✴Specjal-Levi Ackerman✴

1K 75 15
                                    

-Levi!! Farlan! Pomocy!-Około piętnastoletnia, drobnej budowy dziewczyna, biegła przez ulice podziemnego miasta. Pod płaszczem, szczelnie trzymała niewielkie opakowania z żywnością, a ścigana była chyba przez połowę pracowników targu.
Biegła ze swoim nowo znalezionym skarbem, już przez długie minuty, jednak pech chciał że uraz kolana z dzieciństwa dawał o sobie znać.
-Ała...! Cholera, dogonią mnie.-Warknęła zła na siebie, że ruszyła do akcji bez wsparcia swoich towarzyszy niedoli.
Jednak mimo problemów z poruszaniem się, zdolna nastolatka i tak była szybsza i zwinniejsza niż dorośli mężczyźni, co dawało jej ogromną przewagę, poruszając się między krętymi uliczkami.
Wpadła jak burza, w jedną z otwartych bram kamienicy, wywracając się o czyjąś nogę.
-(T.I.)?! Gdzieś ty była?! Wiesz jaki Levi jest wściekły!-Noga o którą dziewczyna się potknęła, należała do niejakiego Farlana Church'a, kilka lat starszego od niej blondyna. Chłopak złapał ją za kołnierz spoconej koszuli, która dziwnym trafem, ubrudzona była krwią.
-Huh? Coś ty sobie znowu zrobiła?-Farlan pomógł jej wstać na równe nogi, a kiedy dziewczyna otrzepywała spodnie z kurzu, ten przyglądał jej się uważnie, z troską.
-Ja? Przyniosłam coś dla Levi'a, ma dzisiaj urodziny!-Mimo bólu nogi, (K.T.W.) uśmiechała się promiennie, w stronę blondyna, który jedynie przewrócił oczami, na widok domniemanego "prezentu".

___________________________________________

-Farlan! Wiem gdzie może być (T.I.), zabieraj ze-....-Gdy drzwi do budynku się otworzyły, słyszeć można było roztrzęsiony, męski głos, który chaotycznie stukał butami o parkiet.
-Nie musimy nikogo szukać, zguba sama się znalazła.-Dumny z siebie Farlan, przepuścił (T.I.) w drzwiach, która weszła do pomieszczenia, z wyraźnym zmieszaniem na twarzy.
Twarz bruneta, który pojawił się nagle w pokoju, wyrażała więcej emocji niż kiedykolwiek wcześniej. Strach, Szczęście, Wściekłość, Rozpacz?
-Ty...-Miał zamiar zwyzywać dziewczynę od gówniarzy bez rozumu, ale się powstrzymał. Zależało mu na niej, bardziej niż na kimkolwiek innym.-Mam nadzieję, że miałaś chociaż słuszny powód, dla którego uciekłaś.-Podszedł bliżej (T.K.O.), dostrzegając tą samą czerwoną barwę, co Farlan.
-Jesteś ranna?! Kto ci to zrobił?-Wysyczał przez zaciśnięte zęby, patrząc przed siebie z żądzą mordu.
-Miałam słuszny powód, oraz nie, nie jestem ranna, tylko lekko się poturbowałam, ale i tak było warto!!-Wiecznie uśmiechnięta (T.N.) wskazała palcem na opakowanie w torbie, zawieszone na klamce wejściowej.
-Coś ty znowu wymyśliła?-Levi podszedł do drzwi wejściowych, biorąc paczkę do ręki.
Usiadł do stołu, powoli i ostrożnie otwierając opakowanie, w którego wnętrzu znalazł trzy, metalowe, pierścienie.
-Wszystkiego Najlepszego! Fajne? Dla całej naszej trójki! Zawsze będziemy razem!-Podekscytowana (T.I) podbiegła do chłopaka, aby przytulić się do niego, jednak ten w ostatniej chwili odepchnął dziewczynę od siebie.
-Ejj.. Levi..! Chociaż raz dałbyś się przytulić!-Dziewczyna spojrzała na swojego przyjaciela maślanymi oczami, lekko szturchając go w bark.
-Narażasz swoje życie, aby dać mi prezent z okazji urodzin?-Zapytał zdziwiony, patrząc na nią zabójczym wzrokiem.
-Myślałam, że będziesz ze mnie dumny, sama poradziłam sobie z grupą oblechów!-Zrobiło jej się przykro, że jej przyjaciel jakby się wydawało nie docenił jej starań.
-Jesteś niemożliwa (T.I.), dziękuje.-Położył dłoń ja jej ramieniu, a ta z zaskoczenia skoczyła na niego oplatając ręce wokół szyi.

___________________________________________

~4 miesiące później~

-Zostawcie ją! Ona nic nie zrobiła, to nasza wina!!-Poturbowany Levi, wybiegł przed kamienice, w której budynku, znajdowało się mieszkanie młodzieży.
Dwóch wysokich żandarmów, ciągnęło ledwo przytomną (T.I.) za ręce, w stronę wozu, który miał zabrać dziewczynę na powierzchnie w celu egzekucji.
-Mówiłem Panu, Panie Ackerman, miał pan miesiąc na spłatę długu, dzisiaj ten czas się skończył.-Jeden z mężczyzn zwrócił się do bruneta. Widząc że ten, idzie w ich stronę, przyłożył nóż go szyi (T.K.W.) co momentalnie zatrzymało poczynania jej przyjaciela.
-L-levi? To nie twoja wina..-Wcześniej pobita przez żandarmów dziewczyna, ostatkiem sił próbowała wyrwać się swoim oprawcą, jednak wiedziała że to na nic.
-Ja.. (T.I.)! Puśćcie ją, weźcie mnie!! Błagam!-Spanikowany chłopak upadł z litości na kolana, jednak żaden z mężczyzn nie miał zamiaru słuchać jego błagań. Włożyli dziewczynę do powozu, patrząc jak dwójka jej przyjaciół bezczynnie czeka na jej nieuniknioną śmierć.
-(T.I.) K-kocham cię! Proszę nie zostawiaj mnie.-Wpadł w rozpacz, starając się uspokoić obecnością drugiego ze swoich przyjaciół, Farlana, jednak widział że nikt nie zastąpi mu (T.I.)
-Jeszcze kiedyś się spotkamy, Ackerman.-Wymamrotała dziewczyna, patrząc mglistym wzrokiem przez okno.
Powóz ruszył w stronę schodów, które dawały możliwość wydostania się z tej szarej codzienności, jednak dla dziewczyny, było to przejście z jednego piekła, do drugiego.

꧁𝐏𝐫𝐞𝐟𝐞𝐫𝐞𝐧𝐜𝐣𝐞 - 𝐒𝐡𝐢𝐧𝐠𝐞𝐤𝐢 𝐧𝐨 𝐊𝐲𝐨𝐣𝐢𝐧꧂Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz