że wcieli swój plan w życie.Szykowaliśmy się z Theo na akcję.
Przyjechał po mnie, razem pojedziemy.
- Musimy być dzisiaj ostrożni.- Powiedziałem.
- Wiem, poza tym nie dam Cie skrzywdzić.- Odpowiedział Theo, a ja się do niego przytuliłem. Ruszyliśmy do samochodu.
W czasie jazdy, Theo kilkakrotnie przyśpieszyło serce. Bał się.
Szczerze mówiąc ja też, ale wmawiałem sobie, że będzie dobrze.
Oby nic nikomu się nie stało...Oby Jemu nic się nie stało...
Z moich rozmyśleń wyrwało mnie zastopowanie samochodu. Byliśmy na miejscu. Zobaczyłem, że obok parkuje już Mason z Alec'iem w aucie.Mason rzucił nam szybkie cześć i ruszyliśmy w las. Szliśmy w ciszy, czasem Mason mnie zagadywał. Alec był spięty, a Theo zmartwiony. Wyczułem kilku łowców.
Są w lesie, czekają na nas. Rzuciłem sobie z Theo porozumiewające spojrzenie i byliśmy gotowi do ataku. Alec już wysunął pazury, a Mason trzymał zawzięcie kij od Stiles'a.
Nagle koło mojej głowy przeleciała strzała i wbiła się w drzewo. Theo warknął i zaczęła się walka. Łowców było dość sporo, ale dawaliśmy radę. Ja z Theo razem powaliliśmy kilku, walczyliśmy razem jakby jeden wiedział co zrobi drugi.
Mason kijem znokautował łowcę, a Alec pazurami rozszarpywał drugiego.
Powoli tracił kontrolę.
Usłyszałem pułapkę, chwilę później ujrzałem Theo ze strzałą w brzuchu i nogą w potrzasku. Ryknął głośno, po czym upadł na ziemię. Nie mogłem do niego podejść, za co kłóciłem się z samym sobą.
Mason do mnie krzyknął bym uważał, bo przez nieuwagę łowca we mnie celował.
Strzelił mi prosto w bark, rzuciłem się na niego. Walka trwała zacięcie.Alec tracił kontrolę, jego oczy cały czas świeciły na żółto, a wilcza postać, coraz bardziej się wyłaniała.
- Liam!- Krzyknął do mnie Mason i wskazał na Alec'a.
Podbiegłem do niego, nokautując w tym łowcę. Kazałem recytować mu trzy rzeczy których nie da się ukryć i sam zająłem się resztą napastników.
Mason zajmował się Theo, który już wyrwał nogę z pułapki i teraz leżał, próbując się regenerować. Fioletowy mordownik w strzale wbitej w jego brzuch mu tego nie ułatwiał.
Zauważyłem łowce skradającego się do Theo. Jak najszybciej wpadłem na niego i go powaliłem. Raeken w tym czasie wyjął z siebie strzałę, z czym syknął z bólu.
Podszedłem do niego i złapałem za rękę, by zabrać ból. Zobaczyłem zdziwioną minę Masona.
Później Theo ruszył do walki. Po kilku minutach, Raeken chyba zapomniał, że dalej ma dziurę w brzuchu, bo zemdlał.
Powaliliśmy wszystkich łowców, tak nam się bynajmniej wydawało. Alec pod wpływem adrenaliny, nie zauważył, że kilkakrotnie został postrzelony, leżał teraz oparty o drzewo i próbował się leczyć.
Mason nie został ranny, ale ma jakieś draśnięcia od kul. Chimera dalej leżał nieprzytomny. Ja miałem postrzelony bark, nogę i brzuch, ale się regenerowałem. Poczołgałem się do Theo i próbowałem go obudzić. Szturchnąłem go, zero reakcji. Złapałem za ramię, zabierając ból, ciche jęknięcie.
Otworzył lekko oczy i dotarło do niego co się dzieje, ponieważ się zerwał i prawie wstał na równe nogi. Uniemożliwiła mu to kostka, dalej lecząca się po pułapce. Spadł na ziemię i spojrzał na mnie.
- Li..- Powiedział do mnie i się uśmiechnął.Alec się wzdrygnął, chwile później łowca zakradał się do Masona i prawie go uderzył bronią, gdyby nie jakaś niewidzialna siła pchająca go na drzewo.
Corey.
- Serio myśleliście, że puściłbym go samego?- Powiedział Corey i przytulił się do Masona. Mason odwzajemnił uścisk i usiedli pod pieniem.
Theo zaczynał się uleczać, co wywołało na mojej twarzy lekki uśmiech. Nie uszło to spojrzeniu Masona.
Wydaje mi się, że on wie. Że się domyślił.W końcu, wszyscy byli już w miarę zregenerowani, więc obszukaliśmy dalszą
część lasu. Natknęliśmy się na kilku łowców, dwóch, czasami trzech.
I to tyle. Nie było nigdzie Monroe. Zadzwoniłem do Scotta, mówiąc mu że sprawdziliśmy las i jak wygląda sytuacja.
Kazał nam przyjechać do szkoły.Po dojechaniu do szkoły, spotkaliśmy tam prawie wszystkich, nie było tylko Malii. Najwidoczniej była jeszcze w szpitalu.
- Mamy Monroe. Nie udało nam się wejść do zbrojowni, byli tam łowcy, ukrywa się tam, choć zbrojownia miała być już zamknięta.- Powiedział alfa.
- Ja mam do niej klucz, chyba że się zabaradyykowała i zmieniła zamki.-
Domówił Chris. Czyli podobna sytuacja jak z przed roku. Oni będą w zbrojowni, a my będziemy odciągać uwagę posłanników Monroe. Super.
- No i..Liam. Kiedy spotkaliśmy się z łowcami, najwyraźniej byli to nowicjusze. Zaczęli wypytywać o moją betę, i że ich liderka chcę ją zabić. Monroe na ciebie poluje.....- Powiedział Alfa.
Zamarłem, wiedziałem, że na mnie polują, ale nie że chcą mnie zabić. Mason mnie pocieszającą złapał za ramię, a Theo smutnym wzrokiem patrzył w dal.
- Theo, Liam, Alec i Nolan. Wy pilnujecie łowców. Będziecie w tym pilnować z dworu zbrojownię. Liam, nie wychylaj się tylko.- Powiedział do nas Scott. Zszokowana mina Alec'a i Nolana była śmieszna. Przytaknęliśmy na jego słowa i zaczęliśmy omawiać między sobą plan czuwania.
- Theo! Wszystko dobrze!?- Nagle powiedział Scott do Theo, chyba zauważył co się stało z jego kostką.
- Tak, tak, wpadłem w pułapkę..- Odpowiedział trochę zawstydzony.
Alfa tylko przytaknął i nie zwracał już na niego uwagi. Zdenerwowałem się trochę na Scotta, bo tak jakby tylko prychnął na jego odpowiedź i zajął się czymś innym.
A podobno już wszyscy się do niego przekonali.
Byliśmy w jednej z klas, wokół jednej ławki byłem ja, Theo, Alec, Nolan, Mason i Corey.
Omawialiśmy nasze „czuwanie" nad zbrojownią.
Wyszło z tego tyle, że ja z Nolanem będziemy kryć się w aucie i obserwować łowców, a Theo i Alec wypchną ich ze zbrojowni i zamkną gdzieś.
Zrobimy tak, by pomieszczenie było puste.
Wtedy damy znak Scottowi, że zbrojownia pusta i oni zaatakują Monroe.
Powiedzieliśmy nasz plan Scottowi, on się ucieszył i kiwnął nam głową, że się zgadza. Nie rozumiem tylko dlaczego jak powiedziałem, że będę z Nolanem, na twarzy McCalla pojawiła się ulga.
Co, nie chciał, bym był z Theo?
Denerwuje mnie już to, chyba czas byśmy im powiedzieli.
Wziąłem Theo na bok klasy, by porozmawiać.Theo pov:
Liam chciał pogadać.
- T, wiem że mieliśmy się kryć,
ale nie widziałeś tej ulgi na twarzy Scotta, gdy powiedziałem, że będę tam z Nolanem a nie z tobą?!- Powiedział zdenerwowany beta. Szczerze, też to zauważyłem, ale narazie musimy dać spokój.
- Tak..widziałem, też mnie to trochę zdenerwowało, ale dajmy im czas.
Powiemy im jak znajdziemy Monroe.
Li...ja nie chcę Cię stracić..- Stwierdziłem. Widać było, że Li chciał mnie przytulić, ale że nie mogliśmy to mnie tylko złapał za rękę.
- A jak twoja noga? I brzuch?- Spytał zmartwionym tonem.
- Już dobrze z nogą, ale ten mordownik.. uh trochę wolniej się leczę.- Odpowiedziałem szczerze Liamowi.
Na jego twarz wstąpił smutek i zmartwienie. Ughh teraz to ja chce go przytulić. Kurcze, tylko złapałem go lekko za rękę i odeszliśmy do ławki.- A co z Masonem i Coreyem?- Spytał Alec.
- Scott ich nie wyczytał, ale weźmiemy ich do samochodu.- Odpowiedział Liam.
Wszyscy przytaknęli i pojechaliśmy.Liam pov:
Wszyscy pojechali w swoje strony.
Ja z Masonem, Nolanem i Corey'em, byliśmy w aucie Mason'a.
Czekaliśmy pod zbrojownią na znak Scotta by zaczynać. Nie wiedzieliśmy, że Monroe też miała plan.///////////////////////
Hejka! Kolejny rozdziaaał! W ogóle chyba czas by się przedstawić! Jestem Nela!
Trzyma w napięciu? Bo mnie tak! Haha
Dziękuję wszystkim za miłe komentarze i gwiazdki! Kocham was! Buziakiii! <3
*1170 słów*
CZYTASZ
Zagubieni // Thiam
FanfictionAkcja rozpoczyna się po wydarzeniach 6b. Do miasteczka Beacon Hills wracają łowcy, niektórzy muszą się zmierzyć z niebezpieczeństwem, inni z uczuciami. Dwie osoby, dwa serca, inne uczucia. Może je coś połączyć? ❤️ #1 -thiam 26/11/20r. ❤️ #3 -thiam 0...