7. Nie zostawię Cię cz.3

1.3K 65 91
                                    

Theo pov:
Obudziły mnie promienie słońca przedzierające się przez kraty. Spojrzałem obok i leżał tam mój ukochany. Wyglądał marnie, umierał. Serce przyśpieszyło mi na samą myśl o tym i próbowałem go obudzić.
Po kilkunastu minutach, Liam się obudził i zdezorientowany spytał co się stało, powiedziałem mu, że nadal jesteśmy w kryjówce łowców. Syknął z bólu, zauważyłem że jego noga zaczyna obumierać.

W nocy urwałem kawałek swojej koszulki i ścisnąłem nogę Bety.
Dzięki temu trucizna spowalniała swój przebieg. Dla nogi to nie było dobre, ale chociaż spowolniło to zatruwanie organizmu.

Liam zaczął tracić powoli przytomność, już trzeci raz
- Li, hej shh nie zasypiaj..- powiedziałem spokojnie, choć teraz moja wewnętrzna żądza mordu na łowczyni, która to jemu zrobiła, chcę wyjść na zewnątrz.
- ja..już..niee mogę..boli.-Odpowiedział wilkołak i zamknął oczy. Zabrałem mu ból.
- Liam, nie ! Nie zasypiaj!- krzyknąłem.

Nagle usłyszałem krzyki, strzały i warknięcie.
Ktoś po nas przyszedł, albo już mam zwidy. Klatka Liama się otworzyła i wszedł do niej Scott z Malią, Lydią i Stiles'em.
Zobaczyli że zabieram Li ból, śmieszne było zdziwienie na ich twarzach. Zignorowałem to i puściłem jego ręke, by mogli go zabrać. Otworzyli moją klatkę i odrazu pobiegłem do Li.
Wyszliśmy z kryjówki i ruszyliśmy do kliniki. Beta nie był w dobrym stanie.

W klinice zajął się nim Deaton.
Wypalił ranę i próbował odciągać truciznę z organizmu. Wszyscy z nim byli.
W końcu Scott spytał się mnie jak to się stało, że wylądowaliśmy razem torturowani przez łowców.
Opowiedziałem im całą historię. Ominąłem niektóre fragmenty. Po kilku godzinach Liam się obudził.

- Theo..?- Liam wychrypiał.
Poszedłem do niego i ukucnąłem obok.
- Jestem, jestem- Powiedziałem spokojnie.
- Scott,Lydia? Co wy tu robicie?- spytał innych, a ja patrzyłem jak w jego oczach widnieje radość.
- Przyjechaliśmy, by was uratować.- Powiedział Scott do Liama.
- ffajnie..- powiedział Beta, lekko się uśmiechając.
W zamieszaniu złapałem Li za rękę.
Wszyscy już stali nad nim i go pocieszali, czułem się wtedy trochę niewidzialny. Malia mnie popchnęła i puściłem rękę Li. Chyba jako jedyna mnie nie lubiła ze stada.
Chłopak odrazu się podniósł do pozycji siedzącej, by mnie wypatrywać, ale syknął z bólu. Ja się uśmiechnąłem do niego, by wiedział że jestem. Po dwudziestu minutach, zostawili Liama samego. Podeszłem do niego i zamknąłem drzwi.
- Li, jak się czujesz?- zapytałem.
- Już lepiej, wiesz co..-zaczął, ale mu przerwałem pocałunkiem.
- Zawsze kiedy chcę powiedzieć coś ważnego to mnie całujesz.- zaśmiał się wilkołak.
- Tak więc.., Theo też Cię kocham.-Powiedział, a ja w duchu szalałem ze szczęścia.
Wreszcie mogę być z osobą którą kocham.
- Ja ciebie też Liam.- powiedziałem to i złożyłem na jego ustach krótki pocałunek.
- Wilczku, zostaniemy parą?- spytałem trochę zawstydzony, ale czemu nie spróbować.
- Oczywiście, chimero.- Ostatnie słowo powiedział sarkastycznie, ale słodko.

Wszyscy weszli, a ja się odsunąłem, Liam się na to zaśmiał i zaczął rozmawiać z innymi.

Liam pov:
W końcu to się stało. Jestem z Theo.
Cieszę się, nie muszę już kryć się przed samym sobą, że kocham tego głupka.
Jak wszyscy weszli, Mason rzucił mi dziwne spojrzenie, sugerujące: „Wiem, co przed chwilą robiliście". Zaśmiałem się i wróciłem do rozmowy z innymi. Lydia coś tam powiedziała, że słodko z Theo wyglądamy, lekko się zarumieniłem, ale został mój kamienny wyraz twarzy.
Narazie kryjemy się ze związkiem, a później się zobaczy.

Po dwóch dniach wyszedłem z kliniki i poszedłem z Theo do mojego domu.
Rodzice wyjechali, więc jestem sam.
Położyliśmy się wtuleni w siebie na kanapie i tak leżeliśmy. Nigdy nie pomyślałbym, że tak potrzebowałem ciepła tej osoby.
Mojej kotwicy. Mojego przyjaciela.
Mojego chłopaka.

Gdy się wykurowałem, musiałem wrócić do szkoły. Zawsze przed szkołą Theo się ze mną żegnał i chciał mnie odwozić, ale mówiłem mu że byłoby to zbyt podejrzane.
Szczerze mnie także wkurza już te ukrywanie, ale co poradzić.

Czasami prawie się ujawnialiśmy. Na przykład ostatnio, Scott przyszedł do mnie bez zapowiedzi, a miałem na sobie wtedy koszulkę Theo. Wiadome było, że wyczuje jego zapach w moim domu, ale zawsze mówiłem, że po prostu często wpada. Na szczęście nie zauważył, tego że mam jego bluzkę.
Kończą mi się już wymówki.
Albo jak mam wytłumaczyć malinki na mojej szyi. Że są one z treningu lacrosse'a?

Scott i cała wataha została w Beacon Hills, mamy co tydzień zebrania. Theo też przychodzi, choć nie jest w stadzie. Scott uważa, że wtedy u łowców uratował mi życie, więc będzie przychodził. Narazie nic nie ustaliliśmy o tożsamości kobiety z kryjówki. Wiemy tylko, że szukała Alfy- Scotta McCall'a.

////////////////////////

Hejka! Na wstępie wszystkiego najlepszego z okazji mikołajek!!
Kolejny rozdział. Mam nadzieję, że wszyscy czekali na ten moment w Thiamie! Są razem!
Ja szczerze sama się cieszę z tego powodu :D
Z góry dziękuję za gwiazdki i komentarze!
Buziaki!<3
*700 słów*

Zagubieni // ThiamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz