14. Złe wieści

831 53 17
                                    

Liam pov:
Następnego dnia, obudziłem się obok Theo, była 6:30. Spojrzałem na telefon, a tam widniała wiadomość od alfy.
- Łowcy nie odpuszczają, nie słuchają rozkazu Monroe i chcą zabić ciebie i całe stado. U mnie o 7 nad ranem.- Po przeczytaniu, zerwałem się z łóżka, próbując budzić chimerę. Mamy tylko pół godziny na przygotowanie.
- Theo wstawaj! Jest spotkanie stada!- Krzyknąłem w jego stronę. Ten po usłyszeniu słów, wstał na równe nogi i pobiegł wziąć prysznic. Ja myłem się wczoraj wieczorem, więc poszedłem zrobić szybkie śniadanie.
Po kilku minutach z góry zszedł Raeken i zjedliśmy razem śniadanie. Przytulił się do mnie, oddałem uścisk.
Po zjedzeniu tostów, ubraliśmy kurtki i pojechaliśmy do domu McCall.

Weszliśmy do środka. Całe stado było już w domu. Scott zaczął nam opowiadać co się stało.
-Łowcy otruli Chrisa i Petera. Teraz leżą w szpitalu. Oddział patroluje moja mama i inni dobrzy lekarze, którym możemy ufać.- Powiedział.
- Oni nie polują teraz tylko na Liama. Oni teraz polują by zabić wszystkich ze stada.- Dokończył alfa. Załamałem się. Dlaczego oni aż tak nas nienawidzą?
Malia się wzdrygnęła na część o Peterze, po akcji z łowcami, bardziej się zżyli.
- To co robimy?- Spytała Lydia.
- Walczymy.- Odpowiedział alfa.
- Da się ich jakoś przekonać do pokoju?- Spytałem.
- Nie sądzę. Monroe dalej siedzi u Dereka, a nawet bez ich lidera i tak polują na nas. Żadnych rozkazów. Teraz mają wolną rękę. Będą zabijać wszystkie istoty nadprzyrodzone, zaczynając od nas.- Odpowiedział Scott. Przestraszyłem się.
Nagle usłyszeliśmy przeładowywanie broni.
Są tu.
Pociski ruszyły w naszą stronę.
Wszyscy upadli na ziemię, by ochronić się i innych przed pociskami. Theo próbował przykryć mnie swoim ciałem, ale nie wyszło. Poczułem krew. Swoją krew. Postrzelili mnie, dwa razy w brzuch. Jedna kula w nodze.
Nikt inny nie był ranny oprócz mnie i Scotta. Zajebiście, strzelali do nas, nie do całej watahy. Poczułem jak słabnę.
Dopiero zauważyli, że mnie też postrzelili.
Theo trzymał mnie drżącymi rękoma.
Czułem, że zaraz się rozpłacze. Ścisnąłem jego rękę, on zabrał mi ból.
Później widziałem już tylko ciemność.

Theo pov:
Siedziałem przy Liamie, po strzelaninie, zabraliśmy ich do szpitala. Teraz Li leżał nieprzytomny, a koło niego Scott. Scott dostał w ramię i klatkę piersiową, blisko serca, ale był przytomny. Nie rozumiem, dlaczego Liam wtedy zemdlał. Może nie miał już siły utrzymać tego bólu? Nie wiem, to jest okropne.
Zabije tych łowców. Jeśli dowiem się kto to zrobił, zabiję.
Mellisa przyszła do sali.
- Theo...mam złe wieści.
Liam dostał kulą z tojadem. Trucizna rozprzestrzenia się po jego organizmie. Próbujemy z Deatonem
go wyleczyć. Tracimy powoli nadzieję..- Powiedziała. Poczułem jak nogi mi się uginają. On...on umiera? Nie, nie to chyba jest jakiś chory sen. On nie może. Nie teraz.
- A-Ale nie można wyciągnąć tej kuli? Nie ma żadnego sposobu?- Spytałem, drżącym głosem.
- Kula jest zbyt blisko wątroby, więc gdy ją wyjmiemy, może stracić wątrobę i zatruć tym resztę narządów.- Odpowiedziała.
Nie mogę w to uwierzyć. Nic nie odpowiedziałem. Scott jeszcze prosił jego mamę, by coś zrobiła, by dała mu szansę.
Łzy leciały mi po policzkach. Miałem gdzieś, że wszyscy patrzą. Wow Theo Raeken ukazuje jakieś emocję. Chłopak w którym jestem zakochany odkąd uratował mnie z piekła, z którym przeszedłem wiele trudnych chwil, umiera. Więc mogę pokazywać w tej sytuacji emocję.
Wyszedłem z sali. Mason jeszcze coś do mnie krzyknął, też płakał. Wszędzie czułem jego zapach. W moim samochodzie, na sobie. Nawet w szpitalu nie czułem nikogo innego.
Łzy ciurkiem spływały po mojej twarzy, wszyscy na mnie patrzyli. W końcu wyszedłem z tego miejsca. Wsiadłem do samochodu.

/////////////////////

Hej kochani! Taki smutny rozdział.
Przepraszam jeśli was zawiodłam, ale taka od początku była fabuła : (
Smutno mi teraz, ale to jeszcze nie koniec!
Także, dziękuje wam bardzo za wszystkie gwiazdki i komentarze! Jak się czujecie?
Buziaki, Nela! <3
*595 słów*

Zagubieni // ThiamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz