Gdy Connor wrócił do domu, Hanka w nim nie było. Na stole leżała tylko karteczka. Porucznik uwielbiał je zostawiać, zamiast po prostu wysłać SMSa . "Zaraz wracam", tak na niej napisano. "Zaraz" jednak ciągnęło się godzinami, aż android naprawdę zaczął się martwić, zwłaszcza, że mężczyzna nie odpowiadał na telefony ani wiadomości. O dwudziestej drugiej, kiedy Connor rozważał wezwanie policji, drzwi wejściowe nareszcie zaskrzypiały.
– Boże, gdzie ty byłeś? – zapytał RK800, niby z przejęciem, ale jednak z ogromną ulgą, że porucznikowi nic się nie stało. Hank mruknął coś pod nosem.
– Trzecie ciało.
– Słucham? – zdziwił się Connor.
– Jest trzeci trup z konwalią w ręku. Jasna cholera...a dopiero badaliśmy drugiego – burknął niepocieszony mężczyzna.
Android kiwnął głową, sięgając po pilota.
– Chce pan coś obejrzeć, poruczniku?
– Nie dzisiaj. Kwiaciarz się nie opierdala, a ta trzecia ofiara...kurwa, miał tylko szesnaście lat...
– ...to już nie moja sprawa, poruczniku – powiedział Connor cicho.
Hank podniósł na niego wzrok, jakby raptem zrozumiał, że pomimo emocjonalnych trudów zajmowania się seryjnymi morderstwami wiele by dał, aby znaleźć się w zespole wyznaczonym przez Fowlera. Przez chwilę milczał.
– No, ale są też dobre strony tego wszystkiego – rzekł, siląc się na optymistyczny ton. – Pracuje teraz ze mną taka śliczna policjantka. Niesamowicie inteligentna dziewczyna...i chyba mnie lubi. Aż dziwne, że zainteresowała się takim dziadkiem...
– Jak ma na imię? – zapytał Connor.
– Amelie. Ładnie, co?
– Owszem.
– A jak było na spacerze z Anthonym? – spytał Hank, siadając naprzeciwko androida przy stole w kuchni. Connor milczał przez chwilę.
– W porządku – odparł ostrożnie.
– Leci na ciebie?
– ...poruczniku, to nie tak, jak pan myśli – powiedział. – Nie żywimy wobec siebie...uczuć...a przynajmniej tak sądzę.
– No już, już, synu, wszyscy wiemy, że jego cel jest w twoich spodniach. Za dużo się na ciebie gapi – osądził Hank.
– Poruczniku, ja... – Connor ugryzł się w język, aby nie dać mu jeszcze więcej powodów do żartów. Mężczyzna roześmiał się.
– Wiem, wiem. Chce platonicznie trzymać cię za rękę, podśpiewując miłosne serenady; lepiej? – droczył się. Jak zawsze.
Rozmowę tę przerwał Sumo, który zawył żałośnie, drapiąc drzwi wejściowe. Hank westchnął ciężko.
– Kurwa, Sumo, nie teraz...jestem zmęczony, godzinami babrałem się w syfie tego szczyla... – mruknął, po czym ziewnął przeciągle.
– Prześpij się, Hank, należy ci się – powiedział Connor. – Ja go wyprowadzę. I tak nie chce mi się iść spać. – Porucznik spojrzał na niego z ukosa.
– No dobra, tylko się nie szlajaj. Może zwykły człowiek to przy tobie średnio rozgarnięty orangutan, ale też musisz czasami odpoczywać, wiesz? Androidy wcale nie różnią się tak bardzo od ludzi – odparł. Connor kiwnął głową.
– Dobranoc, poruczniku.
– Dobranoc.
~~~
CZYTASZ
Krew ma kolor bordo 【Detroit Become Human - Connor x m!OC】
Mystery / ThrillerPonad rok po wydarzeniach, które na zawsze zmieniły Detroit i jego postrzeganie androidów, Connor nadal ma problemy z identyfikacją samego siebie w świecie, który nadal spiera się, co to tak naprawdę znaczy "być człowiekiem". Pozostawiając dalszą wa...