6. Nie zostawię Cię cz.2

1.3K 74 11
                                    

Liam pov:
W nocy wyruszyliśmy do kryjówki.
Corey wszedł do środka, a my z Masonem czekaliśmy na jego znak. Po 10 minutach nic nie dostaliśmy, Mason zaczynał się martwić, gdy nagle zgasły wszędzie światła.
Był to znak.

Weszliśmy do środka i biegiem ruszyliśmy, szukać Theo. Wyczułem jego zapach, więc szedłem do jego źródła. Kilku łowców się napatoczyło, ale szybko ich pokonałem.
Zobaczyłem Theo w klatce z przy kłutą ręką do krat. Wszędzie na jego ciele były rany. Spojrzał na mnie. Na początku nie dowierzał, ale później się ogarnął. Wyciągnąłem jego rękę z kajdan. Theo coś do mnie powiedział i
ja go pocałowałem. Nasze wargi pasowały do siebie idealnie...
Ten piękny moment przerwało chrząknięcie Masona, że idzie na nas co raz więcej łowców. Zabrałem się do walki. Nigdzie w pobliżu nie było widać Corey'a, co było dziwne, bo nie widziałem go nawet w moich złotych oczach. Nagle zapaliły się światła, kiedy chciałem uciekać już z Theo, ktoś uderzył mnie w tył głowy. Straciłem przytomność.

Theo pov:
Mieliśmy uciekać, obejrzałem się i wtedy łowczyni uderzyła Liama w głowę. Upadł, a ja zacząłem walczyć ze strażnikami. Udrapałem łowczyni. Będzie mieć wredota pamiątkę. Skończyło się na tym, że zostałem wepchnięty do klatki obok.
Nie mogłem przy nim być, gdy się obudzi.
Mason znikł, oby się uratował, a ja z Liamem zostaliśmy w kryjówce.

Liam pov:
Obudziłem się, nie widziałem obok siebie Theo. Spojrzałem w bok i w drugiej klatce siedział skulony Raeken patrząc w moje oczy.
- Liam, obudziłeś się!- krzyknął w moją stronę chłopak.
- ym, tak. Ugh...plan nie wypalił.- Odpowiedziałem mu lekko załamany.
- Jak widać, teraz tylko czekać, aż Mason i Corey coś wymyślą.- Powiedział Theo ze sztucznym entuzjazmem i przysunął się do krat, by złapać mnie za rękę. Złapałem jego.
Do mojej klatki weszła kobieta. Warknąłem, ale nic sobie z tego nie zrobiła.
Zaczęła wypytywać o Scotta.

Jest bardzo źle. Teraz łowcy mają mnie. Jego betę.

Po kilku pytaniach wzięła mnie na tortury.
Theo krzyczał, żeby mnie zostawiła, ale nic z tego nie wyszło. Tylko kazała łowcom go skopać. Zacząłem się szarpać, za co dostałem prądem.

Byliśmy w jakimś pomieszczeniu, była tam siatka elektryczna.
Co Theo musiał przechodzić, by mnie chronić. Pomyślałem, i zwróciłem się do łowczyni:
- I tak nic ci nie powiem!- krzyknąłem do niej i wysunąłem pazury.
- Te paznokietki możesz schować, bo i tak mi nic nie zrobią.- powiedziała chytrze łowczyni i wcisnęła guzik. Przez moje ciało przeszedł prąd, krzyknąłem.
Usłyszałem szybkie bicie serca Theo, boi się o mnie. Nagle kobieta ochlapała mnie wodą.
- Gdzie jest Scott McCall!- krzyknęła w moją stronę. Ja jej tylko pokazałem kły.
- Dobrze, dobrze. Tak chcesz się bawić?- spytała i wyciągnęła kuszę. Wzdrygnąłem się i próbowałem wyrwać kajdany. Za co dostałem kolejną dawką prądu. Zobaczyłem, że wkłada do niej żółty mordownik. Skąd ona go w ogóle miała?
- Albo powiesz gdzie jest twój Alfa, albo dostaniesz tym mordownikiem!- wysyczała we mnie i uderzyła kuszą w policzek. Wyplułem krew i zacisnąłem zęby.

Theo pov:
Usłyszałem tortury Liama, zacząłem szarpać kraty i krzyczeć.
Obiecuję, że gdy stąd wyjdę rozszarpię jej gardło.
Ku mojemu zdziwieniu, kajdany się złamały i mogłem znokautować strażników.
Zbiłem łowców i zabrałem kluczyk, otworzyłem kraty i wyszedłem na korytarz, próbowałem się dostać do Liama.
Wtem usłyszałem jego wycie, łowczyni do niego strzeliła. Żółtym mordownikiem. Złość we mnie wzrosła i gdy chciałem do niego pobiec ktoś mnie złapał za szyje i uderzył mną o kraty. Ten łowca był silny. Za silny.
Nie dałbym się komuś rzucić o metal.
Moja twarz była cała w krwi. Zobaczyłem, że przynoszą Li, miał postrzeloną nogę, żółta substancja rozpowszechniała się po jego organizmie.

Liam pov:
Strzeliła do mnie. Czułem jak tracę siły. Wyplułem krew i warknąłem.
Przeniosła mnie do klatki, ostatkiem sił przeciągnąłem się do Theo. Widziałem jego przerażenie w oczach. Złapał mnie za rękę i zabrał ból. Zemdlałem.

Theo pov:
Liam był wycieńczony, a mordownik go zabijał. Jedynym wyjściem było wypalenie rany, ale skąd w kryjówce łowców znajdę palnik. Liam upadł, chyba stracił przytomność. Złapałem go za rękę i próbowałem obudzić. Zero reakcji.
Wyczuwałem jak jego tętno zwalniało.
Zacząłem panikować, więc go udrapałem do krwi. Obudził się i jego wilcza natura razem z nim. Warknął i spojrzał na mnie.
-Li, to ja, spokojnie..- Powiedziałem do bety.
Chłopak warknął drugi raz i jego oczy zmieniły kolor na jasno niebieski i był już normalny.
-W końcu ból robi z nas ludzi, nie?- zaśmiałem się, by choć trochę rozluźnić atmosferę. Była noc, Liam się położył, a ja nad nim czuwałem. Dziewczynę z mojej klatki po zabraniu, by zmieniła się w kojota już nigdy nie widziałem. Prawdopodobnie ta kobieta ją zabiła. Bałem się co będzie chciała zrobić Liamowi.

//////////////////////////

Cześć! Wyczekiwany moment Thiam się pojawił!! Sama się cieszę z tego powodu.
Okej, będzie 3 część, ale jeszcze nie wiem kiedy, dam znać w komentarzach!
Papa!<3

Zagubieni // ThiamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz