5. Fuck everything

1.5K 103 19
                                    

Jestem wściekła jak pies. Na Sixxa, na Ronnie'go, na Colsona, na siebie. Gdyby nie ten pieprzony Sixx, nie odwaliłabym tej całej akcji z Radke, przez co Kells by nas nie zauważył i wszystko byłoby w najlepszym porządku. Tak, sama też zawaliłam, bo mogłam zaciągnąć bruneta w inne miejsce ale wiem, że mogłoby się to skończyć źle, przynajmniej dla mnie.  Od rana próbuję się dodzwonić do blondyna, który oczywiście ma mnie w dupie. Dzisiaj w sklepie mam duży ruch, dlatego nie mogę dzwonić do Colsona bez przerwy. Chyba po pracy do niego pojadę, a jeżeli go tam nie zastanę, dorwę go przed albo po wyścigu. Gorzej będzie, jeżeli się nie pojawi. 

Zatrzymałam samochód na podjeździe przy domu, który należał do Colsona. Jego pojazd również tutaj stoi, dlatego wydaje mi się, że jest w domu. Przeszłam przez chodnik, weszłam po trzech schodach i stanęłam przed drzwiami wejściowymi. W końcu zdecydowałam się zadzwonić na dzwonek. Czekałam chwilę zanim blondyn w końcu raczył mi otworzyć. Zdziwiłam się, gdy zobaczyłam go rozczochranego i to w samych bokserkach. 

- Cześć - powiedziałam - Mogę wejść?

- To nie jest najlepszy pomysł - powiedział, a ja zauważyłam, że w jego stronę podąża długonoga blondynka ubrana jedynie w bieliznę. Prychnęłam, co nie uszło uwadze blondyna. 

- Do mnie masz pretensje, ale jeżeli ty puszczasz się z dziwkami na prawo i lewo to jest dobrze, tak? - rzuciłam poirytowanym tonem - Nieważne, zapomnij - powiedziałam i skierowałam się do mojego Audi. Uruchomiłam silnik i ruszyłam z piskiem opon. Cholera, przejęłam się tym, że się do mnie nie odzywa. Myślałam, że coś się z nim stało, a on tak po prostu pieprzył się z tą szmatą. Zmienił się przez swój pobyt w Cleveland. Nie wiem co tak na niego wpłynęło, ale w tym momencie przestało mnie to obchodzić. Jadę do Dev, muszę się komuś wygadać, bo chyba zwariuję jeżeli tego nie zrobię. Droga do przyjaciółki zajęła mi tylko kilka minut, gdyż mieszka niedaleko Colsona. Zatrzymałam Audi na podjeździe, tuż za samochodem dziewczyny i skierowałam się do drzwi. Przycisnęłam przycisk dzwonka i po chwili drzwi otworzyła mi Dev, tym razem przefarbowana na różowo.

- O, hej - powiedziała z uśmiechem i wpuściła mnie do środka - widzę, że jesteś wkurzona. 

- Tak, jestem - powiedziałam zrozpaczonym głosem. Położyłam się na kanapie, a Dev usiadła na fotelu. Czułam się jak na terapii u psychologa - To wszystko przez tego jebanego Sixxa. Po prostu chciałam się dowiedzieć, kto to. Lubię znać swoich rywali, to przecież wiesz. Miałam nadzieję, że Ronnie zmięknie, a ja się dowiem kto to. Nie dowiedziałam się, na dodatek wszystko zobaczył Colson, który mnie olewał, dzwoniłam do niego milion razy. Pojechałam go kurwa przeprosić, w sumie nawet nie wiem za co, ale mniejsza o to. Otworzył mi w samych bokserkach, ale to normalne u niego. Chwilę potem przyszła jakaś blond szmata w samej bieliźnie. On ma pretensje do mnie, a między mną i Ronnie'm nic nie doszło, a sam się puszcza. Jak ja mam nie być wściekła? Sama też zawaliłam, ale Kells wkurzył mnie jeszcze bardziej. Po co wpierdziela się w moje sprawy, skoro sam święty nie jest?

- Myślę, że musicie o tym porozmawiać na spokojnie. To logiczne, że on się irytuje biorąc pod uwagę to, że się przyjaźnicie. Nie pochwalam tego, co zrobiłaś z Ronnie'm, bo wiem jak kiedyś to wszystko się skończyło, ale rozumiem co chciałaś osiągnąć. Ochłoń, kup sobie gigantyczną mleczną czekoladę i ją zjedz, a później przygotuj się do wyścigu. Może wtedy uda ci się porozmawiać z Colsonem na spokojnie. Jeżeli dalej będziesz czuła złość czy coś w ten deseń, to po prostu odpuść i poczekaj aż ci przejdzie, w przeciwnym razie tylko pogorszysz sprawę.

- Dziękuję pani psycholog - powiedziałam i usiadłam - Teraz będę unikać Ronnie'go. No nic, muszę się zbierać. Czas się ogarnąć, w końcu muszę dzisiaj wygrać - uśmiechnęłam się - widzimy się na wyścigu? - zapytałam, wstając z kanapy i kierując się w stronę drzwi.

- Tak. To do zobaczenia.

- Do zobaczenia - powiedziałam i ruszyłam w stronę samochodu. 

Byłam w trakcie analizowania dzisiejszego wyścigu, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi.

- Kogo diabli niosą? - rzuciłam sama do siebie. Po rozmowie z Dev mój nastrój zmienił się niemalże całkowicie. Zeszłam po schodach na dół i otwarłam drzwi. Zdziwiłam się, gdy zobaczyłam za nimi Colsona.

- Cześć - powiedział. Bez słowa wpuściłam go do środka i zamknęłam drzwi. 

- Czego chcesz? - zapytałam. 

- Porozmawiać, chyba mogę? - rzucił, a ja skinęłam twierdząco głową. Ruszyłam w stronę kuchni, gdyż zrobiłam się głodna. Wyjęłam z lodówki jogurt pitny i usiadłam na blacie.

- Słucham - powiedziałam.

- Miałem przeprosić cię za to, że tak zareagowałem na to, że zobaczyłem ciebie i Ronnie'go wczoraj u niego w kuchni, ale tego nie zrobię. - zrobił krótką przerwę, a ja upiłam łyk jogurtu, po czym zakręciłam butelkę i odłożyłam ją na bok - Wkurwiło mnie to, nawet nie masz pojęcia jak bardzo. Dobrze pamiętam co było między wami i jak by się to skończyło, gdyby nie interwencja kilku osób, w tym mnie - spojrzał na mnie znacząco, przez co przewróciłam wymownie oczami - nie chcę, by to się powtórzyło, rozumiesz? 

- Nie rozumiem. Cholera, Kells, jestem dorosła, tak? Wiem, jak było wtedy, ale też wiem jak jest teraz. Wszystko mam pod kontrolą i już nie planuję żadnych scen z Radke, wiesz? Poza tym ty też nie jesteś święty, najpierw wyjeżdżasz na mnie, a potem pieprzysz jakąś blond sukę, której nawet nie znasz - powiedziałam pewnym tonem.

- Kurwa, Max, zerżnął cię ktoś ostatnio? - zapytał, a ja spojrzałam na niego zdziwiona.

- Że co?

- Zazdrosna jesteś. - powiedział. Kilka sekund później poczułam jego usta na swoich. Odwzajemniłam pocałunek, gdyż dawno nikt mnie tak nie całował. Wplotłam palce w jego włosy, a biodra oplotłam moimi nogami. Obsypywał pocałunkami moją szyję i dekolt, a jego prawa dłoń błądziła pod koszulką, badając moje ciało. Objęłam ramionami jego szyję, gdyż podniósł mnie i skierował się w stronę wejścia na piętro. Kells wniósł mnie po schodach i wszedł do mojej sypialni. Położył mnie na moim dużym, miękkim łóżku. Podciągnął moją koszulkę na wysokość moich piersi i spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. uśmiechnęłam się tylko i po chwili ta część garderoby przefrunęła przez pokój. Wylądowałam na plecach, a chłopak zajmował się moim biustem. Ssał i przygryzał moje sutki, co niesamowicie mnie nakręcało. Schodził coraz niżej i niżej, aż doszedł do dolnej części mojego dzisiejszego stroju czyli spodni, które razem z czarnymi koronkowymi figami dołączyły do mojej koszulki. Chwilę później to samo stało się z ubraniem Colsona. Jęknęłam cicho gdy poczułam w sobie jego penisa. Najpierw jego ruchy były delikatne, z czasem zaczęły przybierać na sile. Rama łóżka stukała rytmicznie w ścianę, myślałam, że za chwilę coś się rozwali. Obydwie dłonie wbijały paznokcie w plecy mojego partnera. Już nie kryłam moich emocji, było mi tak cholernie dobrze. Jego lewa dłoń czaczęła zataczać kółka na mojej łechtaczce. Czułam, że to się zbliża. Moje ciało wygięło się w łuk, gdy wstrząsnął mną orgazm. Trwał tak długo, że myślałam, że stracę świadomość. Nasze ciała się zetknęły, gdyż blondyn osiągnął spełnienie zaraz po mnie. Opadliśmy razem na łóżko, głośno oddychając.
Chyba właśnie zrobiliśmy coś najgłupszego na świecie. 

____________________
Tak. Nie pytajcie co robi Max, bo chyba zaczęła myśleć nie tą częścią ciała co trzeba, hehs.
Pisałam już na MTP, ale tutaj też napiszę - zapraszam na Valentine (link zewnętrzny)

Invincible × Biersack ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz