✴Kiedy sie zawstydzi✴

1.6K 51 12
                                    

Eren Jeager-Wraz z twoimi przyjaciółmi, z korpusu zwiadowczego, zorganizowaliście małą imprezę z okazji urodzin Sashy. Zaprosiliście niewielką grupę osób, gdyż przyjęcie odbywało sie tuż po wyprawię i nie chcieliście robić jeszcze większego zamieszania. Około godziny drugiej w nocy, gdy niektórzy byli już odurzeni napojami wysoko procentowymi, postanowiliście umilić sobie czas, grając w przysłowiową butelkę.
-Moja kolej!!-Wykrzyczał Jean, siedzący na piętrowym łóżku, tuż za wami.
Szklana butelka, po napoju alkoholowym wziętym przez Sashe z kuchnii, zakręciła się w niefortunny sposób, przez co jej koniec wypadł wprost na ciebie.
-(T.I)! Pytanie czy Wyzwanie?-Spytała uradowana Historia, gdyż od początku gry, ani razu nie wskazano na ciebie.
-Hmm...Niech będzie Wyzwanie.-Odparłaś niezbyt przekonana swojej decyzji, a po pokoju rozniosły się szepty.
-W takim razie (T.I), twoim wyzwaniem jest pocałować Erena w usta!!-Powiedział Jean patrząc morderczo na Erena.
-Serio? Dziecinada.-Wycedziłaś przez zęby i wstałaś z wygodnego krzesła, udając się w stronę Swojej sympatii.
Kucnęłaś przy opierającym się o ściane chłopaku i złączyłaś wasze usta w krótki, ale uczuciowy pocałunek, a w pomieszczeniu dało się słyszeć piski wszystkich dziewczyn, prócz zazdrosnej Mikasy. Gdy oderwałaś się od Chłopaka, zauważyłaś że jego policzki przybrały czerwony kolor, a on patrzył się na resztę dziewczyn w pomieszczeniu jak na debili.
-Jeager się rumieni!-Parsknął śmiechem Connie, podając mi butelkę z ziemi.

▪Levi Ackerman-Przez ostatni tydzień, od powrotu z wyprawy, siedziałaś w skrzydle szpitalnym. Pielęgniarki określały twój stan jako, "Dobry, lecz niestabilny", mówiły że w każdym momencie rana na brzuchu, może się otworzyć i możesz zrobić sobie krzywdę.
Przez ten cały czas, kiedy odpoczywałaś, a raczej odchodziłaś od zmysłów, gdyż bezczynne leżenie w łóżku lub czytanie trzeci raz tej samej książki, było tragedią.
Codziennie, rano i wieczorem, w odwiedziny przychodził do ciebie Levi, którego zdążyły poznać już chyba wszystkie pielęgniarki. Wraz Levi'em przychodziła do ciebie Hange, Sasha, Mikasa, a dwa razy nawet Generał Smith zaszczycił cie swoją wizytą. Levi, mimo iż tego nie pokazywał, był bardzo przejęty twoim stanem i opiekował się tobą na każdym kroku
-Psst..-Leżałaś na twardym, szpitalnym łóżku wpatrując się przymrużonymi oczami w Bruneta siedzącego obok ciebie, na metalowym stołku.
-Huh? Wiesz o tym że jest 5 rano, a ty miałaś odpoczywać?-Zapytał obużony, odkładając czytaną przez niego książkę.
-Oi Levi, skoro jeszcze żyje, to muszę się na ciebie napatrzeć-Zaśmiałaś się kłopotliwie, a chłopak tylko parsknął i nachylił się nad tobą, miał zamiar złożyć pocałunek na twoich ustach.
-Levi!! Mam dla ciebie nowe doku-Oii to ja m-może.-Do pokoju wleciała jak błyskawica, Hange, z kilkoma kartkami. Speszona odwróciła się w tą stronę, z której przyszła i na pożegnanie pomachała ręką zza rogu drzwi.
-Tylko zaproście mnie na ślub skarby!!-Wykrzyczała, gdy już zniknęła z pola widoku. Przekierowałaś wzrok z powrotem na Bruneta, i zauważyłaś coś niesamowitego.
-Le-levi?-Powiedziałaś półprzytomnie, co przykuło jego uwage, gdyż chyba myślał że rana na brzuchu daje o sobie znać.-Ty się rumienisz?
Chłopak automatycznie odwrócił się na pięcie, spojrzywszy na lustro, zawieszone na ścianie, zakrył twarz dłońmi. Wywołało to gwałtowny śmiech z twojej strony, czego od razu pożałowałaś, przez ból brzucha.

▪Erwin Smith-Wieczorem, na waszym wspólnym treningu walki wręcz, atmosfera pomiędzy wami była niesamowicie Wesoła i Zabawna.
Odkąd wróciłaś ranna z wyprawy, blondyn nie odstępuje cię na krok, chodzi z tobą na stołówke, pilnuje podczas treningów, a nawet śpicie razem w jego pokoju. Postanowiłaś poprawić twoje umiejętności walki, chociaż i tak na te chwilę, byłaś w stanie pokonać większość ludzi z Oddziału Zwiadowczego, nawet samego Miche.
-Dwa punkty dla mnie!-Powiedział Erwin, powalając cię na ziemie.-(T.I), zamyśliłaś sie?-Zapytał zmartwiony twoją przegraną.
-Nie, znaczy.. Tak, myśle nad nami.-Odparłaś przekonywująco, a wystraszony Blondyn od razu do ciebie podszedł.
-Hmm? Coś się stało? Coś źle zrobiłem?!-Dopytywał spanikowany, a ty tylko się zaśmiałaś.
-Jasne że nie, myśle o przyszłości, co będzie za miesiąc, kilka miesięcy lub za rok, czy dożyjemy następnej zimy.-Mówiłaś wpatrując się w niego, a przestraszony Niebieskooki objął cię ramieniem.
-Nawet tak nie mów! Oczywiście że dożyjemy. Weźmiemy ślub, będziemy razem walczyć i wygramy!-Jego mowy motywacyjne, wydawały się wtedy zabawne, jednak miałaś nadzieję że jest w nich trochę racji.
-Weźmiemy ślub?-Spytałaś z niedowierzaniem i blaskiem w oku.
-Um... Jasne!-Mężczyzna lekko sie sperzył i zawstydzony spojrzał na ciebie od góry.
-Czyżby Generał Smith się zawstydził?-Zapytałaś, śmiejac się, opierając o pobliskie drzewo.

▪Armin Arlelt-Wspólne czytanie książek wraz z Arminem, to najlepsza rzecz na świecie. Wymieniacie się zdaniami na temat książek, Rozmawiacie o fabule i głównych bohaterach, a najlepsze jest wymyślanie własnych historii.
-Armin! Widziałeś już te książkę?-Podałaś mu niewielką, zieloną książke, z działu romansów.
-Tak, jakieś 2 miesiące temu przeczytałem jej trzy części, teraz czekać na czwartą.-Odpowiedział mi, dokładnie przyglądając się okładce książki.
-Gdybym była w tej książce, chciałabym być Marią! Tyle niesamowitych przygód.-Fantazjowałaś o życiu głównej bohaterki w książce, która przykuła twoją uwagę już dawno temu.
-Ja mógłbym być, jak Thomas, lub Asheer!-Odpowiedział pocieszenie chłopak, co bardzo cię zaciekawiło.
-Kretynie, Thomas zginął w połowie pierwszej części, a Asheer wziął ślub z Marią na końcu drugiej części!!-Wykrzyczałaś i udawałaś obrażoną. Jednak gdy zauważyłaś zaczerwienioną twarz chłopaka, natychmiast się roześmiałaś i objełaś go ramieniem.
-Oii, przecież żartuje!-Powiedziałaś spokojnie, co sprawiło że chłopak również się zaśmiał.

▪Jean Krischtien-Dzisiaj, z okazji zakończenia wakacji, odbyło się przyjęcie i każdy z Korpusu miał dzisiaj wolne. Tyczyło się to również ciebie, jak i  Jean'a, razem balujących w najlepsze na parkiecie. Nie wracaliście uwagi na pijanego Erena tańczącego z Sashą, tuż przy was (Sosageyo_pl coś dla ciebie).
Gdy wokół was rozbrzmiał dźwięk waszej ulubionej, wspólnej piosenki, bez namysłu zaczeliście tańczyć w jej rytm.
-Tak wyobrażam sobie ślub Sashy i Conniego!-Powiedziałaś uradowana, a chłopak lekko się skrzywił.
-Czemu akurat ich?-Zapytał ciekawy odpowiedzi.
-Huh... Tak jakoś, bardzo do siebie pasują! Chyba że mam wyobrażać sobie nasz ślub? -Z uśmiechem objęłaś Kristchtein'a, który cały w skowronkach, patrzył się na ciebie maślanym wzrokiem, zachowując się jak pijany Eren.

*Przepraszam za błędy, jutro je poprawie*
________________________________

Witam ponownie! Kolejny rozdział pisany o 2 w nocy! Chciałam was serdecznie zaprosić do czytania mojej nowej książki, „Odkryć Prawdę" Levi Ackerman x Oc

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Witam ponownie! Kolejny rozdział pisany o 2 w nocy! Chciałam was serdecznie zaprosić do czytania mojej nowej książki, „Odkryć Prawdę" Levi Ackerman x Oc. Prolog już wleciał, a jestem w połowie pisania pierwszego rozdziału <33

Życzę Miłej Nocki/Miłego Dnia i Powodzenia w Szkole Po feriach!

꧁𝐏𝐫𝐞𝐟𝐞𝐫𝐞𝐧𝐜𝐣𝐞 - 𝐒𝐡𝐢𝐧𝐠𝐞𝐤𝐢 𝐧𝐨 𝐊𝐲𝐨𝐣𝐢𝐧꧂Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz