✴Gdy zostaniesz ranna na wyprawie✴

1.8K 49 26
                                    

Pssttt...Zerknij na Media ( ˘ ³˘)♥︎
Ten rozdział ma wyjść dramatycznie...
___________________________________________

▪Eren Jeager-Podczas tej ekspedycji, w której udział brał tylko wasz oddział, specjalny, jak i oddział Hange, waszym celem było złapanie tytana do eksperymentów.
-Kapitanie! Ośmiometrowiec po lewej!-Usłyszałaś głos Armina, jadącego obok ciebie, na pięknej Gniadej klaczy.
-Idealny..-Burknął niezadowolony, z samego faktu że musiał tu teraz być.-Eren wystrzel flare!
Nie minęło 5 sekund, a na niebie dało się dostrzec, ciemny, czerwony, dym.
Przyśpieszyliśmy konie, a ty tylko rozglądałaś się nerwowo.
-(T.I)! Uważaj!-Usłyszałaś, stłumiony krzyk Jeager'a, a po chwili wylądowałaś na twardej i mokrej od porannej rosy, ziemi. Poczułaś jak twoje okaleczone ciało odrywa się od płaszczyzny, podnoszone przez większą istotę, a w oddali słychać było krzyki i huk.
Tytan złapał cię w taki sposób, że uniemożliwił ci swobodne poruszanie.
Nie miałaś szans na wydostanie się bez czyjejś pomocy. Gdy już myślałaś że zginiesz, uścisk nagle się rozluźnił, a ty opadłaś na ziemie, lądując pod niedużym drzewem.
-Jeager! Zajmij się (T.N), my spróbujemy go złapać.-Usłyszałaś chłodny ton głosu Ackermana, a po sekundzie znalazł się obok ciebie twój wybawca.
-(T.I)! Co cię boli?! Możesz wstać?!-Mówi łamiącym się głosem. Wydawałoby się że jest bardziej przejęty twoim stanem, niż ty sama. Powolnym ruchem wstałaś z brudnej trawy i otrzepałaś spodnie, podpierając się przy tym o drzewo.
-Spokojnie Eren...Nic mi nie jest.-Pokazałaś mu kilka siniaków na plecach i otarcie na ramieniu, a przynajmniej wyglądało to jak otarcie.
-(T.I) przecież to może być złamane!! Możesz mieć wstrząśnienie mózgu!-Krzyczał spanikowany, co zwróciło uwagę reszty zwiadowców.
-Wariat.-Szepnęłaś mu do ucha i kuśtykając, udałaś się do wozu dla rannych, aby opatrzyć ranę. Chłopak cały czas podążał za tobą, aż nie dotarłaś do medyków, dopiero wtedy został zawołany przez Kapitana Levi'a, który i tak był już zirytowany i wściekły przez jego zniknięcie.

▪Levi Ackerman-Po dość długich namowach udało cię się przekonać Levi'a, że nic ci nie będzie, obiecałaś mu, że wrócisz cała. Jechałaś w jego oddziale, po prawo od Szatyna, mimo waszego położenia, było dość spokojnie, zbyt spokojnie.
-Kapitanie, 2 Dwunasto metrowce.-Krzyknął jeden z mężczyzn jadących za tobą, ty odwróciłaś się w strone hałasu i Spostrzedłaś dwie, ogromnę i paskudne bestie.
-Walczyć! Są zbyt blisko, teraz już ich nie wyminiemy.-Powiedział Brunet, przez ułamek sekundy spojrzał w twoją stronę, wzrokiem mówiącym "Uważaj na siebie".
Uśmiechnęłaś się w duchu i rozdzieliłaś się od Reszty oddziału, aby spokojnie zabić potwory.
Ku twojemu ździwieniu było ich więcej niż dwa, było ich aż sześć. Nadciągały z prawie każdej strony, nie było mowy o ucieczce, a mimo to nikt inny tędy nie przejeżdżał, nie miał ci jak pomóc.
Używając resztek gazu, zabiłaś trzech z nich, lecz przy zabijaniu czwartego, skończył ci się gaz i gdyby nie fakt że byłaś jedynie kilka metrów nad ziemią, mogłabyś od razu zginąć. Przez upadek, niefortunnie kawałek ostrza wbił się w twój brzuch, powodując wielki ból i mocne krwawienie, chociaż pod wpływem adrenaliny nie było tego, aż tak bardzo czuć. Próbowałaś wstać na równe nogi, lecz rana uniemożliwiała ci normalne poruszanie się.
Opadłaś na ziemie i obserwowałaś mglistym wzrokiem teren, czując że Stawałaś się coraz słabsza, a twoje dłonie były całe we krwi wroga, jak i twojej własnej.
-(T.I)?Gdzie jesteś! (T.N)!-Krzyczał ktoś za tobą, rozpoznałaś ten głos, nie był zimny ani irytujący, tylko zmartwiony.
-Levi? To...-Nie dokończyłaś zdania bo mężczyzna znajdował się już przy tobie.
-(T-T.I)?-Pierwszy raz w życiu, słyszałaś jak głos mu się załamał, był przerażony twoim stanem.-C-co tutaj się... Boże (T.I), ty..-Mówił jak w amoku, próbując opatrzyć ranę, która nie była jakaś wyraźnie duża, lecz patrząc na ilość krwi, na pewno głęboka.
-Levi..Gdzie reszta?-Zapytałaś jak gdyby nigdy nic, a on spojrzał na ciebie zabójczo.
-Th..Wszyscy są cali, wróciłem po ciebie.-Powiedział poważnie, nie spuszczając wzroku z twojej klatki piersiowej, cały czas sprawdzał czy oddychasz.-Obiecałaś że nie zginiesz. Prawda? OBIECAŁAŚ MI TO!-Krzyczał, gdy zobaczył jak powoli zamykasz oczy, nie zważając na panującą wokół wojnę z tytanami, wsiadł wraz z tobą na konia i udał się do Wozu dla rannych, gdzie czekała już reszta żołnierzy, jak i Generał Smith i Hange, którzy wydawali się bardzo przejęci twoim stanem. Cały czas powtarzał ci abyś go nie zostawiała, że jesteś dla niego ważna.

꧁𝐏𝐫𝐞𝐟𝐞𝐫𝐞𝐧𝐜𝐣𝐞 - 𝐒𝐡𝐢𝐧𝐠𝐞𝐤𝐢 𝐧𝐨 𝐊𝐲𝐨𝐣𝐢𝐧꧂Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz